Informacje

Fot. Freeimages
Fot. Freeimages

Dlaczego związki zawodowe w bankach nie są stanie bronić praw pracowników?

Paweł Badzio

Paweł Badzio

Dziennikarz "Gazety Bankowej"

  • Opublikowano: 2 czerwca 2014, 19:16

  • 4
  • Powiększ tekst

Przedruk z "Gazety Bankowej"

Chociaż 3 miliony pracowników sektora finansowego na świecie ma wsparcie w Międzynarodowej Konfederacji Związków Zawodowych (ITUC – International Trade Union Confederation) i w Komitecie Doradczym Związków Zawodowych (TUAC – Trade Union Advisory Comittee), to potęga związków odeszła do historii.

Spójrzmy jednak najpierw na Europę. Chociaż związki są słabsze niż kiedykolwiek, UNI Global Finance (do której należy finansowa sekcja NSZZ „Solidarność”) ruszył właśnie z projektem badawczym, który poprzez analizę zwolnień ukaże procesy restrukturyzacyjne w sektorze bankowym. Równolegle ruszy kampania, która ma przedstawić pracowników w finansach nie jako „ofiary zmian”, lecz jako „wektory zmian”. Ostatnie skandale dotyczące manipulacji stopami procentowymi (LIBOR) pokazują, że gdyby regulatorzy częściej byli otwarci na głosy pracowników, kryzys finansowy można by w części zażegnać.

Związkowcy podkreślają, że podmiotowość pracowników jest kluczowa dla koniecznej zmiany w kulturze zarządzania bankami, a inni dodają, że potrzebna jest, by chronić klientów. Ich opinie brzmią jak z innej epoki, bo fora pracowników pełne są wściekłości: Bierzemy udział w wyścigu szczurów! Rzucamy się na klienta i wciskamy mu produkty; Nieważne, czy wie, co podpisuje; mobbing jest na porządku dziennym; Liczy się sprzedaż za wszelką cenę.

Jeżeli nawet duża część osób, korzystając z anonimowości, wyolbrzymia swoje problemy, wnioski są raczej ponure. – Związki zawodowe są niezbędne w tym sektorze – twierdzi Ferdynand Nowak z Federacji Związków Zawodowych. – Ludzie nie zdają sobie sprawy z morderczej presji, jakiej poddawani są tu pracownicy. Często są trzymani za gardło przez kredyty, które muszą spłacić – dodaje.

Według badań opublikowanych rok temu w ramach unijnego projektu NSZZ „Solidarność” i Instytutu Medycyny Pracy branża bankowa jest najbardziej stresogenna ze wszystkich w kraju (ustępuje nieznacznie metalowej, gdzie występuje ryzyko utraty życia).

W opiniach związkowców problemy ludzi stają się problemami całej bankowości, które wymknęły się spod kontroli organów państwa, związków zawodowych, jak również zarządów banków.

Syndrom zakleszczenia

Rozmach UNI Global Finance jest typowy dla instytucji globalnej. Raczej słabo przekłada się na polskie instytucje. Związkowcy z „Solidarności” oceniają, że jest ich ok. 6000.

-– Dotychczas w sekcji były organizacje zakładowe z 12-13 banków

-– mówi Mieczysław Bielawski, przewodniczący sekcji w Sekretariacie Krajowym Banków, Handlu i Ubezpieczeń NSZZ „Solidarność”, sam pracujący w ING Banku Śląskim. W poprzednich kadencjach sekcję tworzyły głównie organizacje powstałe w dziewięciu regionalnych banków komercyjnych wydzielonych w 1989 r. ze struktury Narodowego Banku Polskiego, a potem podlegającym kolejnym przekształceniom. Tam związki funkcjonują siłą rozpędu, który nadał im rok 1980, a później przywrócenie „Solidarności” po stanie wojennym i w latach 80. Wydają się też dobrze zorganizowane.

OPZZ, który ma inną strukturę niż „Solidarność”, swój najsilniejszy, ponad 2-tysięczny związek, który w tym roku zmienił nazwę na „Negocjator”, ma w Banku Pekao.

-– Istnieją silne jednostki związane z naszymi strukturami wojewódzkimi – mówi Janusz Gołąb z Zespołu Organizacyjnego OPZZ. – W PKO BP jest ok. 800 naszych członków. Jest spora organizacja w City Handlowym

-– dodaje.

Prawie 2-tysięczną organizacją w Pekao SA chwali się też trzeci partner związkowy w Komisji Trójstronnej – Forum Związków Zawodowych. Istnieją związki, które nie należą do żadnych central. Na ogół są słabe i małą liczbą członków. Do niezrzeszonych należy też duży Dialog 2005 działający w Pekao SA. Łącznie w skali kraju można ich liczebność określić na ok. 3000 członków.

