Informacje

fot. www.freeimages.com
fot. www.freeimages.com

Sejmowa Komisja Finansów wysłuchuje na zamkniętym posiedzeniu informacji o SKOK. Na posiedzenie nie zaproszono przedstawicieli Kas

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 18 marca 2015, 19:53

  • 0
  • Powiększ tekst

Na zamkniętym posiedzeniu sejmowa Komisja Finansów Publicznych wysłuchuje w środę informacji m.in. KNF, ABW i prokuratury na temat sytuacji w Spółdzielczych Kasach Oszczędnościowo-Kredytowych. Zamknięte obrady komisji trwają w środę od godzin południowych.

W przerwie posłowie nie chcieli wypowiadać się o przebiegu tajnego posiedzenia; z dziennikarzami rozmawiali tylko niektórzy.

"Wszystkie partie polityczne, po tym, co usłyszeliśmy, powinny poprzeć wniosek o komisję śledczą w sprawie tego, jak funkcjonowało państwo polskie w zakresie Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych" - powiedział dziennikarzom Przemysław Wipler (niez.).

"To przestępczość zorganizowana, to wyciąganie pieniędzy z instytucji zaufania publicznego, to są układy mafijne, to kompletna słabość państwa polskiego" - dodał były poseł PiS. Jak mówił, powołanie komisji powinno być przede wszystkim w interesie Prawa i Sprawiedliwości.

Jego zdaniem z przekazanych posłom informacji wynika, że w aferze wokół SKOK-ów słabość wykazały prokuratura, CBA i inne instytucje państwowe. Posłowie mogli się bowiem dowiedzieć, jak "instytucje parafinansowe korumpowały i prokuratorów, i policjantów", a także zastraszały urzędników, którzy zajmowali się ich kontrolą.

Zaniedbania, dodał, wykazała także sama Komisja Nadzoru Finansowego, bo wiele miesięcy minęło między zawiadomieniem przez KNF o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez władze SKOK-Wołomin, a zawieszeniem zarządu tej kasy.

Jego zdaniem skompromitowała się także prokuratura, bo prokurator "mówił o dwóch tysiącach postępowań na łączną kwotę stu dziewięćdziesięciu paru milionów złotych", podczas gdy "do tej chwili Bankowy Fundusz Gwarancyjny musiał dopłacić ponad 3 mld złotych do kas, które musiał ratować, a to nie jest koniec tej kwoty".

"To co usłyszeliśmy, to Afera Amber Gold dwa" - mówił z kolei Dariusz Joński (SLD). SKOK-i, jak dodał, były budowane na "powiązaniach polityczno-biznesowo-rodzinnych".

"To jest jedna wielka pajęczyna tych samych osób, które ze sobą współpracują, które budują to wszystko" - zaznaczył.

Jak dodał, byłaby zasadna komisja śledcza, która by zbadała to, co się dzieje w SKOK-ach, jak i aferę Amber Gold. Powiedział, że klub SLD jest bliższy decyzji o poparciu takiej komisji.

Powiedział też, że po wysłuchaniu informacji rozumie, dlaczego był opór przed objęciem SKOK-ów nadzorem KNF, przede wszystkim w PiS i "dlaczego komuś tak bardzo zależało, by tego nie kontrolować".

Jeszcze pod posiedzeniem komisji Beata Szydło (PiS) przekonywała, że obrady powinny być jawne.

"Bo jeżeli chodzi o wyjaśnianie sprawy, to powinna być jawna komisja, a jeżeli chodzi o spektakl polityczny, to, co w tej chwili próbuje robić PO - to nie będzie wyjaśnianie sprawy, tylko granie SKOK-ami w kampanii wyborczej" - powiedziała posłanka.

Pytana o komisję śledczą zaznaczyła, że w pierwszej kolejności powinna powstać komisja śledcza w sprawie afery podsłuchowej.

"Jakoś nie możemy się tego doczekać, choć wniosek PiS jest złożony od ubiegłego roku. Platforma skutecznie próbuje odwrócić uwagę od taśm prawdy i nie chce na ten temat rozmawiać" - mówiła wiceprezes PiS.

