Analizy

Hossa Trumpa: wróciła czy nie?

źródło: TradeBeat

  • Opublikowano: 26 stycznia 2017, 08:38

  • Powiększ tekst

Podczas przedwczorajszej sesji amerykańskiej rynki odnalazły w sobie ten sam zapał, który towarzyszył im zaraz po wyborach w USA, a który z czasem zaczęto nazywać "hossą Trumpa". Wizja poluzowania fiskalnego i wielkiej odbudowy krajowej infrastruktury, a także inflacyjnej presji w stronę wyższych stóp uruchomiła jednocześnie i wzrosty indeksów giełdowych an świecie, i dochodowości obligacji skarbowych. Dała też poważny rozpęd dolarowi. Tego ostatniego elementu teraz jednak brakuje, co rodzi pytanie z czym właściwie mamy teraz do czynienia.

Czy Donald Trump dał w swoich pierwszych dniach za prezydenckim biurkiem powody do tej nowej fali giełdowego optymizmu oraz wyprzedaży obligacji? Raczej nie. Realizuje zapowiedzi w tym zakresie w jakim ma uprawnienia do szybkich działań nie angażujących Kongresu - i są to raczej te kawałki jego obietnic wyborczych, których giełdy powinny się bać (protekcjonizm) z racji na rozbudowane interesy amerykańskich korporacji poza granicami USA. Optymizm byłby uzasadniony, gdyby widać było, że Trump w pełni popiera republikańskie pomysły reformy podatków (obniżki, ale połączone z wprowadzeniem tzw. podatku granicznego) zamiast głosić, że są "zbyt skomplikowane".

Oceniając po tym, że na giełdach w górę ruszył przede wszystkim sektor bankowy można tłumaczyć optymizm wyższymi dochodowościami podnoszącymi szanse na wyższą zyskowność banków lokujących duże środki właśnie na rynku długu. Jednak "radość" całego parkietu z rosnących stóp jest dość kuriozalnym zjawiskiem. Wydaje się więc, że rynek chciał pójść wyżej i doszukał się podczas sezonu wyników dostatecznych powodów w raportach, żeby się na to odważyć.

Niemoc dolara świetnie wykorzystał polski złoty, który dodatkowo został wczoraj wsparty wypowiedzią przedstawiciela agencji ratingowej Fitch, że obecna propozycja formy rozwiązania problemu frankowego w tym wyższe wymogi kapitałowe dla banków utrzymujących portfele kredytów walutowych nie ma jego zdaniem przełożenia na kondycję sektora. Dziś ok 9:25 za USD trzeba było zapłacić 4,0529 zł, za euro 4,3518 zł, frank szwajcarski kosztował 4,0599 zł a funt brytyjski 5,1283 zł.

Wszelkie decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie powyższych informacji lub analiz podejmowane są wyłącznie na własne ryzyko. Powyższa informacja nie stanowi rekomendacji indywidualnej, a jakiekolwiek przedstawione w niej dane i analizy nie odnoszą się do indywidualnych celów inwestycyjnych, potrzeb ani indywidualnej sytuacji finansowej osób, którym zostały przedstawione.

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.