Analizy

Po wyborach we Francji rynki powrócą do analizy fundamentalnej

źródło: Joanna Bachert, Arkadiusz Trzciołek, Biuro Strategii Rynkowych PKO BP

  • Opublikowano: 9 maja 2017, 08:11

  • Powiększ tekst

Po wyborach we Francji uwaga rynku przesuwa się w stronę decyzji banków centralnych oraz publikacji danych makroekonomicznych. Na rynku walutowym koniec silnych wzrostów. W najbliższych dniach złoty powinien powrócić do trendu spadkowego.

Rynek stopy procentowej

Na początku tego tygodnia głównym wydarzeniem rynkowym był wynik drugiej tury wyborów prezydenckich we Francji. Zgodnie z oczekiwaniami zwycięzcą został Emmanuel Macron, który według komunikatu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych otrzymał ponad 66% wszystkich głosów. Oficjalne wynik zostaną ogłoszone przez Radę Konstytucyjną 10-ego maja.

Zwycięstwo Macrona było szeroko oczekiwane przez rynki finansowe, gdzie sondaże przed drugą turą dawały mu średnio 60% poparcia. W związku z tym reakcje rynkowe były zdecydowanie bardziej umiarkowane niż miało to miejsce po pierwszej turze, kiedy notowaniom towarzyszyła większa zmienność w wyniku obaw o przyszły kształt Unii Europejskiej. Dlatego zmiana rentowności na francuskiej krzywej dochodowości była ograniczona. Jednak dalszy spadek notowań zaliczyły francuskie kontrakty CDS, które obecnie znajdują się na najniższym poziomie od czasu wyborów prezydenckich w USA z listopada ubiegłego roku. O ile europejski kalendarz wyborczy pozostaje napięty w 2017 roku – wybory parlamentarne we Francji odbędą się już 11 i 18 czerwca – to w najbliższym czasie nie są zaplanowane wydarzenia, które mogłyby zdecydowanie naruszyć fundamenty Wspólnoty. Kolejnym testem poparcia dla struktur unijnych będą wybory parlamentarne we Włoszech, które powinny zostać przeprowadzone nie później niż 20 maja 2018 roku (wciąż nie została podana data ewentualnych przyspieszonych wyborów).

Wraz ze spadkiem ryzyka politycznego, zainteresowanie rynku powraca w stronę decyzji banków centralnych oraz publikacji danych makroekonomicznych. Ostatni komunikat amerykańskiej Rezerwy Federalnej wskazał, że pomimo niższego od oczekiwań wzrostu gospodarczego w pierwszym kwartale (0,7% kw/kw saar) władze zakładają, iż wynikało to z czynników przejściowych i nie zakłóci stopniowych podwyżek stóp procentowych. Jednak odmiennego zdania jest szef Fed z St. Louis James Bullard, który uważa, że niskie rynkowe stopy procentowe wynikają z silnego popytu na aktywa bezpieczne (między innymi amerykańskie obligacje) oraz powolnego wzrostu siły roboczej i jej produktywności. Obecne oczekiwania rynkowe nie są jednak spójne z założeniami Bullarda (który widzi poziom równowagi stóp w obecnie obowiązującym zakresie 0,75%-1,00), gdyż prawie w 100% wyceniona jest podwyżka stóp procentowych przez Fed w czerwcu.

Podwyżka stóp procentowych w USA będzie przemawiać za wzrostem rentowności w krajach rynków wschodzących, również w Polsce. Oprócz tego również zbliżające się publikacje danych makroekonomicznych, będą przemawiać za przesunięciem się krzywej dochodowości w górę. O ile na ten tydzień przewidziana jest jedynie finalna publikacja CPI (wstępny odczyt 2,0% r/r), to przyszły tydzień przyniesie dane o PKB za Q1 2017 (gdzie oczekiwane jest zdecydowane odbicie od poziomu z Q4 2016), aukcję MF oraz posiedzenie NBP. W bieżącym tygodniu dla rynku długu istotna będzie jeszcze publikacja ratingu Polski przez agencję Moody’s, jednak w tym wypadku ocena powinna zostać utrzymana na poziomie A2.

