Analizy

Pokaz siły WIG20

Kamil Cisowski, dom inwestycyjny Xelion

  • Opublikowano: 28 listopada 2018, 18:28

  • 4
  • Powiększ tekst

Dzisiejsza sesja była na świecie jedną z najnudniejszych w ostatnich tygodniach. O ile giełdy azjatyckie wyraźnie zyskiwały (Nikkei: +1,0 proc., Hang Seng: +1,3 proc.), większość parkietów europejskich otworzyła się na minimalnych plusach i pozostawała na nich przez cały dzień, by spaść lekko pod kreskę po godzinie szesnastej. Podobnie na chwilę obecną wygląda sytuacja w USA, gdzie S&P500 zaczyna być poddawane presji.

Żadne z publikowanych dzisiaj danych makro nie miały wielkiego wpływu na rynek. Drugi odczyt amerykańskiego PKB za III kw. 2018 potwierdził wzrost na poziomie 3,5 proc. k/k (w ujęciu zannualizowanym). Ponownie gorszy od przewidywań okazał się amerykański bilans handlowy, a deficyt wyniósł -77,35 mld USD (vs. konsensus -76,7 mld USD). Dane o sprzedaży nowych domów (544 tys. w październiku wobec 597 tys. we wrześniu) także okazały się słabe, ale żaden z tych czynników nie wystarczył, by poważniej wstrząsnąć giełdami. Najważniejszą przyczyną marazmu jest zapewne wystąpienie prezesa Fed, J.Powell’a, które rozpocznie się o 18:00 czasu polskiego. Inwestorzy z pewnością będą oczekiwali potwierdzenia tezy, że FOMC szykuje się do łagodzenia swojej dotychczasowej retoryki, a każde słowo sugerujące, że szef Rezerwy Federalnej widzi sygnały spowolnienia, będzie wpływało na osłabienie dolara i wspierało Wall Street. Tymczasem jednak amerykańska waluta lekko zyskuje, a my pozostajemy przy stanowisku, że oczekiwania wobec Fed są obecnie na tyle wysokie, że szanse na to, iż grudniowe posiedzenie zakończy się rozczarowaniem, przekraczają 50 proc.. Ta sama reguła kciuka dotyczy wypowiedzi członków Komitetu do tego czasu. Nie spodziewamy się, że J.Powell tak wcześnie zapowie przerwę w podwyżkach.

Komentowanie wypowiedzi dotyczących kwestii handlu i nadchodzącego szczytu G-20 zaczyna mijać się z celem, są one często sprzeczne ze sobą i jedyne na co wskazują to chaos w negocjacjach. W godzinach nocnych dominował optymizm, który wsparł Hong Kong i Szanghaj, ale już dzisiejsze wypowiedzi ambasadora Chin w USA sugerowały brak większych szans na posunięcie się do przodu w Buenos Aires. Po stronie amerykańskiej coraz wyraźniejszy staje się rozdźwięk między Larrym Kudlowem i Stevenem Mnuchinem a prezydentem, który zaczął podważać każde ich słowo i prezentuje znacznie ostrzejsze stanowisko niż oni.

WIG20 wzrósł na zamknięciu o +1,9 proc., mWIG40 o +0,8 proc., a sWIG80 o +0,5 proc.. Do imponującego zachowania indeksu blue chipów przyłożyło się aż 19 komponentów, ale były one w większości tłem dla niezwykle silnego ostatnio Orlenu. Jego akcje zyskały w ciągu miesiąca +23 proc., poruszając się niemal jak lustrzane odbicie spadającej w tym samym tempie ropy. Czarną owcą indeksu okazało się PGE, które zamknęło się stratą na poziomie -3,5 proc. po wyrażeniu przez spółkę zainteresowania przejęciem pełnej puli udziałów w projekcie elektrowni atomowej. Nie dowierzając w możliwość rzeczywistej realizacji tego projektu, traktujemy to jako szum. Ważniejsza dla branży jest informacja z URE, które ujawniło, że sprzedawcy energii elektrycznej zawnioskowali średnio o ponad 30 proc. podwyżki taryf dla gospodarstw domowych.

Powiązane tematy

Komentarze