Analizy

Dolar wzmocniony, choć jest pewne "ale"

źródło: Tomasz Witczak, FMC Management

  • Opublikowano: 26 sierpnia 2016, 23:22

    Aktualizacja: 26 sierpnia 2016, 23:22

  • 0
  • Powiększ tekst

Yellen raczej jastrzębia

W tym tygodniu rynek czekał, jak wiemy, na dzisiejsze wystąpienie Janet Yellen. Rozpoczęło się ono o 16:00, zgodnie z planem – podczas konferencji w Jackson Hole. Przewidywania były takie, że Yellen przybierze względnie jastrzębi ton, wpisując się w ostatnie wypowiedzi takich oficjeli Fed jak Dudley, Williams, Fischer czy Lockhart.

I rzeczywiście. Oczywiście referat Yellen był długi, wielowątkowy, dość mętny i złożony – jak to zwykle w przypadku wywodów bankierów centralnych. Ale jednak były tam pewne konkrety – tzn. dość wyraźna sugestia, że sytuacja gospodarcza jest na tyle dobra, iż można myśleć o podwyżkach stóp. Ściślej, że przesłanki przemawiające za takim krokiem uległy wzmocnieniu.

Co więcej, wkrótce potem mieliśmy wypowiedzi Powella i Fischera. Powell stwierdził, że inflacja powinna dotrzeć wkrótce do 2 proc., należy iść w stronę stopniowych podwyżek, wzrost gospodarczy jest na tyle silny, że wspiera rynek pracy itd. Z kolei według Fischera sytuacja ekonomiczna USA wzmocniła się, choć danych jest według niego bardzo dużo i można na ich podstawie budować rozmaite scenariusze.

Generalnie jednak efekt jest pro-dolarowy, nawet jeśli w czasie przemówienia widać było przez moment także reakcję odwrotną, tj. chwilowe wybicie do 1,1335. Było to jednak fałszywe. Gdy piszemy te słowa, kurs to 1,12 – 1,1210.

A gdzie nasze tytułowe "ale"? Właściwie jest ich kilka. Na przykład mamy aspekt techniczny. Dzisiejsze minima sięgają linii zwyżkowej, która łączy dołki z 27 lipca i 5 sierpnia. Równocześnie testowana jest dawna linia spadkowa, ciągnąca się od 3 maja przez szczyt z 23 czerwca – ona też jest wsparciem. Jeśli teraz nie pojawią się jeszcze jakieś mocne impulsy pro-dolarowe, to może się to skończyć odbiciem i potwierdzeniem trendu. Ostatecznie przecież to wciąż tylko słowa. Ani termin wrześniowy nie jest pewny, ani kolejne. Może się też okazać, że pojawią się jakieś słabe dane makro – a np. dane europejskie będą niezłe.

Jesteśmy więc w momencie granicznym. Mały ruch w dół pozwoli przebić linię wzrostową i poziom 1,12 – a potem ruszyć ku 1,11 czy nawet 1,1045. Ale jeśli tego ruchu zabraknie w najbliższych dniach, to raczej wrócimy do 1,1250 i wyżej.

Co ze złotym?

Wizja wyższych stóp w USA generalnie nie służy złotemu. Ruch na EUR/USD przełożył się na mocny wzrost USD/PLN. Mamy tu już 3,8570 i wyższe poziomy. Możemy połączyć minima z 19 i 23 sierpnia, w ten sposób powoli rysuje się trend wzrostowy. Na pewno jesteśmy daleko od dołków rzędu 3,7750 czy 3,7685, testowanych parę dni temu.

Mocny trend rodzi się też na EUR/PLN – już od połowy sierpnia, kiedy to skończyło się testowanie wsparcia na 4,2560. Z drugiej strony, trzeba pamiętać, że obniżka EUR/USD może czasem służyć złotemu w relacji do euro. Ostatecznie oznacza ona też słabsze euro, a nie tylko obietnicę wyższych stóp w USA. Z tego powodu na EUR/PLN mamy dziś czarną świecę i kurs 4,3225. Maksima 4,3345 pozostają 'do zrobienia'.

Na GBP/PLN mamy 5,0675 – to mimo wszystko niżej niż ostatnie maksima (które były przy 5,0780), tak więc jest tu może jakaś szansa na skorygowanie notowań. Co się zaś tyczy danych z Polski tudzież informacji innego typu, to w tym tygodniu mieliśmy komunikat agencji Moody's. Był on krytyczny wobec naszego kraju, tzn. upatrywano w nim wzrostu ryzyka gospodarczego z powodu kryzysu wokół Trybunału Konstytucyjnego.

Powiązane tematy

Komentarze