Analizy

Raporty inflacyjne w centrum uwagi

źródło: Joanna Bachert, Mirosław Budzicki, Biuro Strategii Rynkowych PKO BP

  • Opublikowano: 11 października 2016, 11:11

  • Powiększ tekst

Złoty nie daje za wygraną, spychając kurs EURPLN do wsparcia na 4,26. Potencjał wzrostowy PLN wydaje się już jednak kończyć.

Poniedziałek na rynku walutowym przebiegał relatywnie spokojnie, pomimo że weekend przyniósł sporo ważnych informacji. W USA doszło do drugiej debaty kandydatów do Białego Domu (rosnące meksykańskie peso względem dolara może wskazywać na przewagę H. Clinton), Święto w Japonii przytłumiło handel w Azji, niemniej w poniedziałek chiński juan osiągnął najniższe poziomu od czterech miesięcy (wydaje się, że jest to pokłosie zeszłotygodniowej publikacji Banku Chin pokazującej spadek rezerw walutowych, co przemawia za intensywnymi interwencjami na rynku CNY po spotkaniu G20). Impulsów do zmian trudno było się też doszukiwać się w bieżących wydarzeniach, gdyż po raporcie NFP kalendarz publikacji pozbawiony jest kluczowych dla decyzyjność banków centralnych danych. Wyniki dla handlu zagranicznego Niemiec choć zaskoczyły pozytywnie (wzrost eksportu o 5,4% i importu o 3,0%), to jednak dotyczyły sierpnia, a to dla rynku mała wartość dodana. Z kolei opublikowany w strefie euro indeks Sentix ma zazwyczaj większe znaczenie statystyczne niż handlowe (niemniej warto wspomnieć, że w październiku wzrósł on powyżej oczekiwań do 8,5 pkt). Stabilizująco na rynek wpływała też świadomość obchodzonego w poniedziałek w USA Dnia Kolumba.

W rezultacie kurs EURUSD odreagowywał piątkowy wzrost do ponad 1,12 nasilony jastrzębimi komentarzami członków FOMC po publikacji rozczarowującego raportu NFP, schodząc w kierunku 1,112. Złoty w stosunku do piątku przez większą część poniedziałkowego handlu pozostawał zaś w trendzie bocznym pomiędzy 4,27-4,286 i dopiero po południu nasilił wzrost, a kurs EURPLN przetestował wsparcie na 4,26. Podobna sytuacja jest też na innych parach powiązanych z naszą walutą. Ostatnie sesje na rynku walutowym są udane dla polskiej waluty, którą wspierają m.in. pozytywne odczyty z Niemiec (dot. zamówień, produkcji czy wymiany handlowej) ze względu na bliskie powiązania obydwu gospodarek i brak perspektyw dla obniżek stóp przez RPP. W dalszym ciągu wydaje się jednak, iż skala dalszego wzrostu PLN pozostaje ograniczona. Nie wykluczamy więc, że w najbliższych dniach kurs EURPLN ponownie zacznie rosnąć.

W tym tygodniu w centrum uwagi znajdować będą się przede wszystkim raporty inflacyjne. Już dzisiaj poznamy dane CPI dla Węgier i dla Polski (wg flash -0,5% r/r we wrześniu). W środę krajową inflację bazową, zaś w czwartek zharmonizowaną wrześniową inflację w Niemczech. W międzyczasie poznamy też produkcję przemysłową w strefie euro i treść protokołu z wrześniowego posiedzenia amerykańskiego banku centralnego. Tydzień zakończy zaś publikacja danych inflacyjnych z Chin a także dot. salda na rachunku obrotów bieżących i podaży pieniądza w Polsce i publikacja indeksu nastrojów U. Michigan i sprzedaży detalicznej w USA. Na złotego szczególnie deprecjonująco może podziałać Minutes FOMC przy jastrzębiej retoryce oraz publikacje dot. Chin, a wskazujące na nie najlepszą kondycję tamtejszej gospodarki, pomimo zapewnień premiera Chin Li Keqianga, że ryzyka związane z długiem są „ogólnie kontrolowane” i że w tym roku można będzie zrealizować zakładane cele gospodarcze odnośnie wzrostu w rozsądnym zakresie.

Na rynku stopy procentowej widać presję ze strony rosnących rentowności Bundów. W sektorze 10-letnim ich notowania wzrosły już do +0,06% (+3 pb.). W relacji do piątku to niewielki wzrost, jednak w stosunku do poziomów z końca września krzywa dochodowości podniosła się o 20 pb.

Powodem przeceny obligacji są spekulacje nt. potencjalnego ograniczenia QE przez EBC. Poza spekulacjami medialnymi za takim scenariuszem przemawiać mogą niektóre fakty. EBC doszedł do granic możliwości niestandardowej polityki pieniężnej. Teraz możliwe są jeszcze korekty w postaci odejścia od klucza kapitałowego przy wyborze skupowanych aktywów, zwiększenie limitów w odniesieniu do koncentracji zaangażowania w poszczególne instrumenty czy emitentów, bardziej elastyczne podejście do określania minimalnej rentowności ustalonej na poziomie stopy depozytowej, czy rozszerzenie gamy instrumentów (bank centralny musiałby ponieść większe ryzyko kredytowe). Któreś z tych rozwiązań zostanie zapewne wdrożone, ale z punktu widzenia rynku będą to zmiany o charakterze korekcyjnym i technicznym, które nie powinny determinować spadków rentowności obligacji. EBC pozostała jeszcze możliwość niewielkiego skorygowania w dół stopy depozytowej. Biorąc to wszystko pod uwagę można założyć, że EBC będzie odwlekał moment podjęcia decyzji w sprawie kolejnych działań koncentrując się na monitorowaniu bieżących trendów makroekonomicznych. Według prognoz EBC PKB ma utrzymać się w kolejnych latach na poziomie 1,6% (blisko PKB potencjalnego), a inflacja wróci do celu inflacyjnego w 2018 r. Gdyby tak się stało, to faktycznie dalsze działania nie byłyby potrzebne. Ostatnie spekulacje medialne w sprawie taperingu w strefie euro mogły być więc próbą sprawdzenia reakcji rynku na taki hipotetyczny scenariusz, który na razie wydaje się bardziej odległy. Z punktu widzenia rynku ta dyskusja będzie motywować jednak inwestorów do dalszej sprzedaży obligacji w Europie.

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.