Informacje

fot. Facebook
fot. Facebook

Konkurencyjni busiarze chcą zniszczyć PolskiBus. Czynią to pod przykrywką stowarzyszeń broniących interesów klientów

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 7 października 2014, 09:26

  • 23
  • Powiększ tekst

Gdy prywatny biznes zaczyna jakością i ceną usług wypierać państwowego molocha naturalnym jest iż ten moloch zaczyna się bronić. Gdy broni się starając się być konkurencyjnym wobec prywatnej inicjatywy, gdy podnosi jakość usług i obniża ceny (a państwowe twory, z racji trwania dzięki pieniądzom podatników, mają w tym względzie najwięcej elastyczności) - to wtedy mówimy o zdrowej, wolnorynkowej konkurencji. Podobnie jest w przypadku konkurencji między prywatnymi podmiotami. A jak się to robi w Polsce?

Blokuje prywatną firmę regulacjami, atakuje skarbówką i wreszcie - całkiem nielegalnie uniemożliwia mu działanie. Ale w Polsce nawet prywatne podmioty mogą wykorzystywać te instrumenty by wyeliminować inny prywatny podmiot.

Lubelscy busiarze znaleźli sposób, jak zablokować tańszą konkurencję. Działając w stowarzyszeniu na rzecz interesów mieszkańców, właśnie uniemożliwili kursy do Warszawy i Rzeszowa firmie PolskiBus.com. PolskiBus.com wkroczył na polski rynek przewozowy ponad trzy lata temu i od razu rzucił rękawicę PKS-om oraz innym prywatnym przewoźnikom. Chodzi głównie o ceny biletów. Rezerwując wyjazd odpowiednio wcześniej, można za niego zapłacić tylko 1 złotówkę. Do tego charakterystyczne, czerwone (dziś także i białe) autobusy zaoferowały klientom np. klimatyzację, wi-fi czy gniazdka elektryczne, a na wybranych trasach podróżni otrzymują poczęstunek. To standard, który większości przewoźnikom jest obcy.

Dziennikarze dotarli do informacji, iż PolskiBus planuje otworzyć bazę w Lublinie jeszcze mocniej angażując się w tym regionie.

By mogła przewozić ludzi, spółka musi mieć zgodę marszałka województwa. Jeśli autobus jedzie przez trzy województwa, niezbędne są więc uzgodnienia z trzema marszałkami. PolskiBus.com (a formalnie firma Souter Holdings Poland) postarał się o takie dokumenty, ale do gry włączyły się dwa stowarzyszenia, które zablokowały nowe kursy z Lublina do Warszawy i do Rzeszowa. Są to Lexmid oraz Stowarzyszenie Prywatnego Transportu Samochodowego "Bus", oba z Lublina. W opublikowanym właśnie liście otwartym PolskiBus.com przyznaje, że w przeszłości już utrudniały one firmie zdobywanie potrzebnych zezwoleń.

Okazuje się, że stowarzyszenia, które deklarują obronę interesów mieszkańców i klientów same złożone są z przewoxników, których standard jest jeszcze niższy!

SPTS "Bus". To stowarzyszenie, które tworzą lubelscy przewoźnicy. Busy prezesa stowarzyszenia Waldemara Maja kursują na trasie Lublin - Puławy. Skarbnik Ireneusz Lenartowicz wypuszcza busy firmy Natur na trasy Lublin - Puławy czy Opole Lubelskie - Puławy. Stanisław Kraj, członek komisji rewizyjnej jeździ z Lublina do Puław. Jan Iwan (też komisja rewizyjna) obsadza trasę Lublin - Puławy, a Marek Niezgoda, członek zarządu powiązany jest z firmą busiarską Irbis. Najwięcej można powiedzieć o wiceprezesie Stanisławie Olszaku, właścicielu firmy Contbus. Dzień w dzień białe busy z zielonym logo wożą ludzi z Lublina do Warszawy. O Contbusie w Lublinie jest głośno od lat. Choćby za sprawą prób urzędników by odebrać firmie licencję, bo nie trzymała się rozkładu jazdy. O firmie pisaliśmy też np. gdy do jednego z jej pojazdów nie została wpuszczona niewidoma z psem przewodnikiem. PolskiBus.com jest sporą i niewygodną konkurencją dla lubelskich busiarzy. Głównie ze względu na cenę, z dnia na dzień udało nam się kupić przejazdówkę z Lublina do Warszawy za 23 zł. W innej firmie wyniosło nas to 25 złotych, a u kolejnych przewoźników ceny są jeszcze wyższe.

Jak widać to oczywiste, że firmy nie utrzymujące rozkładów, prowadzące krzywdzącą segregację klientów i posiadające nie najlepszej jakości autobusy lepiej obronią klientów przed przewoźnikiem bezczelnie punktualnym, oferującym pasażerom wstrętne wi-fi, i jeszcze gorsze przekąski. O czymś tak obrzydliwym jak niskie ceny biletów nawet nie wspominamy.

lublin.gazeta.pl/ as/

Powiązane tematy

Komentarze