Zgodnie z informacjami przekazanymi posłom Komisji Finansów Publicznych przez przewodniczącego KNF Andrzeja Jakubiaka 19 lutego br. sektor SKOK odnotował stratę w wysokości ok. 126 mln zł, a niedobór funduszy własnych to ok. 300 mln zł.

"Sytuacja w sektorze nadal jest sytuacją trudną" - mówił.

Według Jakubiaka, pod koniec 2014 r. 41 kas było objętych postępowaniem naprawczym. W stosunku do dwóch - SKOK Wołomin i SKOK Wspólnota - musiała zostać ogłoszona upadłość. Dwie kasy zostały przejęte przez banki.

Szef KNF mówił posłom, że podczas czynności nadzorczych wobec pracowników Komisji i zarządców komisarycznych kas kierowane były "groźby o charakterze karnym" i niektórzy z nich muszą korzystać z ochrony policyjnej. Mówił też, że w Kasie Krajowej SKOK już w 2008 r. mogła istnieć świadomość nieprawidłowości w SKOK Wołomin, mimo to nic w tej sprawie nie zrobiono.

"Te problemy Wołomina byłyby mniejsze, gdyby wcześniej nastąpiła reakcja" - powiedział.

Opowiadał także m.in. o powstałej w grudniu 2007 r. i zarejestrowanej w Luksemburgu spółce SKOK-Holding, do której przekazane zostały m.in. udziały w spółkach zależnych od Kasy Krajowej SKOK. W końcu 2013 r. 81 proc. akcji w SKOK-Holding, według Jakubiaka, miała Kasa Krajowa SKOK.

"Istotne jest to, że spółka nie zatrudnia pracowników, a zarząd jest dwuosobowy. Prezesem zarządu jest pan Grzegorz Bierecki" - poinformował szef KNF.

Dodał, że w 2013 r. sektor SKOK "poniósł na rzecz podmiotów kontrolowanych przez SKOK-Holding koszty w wysokości ponad 83 mln zł". Natomiast do końca 2013 r. "SKOK-Holding zakumulował zysk w kwocie 33 mln 800 tys. euro". Kwota ta, jak dodał, nie zasiliła jednak funduszu stabilizacyjnego kasy krajowej.

Jakubiak przypominał też, że w sektorze SKOK była niechęć do objęcia kas gwarancjami Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Tymczasem, jak przekonywał, Towarzystwo Ubezpieczeń Wzajemnych SKOK gwarantowało pokrycie strat tylko do kwoty 34 mln zł. W wyniku ogłoszenia upadłości SKOK Wołomin i SKOK Wspólnota BFG musiał wypłacić ponad 3 mld 200 mln zł, co oznacza, że gdyby do upadłości doszło przed objęciem kas gwarancjami BFG, na pokrycie ponad 93 proc. strat musiałyby się złożyć same kasy.

Jakubiak przekonywał, też, że po objęciu kas nadzorem KNF "nastąpiła istotna zmiana w sposobie nadzoru", który od tego momentu przestał być powiązany z samymi kasami "personalnie i biznesowo". Wcześniej bowiem w kasach "sprawozdawczo zyski rosły, ale faktycznie był to pusty pieniądz".

Prezes BFG Jerzy Pruski powiedział wówczas, że Fundusz dotąd wypłacił łącznie ponad 798 mln zł klientom SKOK Wspólnota, a 2 mld 200 mln zł klientom SKOK Wołomin. Łącznie, dodał, BFG wypłacił środki gwarantowane prawie 44 tysiącom klientów obu kas.

"Dzięki istnieniu publicznego systemu gwarantowania depozytów upadło się uratować depozyty tysięcy klientów SKOK" - mówił.

Z wystąpieniem Jakubiaka polemizował na tamtym posiedzeniu komisji prezes Kasy Krajowej SKOK Rafał Matusiak. Wyjaśnił, że system SKOK tworzą 52 kasy i każda jest samodzielnym podmiotem. Zdarzenia w jednej kasie nie maja wpływu na sytuację w innej.