Rynek walutowy

Bieżący tydzień na rynku walutowym rozpoczęliśmy pozytywnie. Choć zaskoczenia we Francji nie było (Emmanuel Macron miał wygrać wybory prezydenckie i je wygrał), to jednak dla wielu inwestorów na rynkach finansowych była to bardzo dobra wiadomość. Wielkiego optymizmu jednak nie było widać. Kurs EURUSD po teście 1,102 od początku poniedziałkowej sesji spadał, ostatecznie dochodząc do wsparcia na 1,092. Z kolei EURPLN po chwilowym (drugim w ostatnich dniach) teście wsparcia na 4,188 powrócił powyżej 4,23. Tak naprawdę rynki odetchnęły dwa tygodnie temu, kiedy to nie spełnił się czarny scenariusz konieczności wyboru pomiędzy Marine Le Pen a kandydatem ultra-lewicowym Jean-Luc Melenchonem. Po notowaniach rynkowych widać bowiem było, że zwycięstwo E. Macrona zostało już jeśli nie w całości, to przynajmniej w dużej części zdyskontowane w reakcji na sondaże. Stąd po chwilowy optymizmie na rynku pojawiła się realizacja zysków. Teraz inwestorzy będą czekali na czerwcowe wybory do Zgromadzenia Narodowego we Francji, które pokażą, jak poparcie, które w pierwszej turze wyborów prezydenckich dostali kandydaci antyunijni przełoży się na rozkład sił w parlamencie. Obecnie więc (przynajmniej do wyborów parlamentarnych we Włoszech) wygrana E. Macrona powinna zakończyć wzrosty euro do dolara oraz złotego w relacji do obydwu tych walut, a uwaga rynków ponownie zacznie się skupiać na fundamentach.

W trakcie poniedziałkowej sesji brak było istotniejszych publikacji gospodarczych z kraju. Dopiero pod koniec tygodnia otrzymamy m.in. finalny odczyt CPI za kwiecień oraz publikację wyniku przeglądu ratingu Polski przez agencję Moody’s. W centrum uwagi nadal znajdować będą się też EBC oraz amerykańska Rezerwa Federalna, która pozostaje na ścieżce normalizacji polityki monetarnej. Solidne piątkowe dane z rynku pracy w USA (wg NFP) podtrzymały oczekiwania na dalsze zaostrzanie polityki pieniężnej przez Fed, jednakże inwestorzy coraz silniej wierzą też w to, że bank centralny strefy euro także zacznie odchodzić od ultrałagodnej polityki mają na uwadze systematyczną poprawę kondycji gospodarki Wspólnoty. Nie wydaje się jednak, aby spowolnienie w gospodarce amerykańskiej (na co zwrócił uwagę Fed w komunikacje po majowym posiedzeniu) mogło zderzyć się z tak silnym rozwojem w Europie, aby doprowadzić do zmniejszania różnic w polityce monetarnej pomiędzy Fed i EBC.

W najbliższy piątek poznamy dane na temat sprzedaży detalicznej i inflacji (CPI i PPI) w USA w kwietniu, które wniosą kolejne informacje pozwalające oszacować, kiedy Fed może po raz kolejny podwyższyć stopy. Obecnie oczekiwania rynkowe na bazie kontraktów Fed Fund Futures z blisko 100% prawdopodobieństwem wskazują na posiedzenie czerwcowe. Tymczasem, wspólna waluta może być podatna na rozczarowania kolejnymi danymi dot. gospodarki strefy euro. Poprzeczka rynkowych oczekiwań jest postawiona bardzo wysoko, ostatnie wyniki wypadają bowiem najlepiej na tle prognoz od 2012 roku. Każde potknięcie może więc zostać zinterpretowane silnie, negatywnie. Można więc spodziewać się, że w najbliższym czasie każdy ewentualny ruch w górę na EURUSD spotka się z wyprzedażą wspólnej waluty. Deprecjacja eurodolara (na bazie oczekiwań na podwyżki stóp w USA) oraz utrzymujące się obawy o kondycję gospodarki Chin będą zaś nasilać przecenę złotego.

Wg danych, w Chinach w kwietniu rynkowy wskaźnik PMI wyniósł 50,3 wobec 51,2 miesiąc wcześniej. To już trzeci miesiąc z rzędu spadku tego wskaźnika koniunktury w przemyśle. Co więcej negatywnie zaskoczył też wskaźnik aktywności chińskiego sektora usług, w kwietniu osiągając najniższy poziom od roku 51,5. Ponadto, słabiej od oczekiwań wypadły wyniki w handlu zagranicznym Państwa środka. W ujęciu dolarowym eksport zwiększył się o 8% przy prognozie na poziomie 10,4% i 16,4% odnotowanym w marcu. Import zwiększył się zaś o 11,9% wobec oczekiwanych 18% i 20,3% odnotowanych miesiąc wcześniej.

W tym tygodniu nie można wykluczyć ruchu euro w kierunku 1,08 USD i utrzymania notowań wspólnej waluty powyżej 4,23 PLN.

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.