Analizy

Nasdaq na szczycie. W USA rusza sezon wynikowy

Patryk Pyka Analityk Zespołu Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego Dom Inwestycyjny Xelion

  • Opublikowano: 13 lipca 2018, 08:55

    Aktualizacja: 13 lipca 2018, 10:34

  • 0
  • Powiększ tekst

Czwartkowa sesja za oceanem zakończyła się pokaźną zwyżką głównych indeksów – S&P500 wzrósł o +0,9 proc. osiągając najwyższy poziom od marca, natomiast Nasdaq zaliczył zwyżkę o +1,3 proc., ustanawiając przy tym nowy rekord. Dobre nastroje udzieliły się również w Azji – większość indeksów w azjatyckiej części globu zyskało po ok. +0,5 proc., za wyjątkiem japońskiego Nikkei, który powiększył swoją wartość o ponad +1,9 proc..

Dziś w USA rozpocznie się sezony wynikowy za drugi kwartał. Jako pierwsze, tradycyjnie swoje wyniki opublikują amerykańskie banki, czyli Citigroup, JP Morgan Chase i Wells Fargo. Aktualne prognozy dotyczące rocznej dynamiki zysków spółek należących do indeksu S&P500 oscylują w granicach 20%. Opierając się jednak na doświadczeniu płynącym z poprzedniego sezonu wynikowego, można oczekiwać, że inwestorzy szczególnie skoncentrują się na przedstawianych przez firmy projekcjach kształtowania się przyszłych wyników. Natomiast nie jest wykluczone, że wspomniane projekcje nie będę już tak okazałe, jak prezentowana bieżąca dynamika zysków i przychodów. Niewątpliwie czynników ryzyka, które w kolejnych miesiącach mogłyby solidnie pokrzyżować ambitne plany amerykańskich przedsiębiorstw nie brakuje. Wśród nich naturalnie należy wymienić efekty wojny handlowej, które prędzej czy później mogą uderzyć w amerykańskie spółki, w tym również w sektor technologiczny. Warto ponadto zwrócić uwagę na fakt, że stymulus fiskalny, który notabene przedłużył ekspansywną fazę cyklu koniunkturalnego w USA według niektórych wyliczeń może pozytywnie oddziaływać na prezentowaną dynamikę zysków spółek jeszcze przez III-IV kwartały – po tym okresie dodatkowe paliwo rozpędzające amerykańską gospodarkę najprawdopodobniej ulegnie wyczerpaniu.

Patrick Harker, szef Fed z Filadelifii w czwartkowym wywiadzie dla telewizji Bloomberg przyznał, że nadal popiera tylko jedną podwyżkę stóp procentowych w tym roku, pomimo publikacji najświeższych danych inflacyjnych, które pokazują najwyższy wzrost cen konsumpcyjnych za oceanem od sześciu lat. W wywiadzie, Harker zaznaczył, że byłby w stanie opowiedzieć się za dwiema podwyżkami, ale tylko w sytuacji dalszego przyspieszania inflacji. Tymczasem mogłoby się zdawać, że perspektywa skorygowanie się cen ropy naftowej oraz wyższy efekt bazy zwiększa prawdopodobieństwo ustabilizowania się w kolejnych miesiącach również wspomnianej inflacji CPI. Zauważmy przy tym, że bardzo skromna przewaga zwolenników szybszej normalizacji polityki pieniężnej w USA oraz uspokajające wypowiedzi J. Powell’a w gruncie rzeczy nie przesądzają o tym, że w tym roku zobaczymy jeszcze dwie podwyżki, co stało się po ostatnim posiedzeniu FOMC scenariuszem bazowym. 

Obecnie prezydent D. Trump przebywa z wizytą w Wielkiej Brytanii. W czwartek późnym wieczorem angielski dziennik The Sun opublikował materiał, w którym amerykański prezydent otwarcie krytykuje T. May za „miękkie” podejście do brexitu. D. Trump w wywiadzie zaznacza, że forma „miękkiego” brexitu oznacza dla niego, że przyszłe negocjacje handlowe pomiędzy USAUK prowadzone będą tak naprawdę z UE. Przypomnijmy, że nie jest to aktualnie jedyny problem brytyjskiej premier – na początku tygodnia w akcie sprzeciwu wobec rozwiązania „miękkiego” brexitu została złożona rezygnacja przez dwóch ważnych ministrów. Podejście to siłą rzeczy nie jest mile widziane przez bardziej radykalną frakcję Konserwatystów, wśród których panuje ogólny sprzeciw wobec wszystkich praw i przepisów mających genezę w UE. W zaistniałej sytuacji przyszłość brytyjskiej premier wydaje się być nadal niepewna, a co za tym idzie wartość dotychczasowych ustaleń z UE stoi pod dużym znakiem zapytania.

Powiązane tematy

Komentarze