"Skumulowany wynik finansowy całego systemu jest faktycznie ujemny, ale ciekawe jest to, że wynik działalności podstawowej kasy wypracowały na poziomie dodatnim i wynosi on 634 mln zł" - przekonywał. "Strata w ogromnym stopniu bierze się z odpisów na zdarzenia gospodarcze, do tworzenia których zmuszają nad kolejne przepisy i interpretacje" - dodał.

Także to, co działo się w SKOK Wołomin nie przekłada się, jego zdaniem, na sytuację w innych kasach.

"Ta kasa padła łupem zorganizowanych działań o charakterze przestępczym" - przyznał prezes Kasy Krajowej SKOK.

Matusiak zapewniał, że kasa krajowa zawsze aktywnie wspierała stabilizację kas. Dziś dysponuje kwotą ok. 90 mln zł na ewentualną pomoc stabilizacyjną.

"Proces stabilizowania kas wymaga jednak spokoju, statek najlepiej naprawia się w porcie, a nie na wzburzonym morzu" - przekonywał.

Reporter PAP nie wspomina o jednej, istotnej okoliczności środowego posiedzeni. Mianowicie warto odnotować, że odbywa się ono bez udziału samych zainteresowanych, czyli przedstawicieli Kasy Krajowej SKOK. Rzecznik prasowy KK SKOK Andrzej Dunajski przesłał prasie komunikat, który cytujemy poniżej:

„Z doniesień medialnych Kasa Krajowa powzięła informację, że na dzień dzisiejszy zostało zwołane zamknięte posiedzenie sejmowej Komisji Finansów Publicznych poświęcone sytuacji spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych. Kasa Krajowa na postawie art. 44 ust. 2 pkt 1 ustawy o skok jest reprezentantem kas m.in. przed organami publicznymi.

Mimo prośby skierowanej na ręce Przewodniczącej Komisji Finansów Publicznych, Kasa Krajowa nie została zaproszona na to posiedzenie, nie może zatem wziąć w nim udziału. Oznacza to, że debata o sytuacji spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych odbywać się będzie bez udziału przedstawicieli kas. W ocenie Kasy Krajowej znacząco osłabi to jakość i wiarygodność toczonej w takich okolicznościach debaty.

Taka sytuacja oraz fakt, że o zamiarze zwołania powyższego posiedzenia Komisji jej Przewodnicząca poinformowała na konferencji prasowej zwołanej przez klub parlamentarny Platforma Obywatelska może sugerować, że faktycznym celem zwołania tego posiedzenia jest próba wykorzystania kas w walce politycznej oraz osłabienia zaufania członków kas do instytucji, którym powierzają swoje pieniądze, a nie rzeczowa i rzetelna dyskusja o faktycznej sytuacji kas. Zaufania, które było budowane przez ponad dwadzieścia lat a którego zachwianie może wywołać daleko idące konsekwencje dla całego rynku finansowego.

Kasa Krajowa pragnie wyraźnie podkreślić, że kasy nie prowadzą działalności politycznej, a są instytucjami finansowymi działającymi w interesie ich członków.

Kasa Krajowa apeluje do organów Państwa o rzeczową i rzetelną dyskusję merytoryczną o kasach i ich misji z udziałem samych kas, które reprezentuje właśnie Kasa Krajowa, w miejsce toczonego obecnie sporu o charakterze czysto politycznym, związanym z toczącą się kampanią wyborczą.

Kasa Krajowa wyraża gotowość brania udziału w każdej dyskusji merytorycznej o kasach i ich roli na polskim rynku finansowym oraz bezpieczeństwie zgromadzonych w nich depozytów (objętych gwarancjami BFG do równowartości 100.000 EUR), jeżeli tylko właściwe organy Państwa jej to umożliwią."

PAP, wPolityce.pl, sek

Powiązane tematy

Komentarze