Spore są związki w Narodowym Banku Polskim, ale tam – jak przyznaje ich szefowa Joanna Włodarzewska-Gisz – spotykają się z problemami typowymi raczej dla administracji niż dla sektora bankowego.

Jeżeli przyjmiemy, że zatrudnionych w bankach jest prawie 180 tys. ludzi (razem z ponad 30-tysięcznym sektorem spółdzielczym), to do związków należy ok. 11 proc. Chociaż niektórzy badacze ukazują rosnącą popularność związków zawodowych w polskim społeczeństwie, szczególnie wśród młodzieży, to trudno zaprzeczyć, że związki zawodowe w Polsce są organizacjami społecznymi jednymi z najmniej licznych w Europie. Dotyczy to też sektora bankowego. Wymieniane jednym tchem przez badaczy przyczyny to zbyt mnogie na poziomie zakładowym organizacje związkowe i za mało wpływowe na poziomie centralnym. W niektórych bankach zbyt duża ilość na poziomie zakładowym obniża zdolność organizacji związkowych do bronienia praw pracowniczych i prowadzenia negocjacji. W wielu bankach z kolei w ogóle nie ma organizacji związkowych (np. w mBanku).

Słabe struktury centralne powodują osłabienie związków w dialogu partnerów społecznych, przez co jedyną formą i próbą osiągania postulatów związkowych staje się organizowanie protestów przez centrale. Ale jest sporo jeszcze innych przyczyn: duża fluktuacja kadr, brak utożsamiania się z firmą, obstrukcja ze strony kadry kierowniczej, przekonanie pracowników, że mogą spodziewać się wsparcia jedynie od samych siebie. Osobną sprawą jest otoczenie. – Ogromnym problemem jest stan naszego sądownictwa – mówi „Gazecie Bankowej” jeden z szefów organizacji związkowych. – Nawet najlepsze związki zawodowe okazują się bezradne, kiedy pracownik skarżący pracodawcę na kolejną sprawę musi czekać 9 miesięcy – podkreśla.

-– Prawnicy niechętnie podejmują się sporów z bankami – twierdzi Ferdynand Nowak z FZZ. – Naszemu prawnikowi, który nie miał ochoty na sprawę o mobbing, mówiłem: nieważne, czy wygrasz, czy przegrasz. Musimy dać sygnał pracownikom, że nie wszystko jest dozwolone

-– dodaje.

Możliwości są, chęci brak

Dla związków zawodowych zwieńczeniem działania jest osiągnięcie układu zbiorowego, który kompleksowo określi warunki wynagradzania za pracę i przyznawania innych świadczeń związanych z pracą. Z naszych danych wynika, że jedynie w BGŻ istnieje zakładowy układ zbiorowy.

W Polsce od dwóch dekad nie podpisano żadnego ponadzakładowego układu zbiorowego, więc myślenie o nim w sektorze finansowym zakrawa na fantazję. Ale nie siła pracodawcy uniemożliwia podpisanie takiego układu, ale jego brak – ściślej biorąc: brak organizacji pracodawców w sektorze bankowym. Gdy związkowcy szukali strony do podpisania układu zbiorowego, zarówno NBP, jak i Lewiatan nie uznały się za takie organizacje.

Gdyby zapytać o dialog społeczny, który odbywa się w sektorze bankowym w Europie, odpowiedzi brzmiałyby względnie optymistycznie. Przykładowo UNI Global Europe Finance zbiera się cztery razy do roku z organizacjami banków, takimi jak European Banking Federation (EBF), European Savings Banks Group (ESBG) oraz European Association of Cooperative Banks (EACB). W spotkaniach uczestniczą przedstawiciele poszczególnych związków i organizacji na poziomie krajowym. Tak więc Związek Banków Polskich, który jest członkiem EBF, uczestniczy w sposób pośredni bądź bezpośredni w dialogu, podobnie jak NSZZ „Solidarność”, której sekcja bierze udział w pracach UNI Global Europe Finance.

Nie jest to dialog próżny. Na początku roku wyżej wymienieni partnerzy społeczni podpisali wspólne stanowisko w sprawie CSR, czyli społecznej odpowiedzialności biznesu w sektorze finansowym w Europie. Wychodząc z założenia, że kryzys finansowy zmusił wszystkich do sprostania nowym wyzwaniom, strony skupiły się na takich zagadnieniach jak: implementacja wiedzy w pracy bankowej, podstawowe standardy pracownicze, zagadnienia równowagi pomiędzy pracą i życiem (czasem wolnym). We wspólnym stanowisku partnerzy uznali, że dialog społeczny w bankowości przez wzmacnianie zaufania do sektora podgrywa istotną rolę w podnoszeniu jego wydajności i podnoszeniu zatrudnienia.

