Informacje

fot. www.freeimages.com/bigevil600
fot. www.freeimages.com/bigevil600

Bye, bye, klaso średnia... Postęp technologiczny i globalizacja ekonomii nieubłaganie miażdżą społeczną ostoję demokracji

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 15 lutego 2015, 19:55

  • 2
  • Powiększ tekst

"Proces automatyzacji i rozwój handlu globalnego" sprawiają, że wzrost nierówności ekonomicznych i kurczenie się klasy średniej w krajach bogatych to nieodwracalny proces - twierdzi w wywiadzie dla agencji EFE słynny amerykański ekonomista, prof. Tyler Cowen.

"Oszukujemy się, jeśli sądzimy, że na krótką metę możemy proces ten odwrócić; to jedna z iluzji naszych czasów" - powiedział prof. Tyler Cowen, którego teksty ukazują się regularnie na łamach dzienników "New York Times" i "The Wall Street Journal".

Uważany w Stanach Zjednoczonych za umiarkowanego liberała, profesor ekonomii na Uniwersytecie George Mason w Wirginii, zaliczany jest do najbardziej wpływowych amerykańskich ekonomistów. Zwraca on uwagę na fakt, że od początku tego stulecia dochody amerykańskiej klasy średniej stoją w miejscu.

"Od jednego pokolenia w Stanach Zjednoczonych przeciętna rodzina zaliczająca się do klasy średniej zarabia dziś tyle samo, co w 1999 roku" - mówi w wywiadzie 51-letni Cowen, autor wydanej w 2013 roku słynnej w Ameryce książki "Average is over" (Średnia się skończyła).

Cowen wymienia takie giganty jak Apple, Google, Facebook, które nie muszą zatrudniać wielkiej liczby ludzi i pokazują, jak "nacisk ekonomiczny postępów technologii, który przyczynia się do wzrostu gospodarczego, eliminuje z rynku klasy średnie".

Z pewną rezerwą odnosi się on w wywiadzie do zadeklarowanej przez prezydenta Baracka Obamę walki ze wzrostem nierówności ekonomicznych, na której prezydent zamierza się skoncentrować przez pozostałe dwa lata swej prezydentury. Jako czynniki, które przyczyniają się do dalszego wzrostu nierówności majątkowej w USA, Cowen wskazuje m.in. "konkurencję Chin i innych krajów o niskich dochodach oraz automatyzację i komputeryzację, dzięki którym mniej potrzebna staje się praca ludzka".

Wprawdzie i Demokraci i Republikanie posługują się odmienną retoryką, ale obie amerykańskie partie, gdy dochodzą do władzy aż tak bardzo się nie różnią w swej polityce - twierdzi amerykański ekonomista. Jako przykład wskazuje rząd George'a W. Busha, który zwiększył wydatki na cele socjalne, a także postawił na reformę dotyczącą imigracji, co również nie było typowe dla konserwatystów.

Cowen wskazuje na "zmianę mentalności kraju od czasu ostrego kryzysu finansowego” i długotrwałych, "zakończonych niepowodzeniem" wojen w Iraku i Afganistanie.

"Nie jesteśmy krajem z dekady lat 80. ubiegłego stulecia, nie mamy zbyt wielkiej ochoty mieszania się w konflikty międzynarodowe, nie chcemy bronić reszty świata, jesteśmy zmęczeni wojną. To zrozumiałe, ale zarazem niebezpieczne w dzisiejszym świecie" - kończy ekonomista.

PAP, sek

Powiązane tematy

Komentarze