Informacje

Fot. PAP/Radek Pietruszka
Fot. PAP/Radek Pietruszka

Ekonomiści komentują wybór Donalda Tuska

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 31 sierpnia 2014, 14:46

    Aktualizacja: 31 sierpnia 2014, 14:51

  • 3
  • Powiększ tekst

Podczas sobotniego szczytu przywódców krajów Unii Europejskiej premier Donald Tusk został wybrany na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej. Funkcję te ma objąć 1 grudnia, jednocześnie będzie musiał pożegnać ze stanowiskiem szefa polskiego rządu oraz zrzec się mandatu poselskiego. Jak komentują to polscy ekonomiści?

Monika Kurtek, główna ekonomista Banku Pocztowego

Wybór premiera Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej zwiększy wiarygodność Polski wśród inwestorów - uważa Monika Kurtek. - Niepewność co do tego, kto go zastąpi, może ew. wywołać negatywną reakcję, ale będzie ona krótkotrwała - oceniła. W ocenie ekonomistki wybór ten poprawia wizerunek naszego kraju i jest nobilitacją dla Polski, gdyż jest to jedno z najwyższych stanowisk w UE.

"Nawet jeśli inwestorzy zareagują negatywnie na informację o wyborze Donalda Tuska, po tym jak siedem lat kierował polskim rządem, to w mojej opinii będzie to krótkotrwała reakcja. Generalnie ten wybór jest informacją pozytywną i zwiększy wiarygodność naszego kraju w oczach inwestorów" - stwierdziła Kurtek.

Przypomniała, że już w piątek niektórzy komentatorzy wskazywali, iż inwestorzy obawiali się tego, kto obejmie stanowisko premiera naszego rządu, gdy Tusk zostanie wybrany na prezydenta UE.

"W piątek, gdy obserwowaliśmy osłabienie złotego niektórzy komentatorzy upatrywali powodów tego w spekulacjach, że są duże szanse na to, iż Donald Tusk może zrezygnować ze stanowiska premiera i obejmie stanowisko prezydenta UE" - mówiła. - "Wydaje mi się, że jeśli złoty będzie na słabszych poziomach, będzie to miało większy związek z konfliktem na Ukrainie niż z wyborem premiera na stanowisko prezydenta UE".

Zdaniem Kurtek, choć informacja o następcy Tuska zostanie podana najprawdopodobniej dopiero we wtorek, to zapewne w Platformie Obywatelskiej już zapała decyzja.

"Wydaje mi się, że będzie to osoba bardzo zaufana, więc wstrząsu politycznego mieć nie będziemy" - stwierdziła.

dr Bohdan Wyżnikiewicz, wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową

Premier Donald Tusk, jako przyszły szef Rady Europejskiej, zrozumie w Brukseli, że pozostawanie Polski poza strefą euro jest mniej korzystne niż uczestnictwo w niej – uważa dr Bohdan Wyżnikiewicz.

Wyżnikiewicz zauważył w rozmowie z PAP, że strategiczne decyzje w sprawie strefy euro zapadają w gronie państw należących do niej, a pozostałe kraje Unii Europejskiej muszą się do nich dostosować.

Premier Tusk - jak zaznaczył wiceprezes IBnGR - zadeklarował w sobotę w Brukseli, że będzie dbał o interesy krajów będących poza strefą euro, łagodził mniej korzystne dla nich rozwiązania. Z drugiej jednak strony - zdaniem Wyżnikiewicza - Tusk będzie naciskał na polski rząd, by "szykował" Polskę do przystąpienia do strefy euro.

"Myślę, że premier zrozumie w Brukseli, że pozostawanie Polski poza strefą euro jest mniej korzystne niż uczestnictwo w niej" - ocenił.

Jak mówił, Unia Europejska ma swoje zasady dotyczące dyscypliny finansów publicznych.

"Kryzys ostatnich lat był wynikiem ich naruszania. Myślę, że premier Donald Tusk będzie pracował nad tym, by te zasady były przestrzegane, a wówczas zmniejszy się ryzyko wejścia Unii Europejskiej w kolejny kryzys" - podkreślił.

Podobnie - w ocenie wiceprezesa Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową - sytuacja wygląda w Polsce.

