Analizy

Czekając na cła

Przemysław Kwiecień główny ekonomista XTB

  • Opublikowano: 7 września 2018, 09:16

  • 0
  • Powiększ tekst

Dziś o 6 rano polskiego czasu upłynął termin na konsultacje Białego Domu z biznesem związane z nałożeniem ceł na import z Chin. Jak na razie ceł nie ma, ale rynki żyją w przekonaniu, że jest to tylko kwestia czasu. Dla rynku walut kluczowy może być dzisiejszy raport z amerykańskiego rynku pracy.

Z perspektywą nałożenia ceł przez Trumpa rynki liczyły się od dłuższego czasu, bo prezydent nie ukrywał swoich intencji. Nawet porozumienie handlowe z Meksykiem zostało zinterpretowane jako zamknięcie istotnego frontu po to, aby całą energię skoncentrować na konflikcie z Chinami. Do wczoraj był czas na konsultacje z biznesem, który w ogromnej większości opowiada się przeciwko barierom w obawie o spadek marż, a także odwet ze strony Państwa Środka. Ale nie wydaje się, aby stanowisko biznesu było dla Trumpa ważniejsze niż jego agenda polityczna. Jednak mimo jakby się wydawało nieuchronności eskalacji konfliktu ten tydzień przyniósł wyraźne pogorszenie nastrojów na rynkach. O ile rynki wschodzące „cierpiały” już od dłuższego czasu Wall Street do tej pory żyła w swoim świecie a indeksy niemal codziennie biły rekordy. Czwartek przyniósł jednak drugi dzień mocnej przeceny spółek technologicznych i w efekcie możemy mówić o próbie rozpoczęcia korekty.

Jak na razie informacji o nałożeniu ceł nie ma, bo nie ma tu też żadnego oficjalnego terminu. USA nałożyły już cła na import o wartości 50 mld USD i Chiny odpowiedziały tym samym. Teraz jednak stawka ma być dużo większa: USA chcą wprowadzić cła na kolejne 200 mld USD importu. Chiny nie są w stanie odpowiedzieć w ten sam sposób, ponieważ po prostu import z USA nie jest na tyle duży, mówi się, zatem o cłach na 60 mld amerykańskiego importu. Jednak Chiny mogłyby w większym stopniu utrudniać życie amerykańskim gigantom, które prowadzą tam biznes. Wydaje się zatem, że piątek upłynie na oczekiwaniu na informacje w tym zakresie. Piątkowa sesja była bardzo burzliwa w Japonii po sugestii prezydenta Trumpa, iż choć ceni relacji z tym krajem, mogą się one pogorszyć, gdy Japończycy „dowiedzą się, ile muszą zapłacić”. W tych mało dyplomatycznych słowach Trump dał do zrozumienia, że jest gotów poświęcać alianse, aby kontynuować swoją krucjatę mająca ograniczyć deficyt handlowy USA (jak na razie nieskuteczną). Japońskie akcje były dziś notowane najniżej od dwóch tygodni.

Na rynku walut tematem numer jeden jest raport z amerykańskiego rynku pracy. Waluty z rynków wschodzących, w tym złoty, chętnie widziałyby słabszy raport, który zaszkodziłby dolarowi. Jest na to szansa, bowiem statystycznie sierpień wypadał słabo pod względem zmian zatrudnienia, a i wyższy efekt bazy utrudni przyspieszenie wzrostu płac. Raport dziś o 14:30. Podobny raport poznamy w tym samym czasie w Kanadzie, także będzie to ważny dzień dla notowań USDCAD. Tymczasem o 9:10 za euro płacimy 4,3182 złotego, za dolara 3,7104 złotego, frank kosztuje 3,8446 złotego, zaś funt 4,8013 złotego.

Powiązane tematy

Komentarze