Analizy

Dolar stracił impet

źródło: Konrad Białas, Dom Maklerski TMS Brokers S.A.

  • Opublikowano: 7 października 2016, 22:55

    Aktualizacja: 7 października 2016, 22:58

  • 0
  • Powiększ tekst

Raport z rynku pracy USA nie okazał się na tyle dobry, by wesprzeć dolara na dłużej, ale za to wyraźnie przegrywa w konfrontacji z kolejnym czynnikiem ryzyka na horyzoncie. W weekend dojdzie do drugiej rundy w bezpośrednim starciu między Hillary Clinton i Donaldem Trumpem. Piątkowe załamanie funta pokazuje, że noc cudów na rynkach finansowych może wystąpić zawsze i znienacka. W rezultacie dzisiejsza słabość USD nie jest wyrazem pesymizmu w stosunku do waluty, ale redukcją nagromadzonych w tym tygodniu pozycji.

Przyrost zatrudnienia w sektorze pozarolniczym USA we wrześniu na poziomie 156 tys. jest przyzwoity. Z drugiej strony nieoczekiwany wzrost stopy bezrobocia do 5 proc. pokazuje, że wzrost zatrudnienia jest kompensowany przez zasilenie siły roboczej przez nowych uczestników. To osłabia argument o zbliżaniu się gospodarki do stanu pełnego zatrudnienia, ale ogólnie raport nie stanowi argumentu, by powstrzymać Fed przed podwyżką w grudniu.

Zatem czemu USD tak mocno traci po danych? Bez wątpienia dolar był gwiazdą tego tygodnia, gdyż dane makro z USA (aż do dziś) budowały pozytywną retorykę wokół oczekiwań na podwyżkę Fed i pomagały we wzrostach rentowności obligacji USA (10-letnie rentowności są najwyżej do czerwca). Ale teraz inwestorzy stanęli przed dylematem: trzymać zyskowne pozycje, czy realizować zyski w obawie przed tym, co przyniesie weekend?

W niedzielę mamy kolejną debatę prezydencką w USA. Jeśli Clinton ponownie wygra, rynek podtrzyma status quo, gdyż kandydatka Demokratów prowadzi w sondażach. Większym ryzykiem jest zwycięstwo Trumpa, który jeśli chce nawiązać walkę, musi zaatakować. Większe ryzyko niespodzianki leży po stronie dobrej postawy Trumpa w debacie, a biorąc pod uwagę, że w poniedziałek jest święto w USA, inwestorzy mogą być zainteresowani redukcją pozycji. Brutalne prawo niepewnych czasów, o których najlepiej świadczy obecne położenie funta.

Przyszły tydzień: protokół FOMC, sprzedaż detaliczna z USA, komentarze z Fed/ECB, CPI ze Szwecji

W USA tydzień jest krótszy przez obchody Dnia Kolumba w poniedziałek. Poza tym główna uwaga będzie na danych o sprzedaży detalicznej (pt) i protokole z wrześniowego posiedzenia FOMC (śr). Po danych o sprzedaży rynek spodziewa się solidnego odbicia o 0,5 proc. m/m po słabym sierpniu (-0,3 proc.). Biorąc pod uwagę optymistyczne sygnały z aktywności biznesu (ISM) oraz wzrosty wskaźników zaufania konsumentów, ostatnia słabość konsumpcji powinna okazać się przejściowa i dane mają podstawy, by wypaść dobrze. Także wstępny odczyt za październik indeksu nastrojów konsumentów UM (pt) powinien wskazać w pozytywnym kierunku.

W minutkach FOMC „poszukiwania” inwestorów będą dotyczyć, co Fed traktuje jako „dodatkowe dowody poprawy w kierunku swoich celów”, które umożliwią podwyżkę stopy procentowej w grudniu. Ponadto interesującym będzie, jak spolaryzowane są obozy zwolenników i przeciwników podwyżek. Troje członków Komitetu chciało podwyżki już we wrześniu, ale troje było przeciwne jakimkolwiek podwyżkom w tym roku. W indywidualnych wystąpieniach usłyszymy od Evansa i Kashkariego (wt), Dudleya i Goerge (śr), Harkera (czw) oraz Kashkariego, Rosengrena i Yellen (pt). Tradycyjnie komentarze Yellen mogą ważyć na sentymencie najwięcej.