Jak jednak można wzmacniać owo zaufanie, jeśli organizacje bankowe nie są organizacjami pracodawców, a organizacje pracodawców wymienione ustawowo – także nie? Raymond Frenken z EFB powiedział „Gazecie Bankowej”, że 32 organizacje tworzące EFB są związkami banków i część z nich – w sposób naturalny – jest stroną przy zawieraniu układów zbiorowych, ale nie wszystkie. Przypomina jednak szybko, że EFB jest zaangażowany w dialog poprzez EBF-Banking Committee for European Social Affairs (EBF-BCESA), czyli Komitet EBF ds. Europejskiej Polityki Społecznej.

–- Nikomu z pracodawców nie zależy na branżowym układzie zbiorowym pracy

-– mówi Mieczysław Bielawski z „Solidarności”.

Zapewne nie. Nie sposób to przytaczać sporów na temat zbiorowych układów pracy. Na pewno ograniczyłyby one praktyki sprzedażowe uznawane za nieetyczne. Brak organizacji pracodawców powoduje poza tym to, że dialog społeczny, który ma miejsce w Brukseli, odbywa się niejako za naszymi plecami, bo organizacje afiliowane nie przenoszą problematyki „w dół”.

Karta, kryzys, klient

W 2010 roku UNI Global Finance przyjęła ustalenia dotyczące odpowiedzialnej sprzedaży produktów finansowych (The Model Charter on Responsible Sales of Financial Products), którą kluczowe firmy finansowe zgodziły się przyjąć. Zadaniem karty jest zapewnienie najlepszej struktury dla dostarczania właściwych porad i odpowiedzialnej sprzedaży produktów finansowych klientom. Ferdynand Nowak z FZZ, który był członkiem Europejskiej Rady Zakładowej UniCredit, jest bardzo sceptyczny wobec skuteczności tego typu działań. – Dobrze o takich działaniach powiedzieć mediom – mówi – ale karta zasad jest ogólnikowym zapisem, który nie jest warty papieru, na którym został zapisany.

Podobnie nieskuteczne są komisje antymobbingowe, które powinny działać w każdym banku.

Pogarszająca się sytuacja klientów została zauważona w Polsce (zbyt późno) przez wiele instytucji, łącznie z Komisją Nadzoru Finansowego, ale nie była łączona z pogarszającą się sytuacją pracowników. W zeszłym roku rzecznik praw obywatelskich Irena Lipowicz pisała do Związku Banku Polskich:

„Przedmiotowe skargi świadczą o trwającym w dalszym ciągu, a sygnalizowanym już w latach ubiegłych problemie agresywnej polityki sprzedażowej i brakiem rzetelnego informowania klientów przez pracowników banku o istocie oferowanego produktu, jego prawnych cechach oraz ryzyku i korzyściach związanych z zawarciem danej umowy”.

Zależności pomiędzy kryzysem i sytuacją pracowników i klientów były jasne dla związkowców.

– Miesiąc temu wystosowaliśmy pismo do KNF w sprawie przestrzegania rekomendacji H. Pismo dotyczy nadzoru nad sektorem bankowym

-– mówi Bielawski.

W ocenie „Solidarności” sytuacja na rynku bankowym dojrzała do tego, aby „zakresem interwencji KNF objąć temat niestosowania przez banki zapisów rekomendacji H dotyczącej systemu kontroli wewnętrznej w bankach w zakresie stosowanych nieetycznych polityk biznesowych”.

Według przywołanej rekomendacji kontrola wewnętrzna ma zapobiegać i eliminować praktyki i polityki, które stanowią niewłaściwe działania, stąd zarząd i kadra zarządzająca wyższego szczebla, a także rada nadzorcza nie powinny stosować polityk i praktyk, które mogą nieświadomie zachęcać lub stanowić pokusę do niewłaściwych działań.

Tymczasem, według autorów listu, przykłady takich polityk i praktyk obserwujemy ostatnio na rynku bankowym w postaci przede wszystkim nadmiernego nacisku na cele wydajnościowe, szczególnie te krótkoterminowe, zadowalające menedżerów, akcjonariuszy i udziałowców, a które wpływają na ignorowanie długoterminowego ryzyka.

„Źle ustawiony system wynagrodzeń, tj. zbyt uzależniony od wyników krótkoterminowych, uderza przede wszystkim w pracowników. Z powodu tego, że audyty wewnętrzne w bankach nie badają wpływu składników wynagrodzenia zawartych w regulacjach wewnętrznych na ukierunkowanie pracowników na osiąganie celów krótkoterminowych, uważamy że tylko niezależny audyt Komisji Nadzoru Finansowego może określić realne zagrożenia wynikające z niestosowania się do zaleceń rekomendacji H”

-– napisano w liście.

Paweł Badzio, Gazeta Bankowa

Powiązane tematy

Komentarze