"Uwzględnianie kryteriów z Maastricht prowadzi do większego zdrowia finansów publicznych. Niestety było to naruszane, bo politycy mają skłonność do kreowania nadmiernych wydatków, prowadzących do deficytu i powiększania długu finansów publicznych" - stwierdził Wyżnikiewicz.

prof. Leokadia Oręziak, ekonomistka z SGH

Połączenie działań zmierzających z jednej strony do wzrostu gospodarczego, a z drugiej do oszczędności będzie wyzwaniem - oceniła ekonomistka z SGH prof. Leokadia Oręziak. Taką deklarację złożył w sobotę nowo wybrany szef Rady Europejskiej premier Donald Tusk. Na pierwszej konferencji prasowej po wyborze na szefa RE Tusk zadeklarował budowanie kompromisów, wychodzenie naprzeciw troskom Wielkiej Brytanii, a więc właśnie działania pozwalające łączyć dyscyplinę fiskalną i wzrost gospodarczy.

Według Oręziak ta koncepcja będzie wyzwaniem. Jej zdaniem w praktyce jest to trudne, zwłaszcza w krótkim okresie.

"Przeważnie, jak się dokonuje oszczędności w budżecie, aby zmniejszyć deficyt, to siłą rzeczy ogranicza się wydatki, albo podwyższa się podatki. Wiadomo, że nie sprzyja to wzrostowi gospodarczemu" - powiedziała PAP profesor.

Jej zdaniem trzeba pamiętać, że stosunkowo wysokie bezrobocie w krajach UE wymusza działania na rzecz wzrostu gospodarczego.

"To będzie wielki dylemat, z którym władze UE będą musiały się zmierzyć. Prawie wszystkie kraje mają problemy budżetowe, a z drugiej strony muszą stymulować wzrost gospodarczy. Tym bardziej deklaracja premiera Tuska jest ważna, bowiem stawia akcent na wzrost gospodarczy. Jej realizacja może być jednak trudna" - powiedziała ekonomistka.

Profesor uważa, że za koncepcją zapowiedzianą przez Tuska stoją co prawda dobre wyniki polskiej gospodarki, która utrzymała wzrost gospodarczy oraz dyscyplinę fiskalną, niemniej doświadczeń naszego kraju nie będzie się dało łatwo przenieść na grunt europejski.

"Polska była i jest poza strefą euro, ma niezależną politykę pieniężną i niezależną politykę kursową, której w krajach strefy euro nie ma. Za pomocą kursu mogliśmy elastycznie reagować na zmiany, dzięki temu nasz wzrost gospodarczy nie ucierpiał mocno podczas kryzysu" – zauważyła profesor.

Nie wykluczyła, że w UE przechyli się szala na politykę kreowania wzrostu PKB. Będzie to oznaczać, że walka z deficytami nie będzie priorytetem.

"Może w ten sposób uda się odbudować wzrost gospodarczy w UE, który obecnie jest bardzo słaby" - dodała.

Według Oręziak wybór Tuska ma znaczenie prestiżowe dla Polski, ale nie przełoży się bezpośrednio na zmiany w naszej gospodarce, nie przyspieszy też specjalnie działań w kierunku przystąpienia Polski do strefy euro.

"Może być jakimś bodźcem dla rozmów o przyjęciu euro, ale tak naprawdę o tym decydują inne czynniki. Przede wszystkim trzeba będzie zmienić Konstytucję. Póki tej zmiany nie będzie, możemy najwyżej rozmawiać o przyjęciu euro. Oczywiście zawsze dobrze jest dbać o wyniki budżetu, sytuację finansów publicznych, makroekonomiczną, to sprzyja dążeniu do strefy euro, ale sprawy nie załatwia" - powiedziała.

Ekonomistka zwróciła także uwagę, że odejście premiera do Brukseli wywołuje dużą niepewność na naszej scenie politycznej, związaną z wyborem nowego rządu.

"Musimy jednak pamiętać, że premier od razu nie odejdzie, choć musi się do swojej nowej pracy przygotować" - zauważyła. Dodała, że ważne jest, aby wiadomo było jak najszybciej, kto będzie kierował rządem, bowiem na kraj rządzony stabilnie rynki finansowe patrzą dużo lepiej.

"Mam nadzieję, że do destabilizacji nie dojdzie, że okres przejściowy będzie jak najkrótszy i przejdziemy go łagodnie" - podsumowała.

prof. Stanisław Gomułka, ekonomista BCC

Jako szef Rady Europejskiej Donald Tusk będzie dążył w sprawach gospodarczych do ścisłej współpracy głównie z Niemcami, ale też z innymi ważnymi krajami UE, jak Francja i Wielka Brytania - powiedział PAP ekonomista BCC prof. Stanisław Gomułka.