W strefie euro dane nie będą na pierwszym planie, a wyróżniają się jedynie niemiecki indeks ZEW (wt) i dane produkcji przemysłowej całego bloku (śr). Po tym, jak w mijającym tygodniu rynek euro ożywił się pod wpływem spekulacji o możliwym wygaszaniu programu QE, wypowiedzi członków ECB będą w centrum uwagi. W weekend prezes Draghi, Mersch i Weidmann biorąc udział w konferencji MFW w Waszyngtonie i z pewnością będą dopytywani o przyszła politykę monetarną. Dalej w tygodniu mamy jeszcze raz Merscha (wt) i Coeure (śr). Głosy odżegnujące się od ograniczania ekspansji monetarnej będą blokować potencjalne wzrosty EUR. W przyszłym tygodniu nie ma istotnych publikacji z Wielkiej Brytanii, w rezultacie funt będzie skazany na szarpany handel na strachu przed „twardym Brexitem”. Choć mało kto chce sprzedać funta po złym poziomie, jeszcze mniej będzie chętnych, by go kupić na dłuższy horyzont. Oznacza to niską płynność, ale przy presji na osłabienie funta.

Z Polski otrzymamy pierwszy zestaw danych za wrzesień z rewizją CPI, inflacją bazową, podażą pieniądza i saldem bieżącym. Ponieważ prezes NBP Glapiński na konferencji po posiedzeniu RPP nie mógł być bardziej klarowny w podkreśleniu neutralnego nastawienia NBP, wątpliwe, aby dane cokolwiek zmieniły. EUR/PLN utknął w konsolidacji, na którą większy wpływ może mieć charakter sentymentu globalnego. Pozostajemy ostrożni w obawie przed wzrostem niepewności przed wyborami prezydenckimi w USA.

Ze Szwecji otrzymamy inflację CPI (wt) i wysoki odczyt (prog. 0,5 proc. m/m) zwiększy szanse na jastrzębi zwrot Riksbanku, co mogłoby pomóc naszemu konstruktywnego poglądowi na SEK. W przyszłym tygodniu poznamy też dane o inflacji CPI z Norwegii (pon), ale wpływ odczytu na FX może być mniejszy, biorąc pod uwagę ostatnie odejście Norges Banku od luzowania.

W kalendarzu z Japonii mamy saldo bieżące (pon) i zamówienia na maszyny przemysłowe (wt), ale dla zachowania USD/JPY więcej powinny znaczyć sygnały z BoJ (Harada przemawia w środę), kierunek zmian rentowności obligacji skarbowych USA i sentyment rynkowy w obliczu ryzyka politycznego (Trump). Skok awersji do ryzyka może zagłuszyć fundamentalne sygnały za deprecjacją jena.

Poza danymi o kredytach hipotecznych (wt) i indeksie zaufania konsumentów (śr) z Australii kalendarz z Antypodów świeci pustkami. To przemawia za podążaniem rynków AUD i NZD pod dyktando globalnego sentymentu. Ostatni wzrost rentowności obligacji skarbowych USA wywiera presję na AUD i NZD, gdyż tamtejsze rynki długu tracą na atrakcyjności. Albo to, albo awersja do ryzykownych aktywów przed wyborami prezydenckimi w USA czynią AUD/USD i NZD/USD podatne na głębsze spadki. Podobne wnioski odnoszą się do CAD, gdyż kalendarz z Kanady jest ograniczony do danych o rozpoczętych budowach domów (wt). Jedyną różnicą jest wsparcie silnej ropy naftowej, ale widzimy stopniowe wygasanie pozytywnego wpływu na CAD.

Powiązane tematy

Komentarze