Analizy

Ponad 80 proc. Polaków deklaruje chęć pozbycia się długów przed Nowym Rokiem

źródło: Kaczmarski Inkasso

  • Opublikowano: 18 grudnia 2014, 09:36

  • 1
  • Powiększ tekst

88 proc. Polaków chce spłacić swoje długi przed końcem roku - wynika z badania przeprowadzonego na początku grudnia przez Millward Brown na zlecenie Kaczmarski Inkasso. Na takie deklaracje duży wpływ mają przesądy, które radzą, aby jeszcze przed Sylwestrem uregulować wszystkie zaległości i nowy rok rozpocząć z czystą kartą. Jednak doświadczenia firm windykacyjnych pokazują, że nasze deklaracje nie mają pokrycia w rzeczywistości.

Długi są problemem sporej grupy Polaków. Tylko bankom zalegamy ze spłatą kredytów na prawie 40 miliardów złotych. A jeśli dodać do tego niespłacane zobowiązania wobec innych branż, jawią się nam całkiem spore kwoty. – Co miesiąc zajmujemy się kilkudziesięcioma tysiącami spraw dotyczącymi jedynie zwrotu niespłaconych pożyczek – mówi Radosław Koński, dyrektor Departamentu Windykacji Kaczmarski Inkasso. – To całkiem sporo i oznacza, że duża grupa Polaków praktycznie każdego miesiąca ma problemy ze spłatą swoich zobowiązań – dodaje.

Moc noworocznych postanowień

Tym bardziej cieszy więc, że tak duży ich odsetek chce się pozbyć długu. Najbardziej skore do pozbycia się swoich przeterminowanych zobowiązań są osoby w wieku 25-34 lat i powyżej 60. roku życia. W tych grupach wiekowych aż 91 proc. pytanych osób odpowiedziało, że będzie starało się spełnić to postanowienie. Najbardziej ostrożne w swoich deklaracjach były osoby pomiędzy 35. a 44. rokiem życia. W tej grupie jedynie 80% zadeklarowało podjęcie próby wejścia w nowy rok z czystym kontem.

O wiele bardziej chętne do spłaty swoich zobowiązań są też osoby z wykształceniem średnim i wyższym – w obu tych grupach deklarację oddłużenia się przed Sylwestrem złożyło 90% badanych. Dla porównania taką samą opinię wyraziło 82 proc. osób z wykształceniem podstawowym. Noworoczne postanowienia pozbycia się długów są tak samo silne w dużych miastach, gdzie aż 91 proc. mieszkańców deklaruje chęć obudzenia się 1 stycznia bez zadłużenia, jak i na wsi, gdzie z taką nadzieją na najbliższe półtora tygodnia spogląda aż 90% mieszkańców.

Kim jesteś, dłużniku?

Najniższe kwoty windykowane przez Kaczmarski Inkasso są wśród dłużników z grupy 18-24 lata. Średnio jest to niewiele ponad 900 złotych, a osoby w tym wieku stanowią 23% wszystkich zadłużonych osób. Z kolei najliczniejszą grupę dłużników finansowych, z jakimi kontaktują się negocjatorzy Kaczmarski Inkasso stanowią osoby w wieku 25-34 lata (36 proc. wszystkich dłużników). Ich średnie zadłużenie wynosi 1 320 złotych. Osoby z najstarszej grupy wiekowej mają do oddania niewiele mniej pieniędzy. Średnia kwota, jaką powinni zwrócić sześćdziesięciolatkowie to 1 224 zł. Są też oni najmniej liczną grupą zalegającą z płatnościami – niecałe 6% wszystkich dłużników. Porównując kwoty zadłużenia z deklaracjami złożonymi w badaniu widać więc wyraźnie, że skłonne do oczyszczenia swoich domowych budżetów są zarówno osoby, które mają długów najwięcej, jak i te, które mają ich najmniej. - Jednak wbrew tym deklaracjom, grudzień nie jest miesiącem, w którym najchętniej spłacamy swoje zaległe zobowiązania – przypomina mówi Radosław Koński.

Na karuzeli długów

W grudniowych rozmowach z dłużnikami dominują święta. Osoby, które są komuś winne już jakieś pieniądze, bardzo często tłumaczą negocjatorom, że zamiast pozbyć się własnych zobowiązań, wolą w tym miesiącu kupić rodzinie prezenty, czy też pozwolić sobie na bardziej wystawną wigilijną kolację. W pozbyciu się zadłużenia nie pomagają niestety świąteczne akcje promocyjne. Dając się unieść tym okolicznościowym pokusom w łatwy sposób można zdecydować się na zakup, na który nas nie stać. Potem nowy rok rozpoczyna się z finansowym kacem i rozmyślaniami o tym, jak naprawić błędy minionego roku. Rozwiązując ten problem kolejną pożyczką czy zakupem na kredyt, kręcimy się w zaklętym kręgu zadłużenia. Z kolei uciekając przed problemem, można sobie tylko zaszkodzić.

Gdy zadzwoni windykator

Osoby, które wpadły w taki zadłużeniowy wir, bardzo często obawiają się telefonów z firm windykacyjnych. O rozmowach tych krążą już takie opowieści i przesądy, że niedługo wpleść je będzie można do sylwestrowych zabobonów. – Windykatora można porównać do dentysty. Wizyta nie jest przyjemna, ale jej celem jest wyleczenie choroby. Spora część dłużników celowo nas unika, obawiając się rozmowy i związanego z nim stresu. Proszę jednak pamiętać, że nie kontaktujemy się po to, aby kogokolwiek piętnować. Nasze zadanie jest bardzo proste – chcemy odzyskać pieniądze wierzyciela, ale w taki sposób, aby nie skrzywdzić dłużnika – wyjaśnia Radosław Koński.

Negocjator w pierwszej kolejności ocenia możliwości spłaty długu. Stara się też wspólnie z dłużnikiem zaplanować realny plan spłat. Mają być one wygodne dla osoby zadłużonej i nieobciążające jej budżetu. Dług może też zostać rozłożony na raty. – Musimy też pamiętać, że firma, która kieruje do nas windykatora jest zdecydowana na odzyskanie swoich pieniędzy. Jeżeli dłużnikowi nie uda się porozumieć z negocjatorem, istnieje duże prawdopodobieństwo, że sprawa zostanie skierowana do sądu. A to łączyć może się już z egzekucją komorniczą i pewnego rodzaju ostracyzmem społecznym. Dlatego warto spłacać swoje zobowiązania zawsze, a nie tylko przed końcem roku – radzi Radosław Koński.

Powiązane tematy

Komentarze