Analizy

autor: fot. Pixabay
autor: fot. Pixabay

Irańskie ultimatum

Kamil Cisowski Dyrektor Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego Dom Inwestycyjny Xelion

  • Opublikowano: 10 maja 2019, 08:59

  • 0
  • Powiększ tekst

Wczorajsza sesja w Polsce i Europie zakończyła się niemal dwuprocentowymi spadkami WIG20, DAX, CAC40, FTSE MiB. Tematem numer jeden pozostają oczywiście wchodzące dziś w życie podwyżki do 25% ceł na chińskie towary, objęte wcześniej stawką 10% (około 40% importu z Chin do USA o wartości 200 mld USD rocznie). Nie poznaliśmy na razie szczegółów dotyczących dalszych ruchów strony amerykańskiej, a konkretnie daty ewentualnego nałożenia karnej stawki także na resztę importu.

W pierwszej fazie sesji amerykańskiej także indeksy za oceanem notowały bardzo silne zniżki, a S&P500 przejściowo spadło poniżej 2850 pkt. Ostatnie godziny handlu przyniosły jednak zdecydowany ruch w górę, który pozwolił na zamknięcie się z relatywnie niewielkimi stratami. S&P500 spadło o 0,3%, a NASDAQ o 0,4%. Pierwsza reakcja na impas w negocjacjach wydaje się być za nami, co potwierdzają duże wzrosty w Azji (z wyjątkiem Nikkei). Shanghai Composite w chwili pisania komentarza zyskuje 2,0%, a Hang Seng 1,1%.

Źródłem optymizmu może być między innymi to, że Chiny do tej pory nie podały szczegółów działań odwetowych, co może sugerować, że będą one symboliczne. W długim terminie niekoniecznie jest to korzystne, bo może prowadzić do niewielkiej skłonności strony amerykańskiej do kompromisu, ale w krótkim zapewne posłuży jako pożywka do tez, że nie stało się nic strasznego. Bardzo istotne jest też doprecyzowanie przez R.Lighthizer’a, że nałożone dziś cła nie obejmą towarów, które już opuściły Chiny, co w praktyce oznacza, że obie strony mają około trzech tygodni na znalezienie porozumienia zanim negatywne efekty amerykańskiego ruchu zaczną być widoczne.

Konflikt handlowy między dwoma mocarstwami spycha w ostatnich dniach na dalszy plan zaognienie w relacjach amerykańsko-irańskich. Władze w Teheranie postawiły Unii Europejskiej ultimatum, w którym albo oczekują zdecydowanych działań, które wesprą Iran w kryzysie ekonomicznym wywołanym przez USA albo grożą zerwaniem umowy z 2015 r. i powrotem do wzbogacania uranu. Wydaje się to naturalny ruch w sytuacji, w której Stany Zjednoczone właśnie wygasiły swoją zgodę na import ropy z Iranu ośmiu głównym importerom, którzy wcześniej ją otrzymali. Wprawdzie europejskie rządy cały czas podtrzymują swoją determinację, by porozumienie utrzymać w mocy, ale w praktyce robią niewiele, by przeciwdziałać amerykańskim sankcjom, które sprawiają, że europejskie firmy wstrzymują kontakty z głównym amerykańskim przeciwnikiem na Bliskim Wschodzie.

Wprawdzie konflikt jest wymieniony jako główny czynnik stojący za tegorocznymi zwyżkami ropy, ale w szerszym ujęciu rynki na razie nie dostrzegają narastających ryzyk działań zbrojnych, które mogą być zainicjowane przez USA i Izrael w odwecie za ponowne próby produkcji broni jądrowej przez Teheran. Nie oznacza to jednak, że nie są one coraz poważniejsze, a zważywszy na bardzo silną pozycję Iranu w Iraku i Syrii, mogłyby się rozciągnąć na dużą część Bliskiego Wschodu.

Kamil Cisowski

Dyrektor Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego

Dom Inwestycyjny Xelion

Powiązane tematy

Komentarze