Jak zaznaczył Gomułka premier Tusk już w sobotę na konferencji prasowej w Brukseli po wyborze go na szefa Rady Europejskiej, sformułował kilka podstawowych kierunków programowych dla siebie i Rady na najbliższych kilka lat. Ekspert BCC odniósł się do dwóch kwestii: dyscypliny finansów publicznych oraz euro.

"Tusk mówił, że nie ma sprzeczności między dyscypliną finansów publicznych, a wzrostem gospodarczym. Podkreślał, że jedno i drugie jest potrzebne, bo dyscyplina finansów publicznych wręcz pomaga we wzroście gospodarczym, a wzrost gospodarczy wzmacnia finanse publiczne" - zaznaczył.

Jego zdaniem stanowisko premiera jest bliskie temu, jakie reprezentuje kanclerz Niemiec Angela Merkel.

"Moją uwagę zwróciło też to, że premier Donald Tusk zacytował przy tej okazji prezydenta Francji, który wypowiadał się w tej sprawie w sposób niemal podobny, choć nieidentyczny" – zauważył ekonomista.

Jak mówił, Tusk będzie chciał w tej kwestii być blisko stanowiska Niemiec, ale też budować konsensus w ramach całej UE.

"To jest istotne i wiarygodne. Ponieważ w Polsce Tusk był znany z tego, że na początku swojego urzędowania - siedem lat temu - dużo mówił o dyscyplinie finansów publicznych, a potem odszedł od tego stanowiska w kierunku poglądów socjaldemokratycznych, które podkreślają pozytywną rolę deficytu budżetowego" - ocenił.

Gomułka przypomniał, że w Polsce dług publicznych w ciągu ostatnich siedmiu lat wzrósł dwukrotnie, a deficyt sektora finansów publicznych w 2009 i w 2010 roku był bardzo wysoki, wyższy niż średnio w UE. Dodał, że w naszym kraju Tusk był i jest pod presją żądań opinii publicznej, aby wzrastały wydatki i zmniejszały się podatki. W UE - jak zaznaczył - pod taką presją nie będzie. Dlatego - zdaniem eksperta BCC - jego oświadczenie w tej sprawie można traktować jako bardziej wiarygodne, niż to, co mówił siedem lat temu w Polsce.

W opinii Gomułki, premier wypowiedział się w sposób bardzo zdecydowany o tym, że podział UE na dwie części nie powinien się pogłębiać.

"Powiedział też, że euro jako wspólna waluta dla większości UE odgrywa ważną, pozytywną rolę w budowie wspólnej, europejskiej tożsamości. Premier zaznaczył ponadto, że Polska dążyła i dąży do możliwie szybkiego wejścia do strefy euro" - podkreślił. Ocenił, że to stanowisko to niewątpliwie ukłon Tuska wobec państw znajdujących się w strefie euro.

Z drugiej jednak strony - jak mówił Gomułka - Tusk zrobił też ukłon wobec największego eurosceptyka w UE, czyli Wielkiej Brytanii.

"Powiedział, że nie wyobraża sobie UE bez Wielkiej Brytanii. W tych dwóch kluczowych sprawach Tusk zamierza - jak się wydaje - pełnić rolę "spinacza" stanowisk w ramach Rady Europejskiej" - ocenił ekspert BCC. - "Jeżeli mu się to uda, to jest szansa na to, że może po części pełnić rolę autonomicznego przywódcy UE. Oczywiście Rada Europejska to nie jest Rada Ministrów, a jej przewodniczący to nie premier. Ale zróżnicowanie opinii wśród premierów i prezydentów UE daje spore pole do umocnienia pozycji przewodniczącego".

Zdaniem eksperta BCC Tusk będzie dążył do ścisłej współpracy nie tylko, choć przede wszystkim, z Niemcami, ale również z innymi ważnymi krajami UE, jak Francja i Wielka Brytania.

"Zapewne będzie mówił każdemu premierowi i prezydentowi, że jego poglądy są bliskie jego własnym. I w ten sposób budował poparcie dla siebie. Ale wobec tego zróżnicowania będzie dalej mówił, że jego obowiązkiem jest zaproponowanie trochę innego stanowiska od jego własnych poglądów czy poglądów jego indywidualnych rozmówców" - mówił Gomułka. - "W obszarze budowy własnego autorytetu i władzy premier Tusk ma ogromne talenty i myślę, że będzie chciał je również wykorzystać na nowym stanowisku".

