Analizy

Hong Kong / autor: Pixabay
Hong Kong / autor: Pixabay

Spór o Hong Kong psuje nastroje w Azji

Kamil Cisowski, Dyrektor Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego Dom Inwestycyjny Xelion

  • Opublikowano: 20 listopada 2019, 10:24

  • 1
  • Powiększ tekst

Wczorajsza sesja w Europie przebiegała w dwóch fazach. Pierwsza, początkowa, przyniosła silne wzrosty na części indeksów, wśród których zdecydowanie wyróżniał się DAX, notujący przejściowo niemal procentowe zwyżki.

W drugiej, trwającej od godziny 15 (szczyty osiągnięto jeszcze przed południem, ale skala późniejszych spadków była niewielka), cały ten ruch został zakwestionowany. Nie wynikało to też z zachowania pojedynczego podmiotu – wykresy SAP, Allianz czy Siemensa wyglądały bardzo podobnie. Ostatecznie giełda we Frankfurcie zamknęła się na minimalnym plusie, a rynki w Paryżu i Mediolanie nawet pod kreską.

WIG20 zaczął spadać już w pierwszych minutach handlu, w końcówce sesji tylko przyspieszył, by stracić ostatecznie 1,0%. mWIG40 wzrósł o 0,3%, a sWIG80 o 0,04%. Czynnikiem różnicującym duże i średnie spółki był Orlen, który stracił 4,2% przy braku poważniejszych komunikatów i w oderwaniu od sektora rafineryjnego na świecie. S&P500 straciło 0,1%, a NASDAQ zyskał 0,2%. Amerykańskie indeksy kontynuują minimalną zmienność. Czynnikiem różnicującym szeroki rynek od NASDAQ były wyniki Kohl’s Corporation i Home Depot. Pierwsza ze spółek straciła 19,5% swojej wartości, a jej raport uderzył w cały sektor.

Indeksy w Azji znajdują się na wyraźnych minusach (z wyjątkiem Sensexu). Impas w Hong Kongu trwa, natomiast powodem pogorszenia nastrojów była przede wszystkim ustawa amerykańskiego Senatu (przyjęta jednogłośnie) występująca w obronie praw człowieka w autonomii i potępiająca działania Chin zmierzające do stłumienia protestów. Dokument już spotkał się z potępieniem strony chińskiej i może stać się pewnym problemem w kontekście negocjacji porozumienia handlowego.

Indeksy europejskie rozpoczną dzień pod presją, podobnie jak większość walut w parach dolarowych. Pierwsza debata pomiędzy B. Johnsonem, a J. Corbynem nie zakończyła się co prawda nokautem którejkolwiek ze stron, ale drugi z uczestników, uważany powszechnie za słabego mówcę (i mający największy negatywny elektorat w Królestwie), zaprezentował się w niej zdecydowanie powyżej oczekiwań. Notowania funta spadają, ale była to zaledwie pierwsza z konfrontacji, które zobaczymy przed wyborami między liderami dwóch największych brytyjskich partii.

Kamil Cisowski, Dom Inwestycyjny Xelion

Powiązane tematy

Komentarze