Hossa Trumpa: wróciła czy nie?
Podczas przedwczorajszej sesji amerykańskiej rynki odnalazły w sobie ten sam zapał, który towarzyszył im zaraz po wyborach w USA, a który z czasem zaczęto nazywać "hossą Trumpa". Wizja poluzowania fiskalnego i wielkiej odbudowy krajowej infrastruktury, a także inflacyjnej presji w stronę wyższych stóp uruchomiła jednocześnie i wzrosty indeksów giełdowych an świecie, i dochodowości obligacji skarbowych. Dała też poważny rozpęd dolarowi. Tego ostatniego elementu teraz jednak brakuje, co rodzi pytanie z czym właściwie mamy teraz do czynienia.
Czy Donald Trump dał w swoich pierwszych dniach za prezydenckim biurkiem powody do tej nowej fali giełdowego optymizmu oraz wyprzedaży obligacji? Raczej nie. Realizuje zapowiedzi w tym zakresie w jakim ma uprawnienia do szybkich działań nie angażujących Kongresu - i są to raczej te kawałki jego obietnic wyborczych, których giełdy powinny się bać (protekcjonizm) z racji na rozbudowane interesy amerykańskich korporacji poza granicami USA. Optymizm byłby uzasadniony, gdyby widać było, że Trump w pełni popiera republikańskie pomysły reformy podatków (obniżki, ale połączone z wprowadzeniem tzw. podatku granicznego) zamiast głosić, że są "zbyt skomplikowane".
Oceniając po tym, że na giełdach w górę ruszył przede wszystkim sektor bankowy można tłumaczyć optymizm wyższymi dochodowościami podnoszącymi szanse na wyższą zyskowność banków lokujących duże środki właśnie na rynku długu. Jednak "radość" całego parkietu z rosnących stóp jest dość kuriozalnym zjawiskiem. Wydaje się więc, że rynek chciał pójść wyżej i doszukał się podczas sezonu wyników dostatecznych powodów w raportach, żeby się na to odważyć.
Niemoc dolara świetnie wykorzystał polski złoty, który dodatkowo został wczoraj wsparty wypowiedzią przedstawiciela agencji ratingowej Fitch, że obecna propozycja formy rozwiązania problemu frankowego w tym wyższe wymogi kapitałowe dla banków utrzymujących portfele kredytów walutowych nie ma jego zdaniem przełożenia na kondycję sektora. Dziś ok 9:25 za USD trzeba było zapłacić 4,0529 zł, za euro 4,3518 zł, frank szwajcarski kosztował 4,0599 zł a funt brytyjski 5,1283 zł.
Wszelkie decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie powyższych informacji lub analiz podejmowane są wyłącznie na własne ryzyko. Powyższa informacja nie stanowi rekomendacji indywidualnej, a jakiekolwiek przedstawione w niej dane i analizy nie odnoszą się do indywidualnych celów inwestycyjnych, potrzeb ani indywidualnej sytuacji finansowej osób, którym zostały przedstawione.