Profesor odniósł się też do poruszanej w Brukseli przez premiera kwestii związanej z konsekwencjami gospodarczymi konfliktu Rosja-Ukraina dla UE.

"Premier Tusk powiedział, że UE powinna mieć stanowisko odważne, ale nie radykalne. Ale też takie, aby było skuteczne w osiągnięciu pokoju. Ta formuła jest bardzo elastyczna i właściwie daje mu szerokie możliwości w obszarze precyzyjnych propozycji dla Rady Europejskiej" - ocenił Gomułka.

Jak mówił, "ta elastyczność to kolejna, ważna cecha premiera Tuska, czyli jego gotowość do zmiany poglądów w zależności od potrzeb".

prof. Witold Orłowski, główny ekonomista PwC

Donald Tusk na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej może być skutecznym mediatorem, który pomoże znaleźć kompromis prowadzący do zakończenia kryzysu w strefie euro - ocenił w rozmowie z PAP główny ekonomista PwC prof. Witold Orłowski. Premier Donald Tusk został w sobotę wybrany na szefa Rady Europejskiej. W swoim pierwszym wystąpieniu zadeklarował m.in. działania pozwalające łączyć dyscyplinę fiskalną i wzrost gospodarczy.

"Zdaję sobie sprawę, że główne problemy, przed jakimi stoimy, nie znikną w grudniu. Do nich należy kryzys, który ciągle daje o sobie znać, sytuacja w strefie euro" - mówił.

Prof. Orłowski powiedział PAP, że Polska w Europie widziana jest jako przykład kraju, który zdołał znaleźć dość zbilansowane podejście do kryzysu. Tymczasem Europa, zwłaszcza Zachodnia jest podzielona w swoich poglądach na te kwestie; Niemcy są zwolennikami polityki oszczędności, Wielka Brytania ucieka się do druku pieniędzy, pozostali raczej niechętnie podchodzą do zaciskania pasa.

"Tu nie ma żadnej dobrej recepty, trzeba wyważyć te racje. Myślę, że część krajów patrzy na Polskę, jako na kraj, któremu udało się znaleźć właściwe podejście. Z tego punktu widzenia pewnie oczekuje się, że Donald Tusk może być przywódcą, który zdoła doprowadzić do swego rodzaju kompromisu między Niemcami a większością pozostałych krajów, zwłaszcza strefy euro" - uważa Orłowski.

Zaznaczył, że przewodniczący Rady Europejskiej nie podejmuje decyzji, ale jest rodzajem mediatora.

"Mediacja, która umożliwiłaby względnie bezbolesne zakończenie kryzysu w strefie euro, to jest właśnie coś, czego się oczekuje od przewodniczącego Rady" - powiedział ekonomista.

Według Orłowskiego im szybciej zachodnia Europa zacznie się rozwijać w sposób stabilny, tym lepiej dla naszego kraju.

"Obserwacje z ostatnich siedmiu lat pokazują, że Polska nie jest w stanie się szybko i stabilnie rozwijać, jeżeli Europa Zachodnia tkwi w stagnacji gospodarczej. Jeśli Donald Tusk zdoła przyspieszyć wypracowanie sensownej strategii zakończenia kryzysu w strefie euro, to tym lepiej dla polskiej gospodarki" - podkreślił.

Dlatego, według Orłowskiego, Polsce powinno zależeć na tym, by w strefie euro i całej UE doszło do zgodniejszej współpracy, której efektem stałby się trwały powrót wzrostu gospodarczego.

Profesor uważa, że konieczność powołania nowego rządu nie powinna zdestabilizować sytuacji gospodarczej Polski.

"Oczywiście w momencie, kiedy oddajemy swojego premiera do dyspozycji UE, musimy rozwiązać swój własny problem, uporządkować sprawy wewnątrz kraju. To jest oczywista cena. Jeśli jednak chodzi o gospodarkę, to nasza sytuacja jest dość komfortowa" - powiedział.

Zaznaczył, że warunki dla gospodarki może nie są idealne, ale nie dzieje się nic, co by zagrażało poważnie jej rozwojowi w następnych kwartałach.

"Punktem zapalnym jest sprawa Ukrainy, dlatego musimy znaleźć sposób na sprawne przekazanie władzy w Polsce. Nie stać nas w tym momencie na bezkrólewie" - dodał Orłowski.

(PAP), on

Powiązane tematy

Komentarze