Informacje

Jeden z oferowanych polskiej armii śmigłowców - Black Hawk produkowany w Mielcu przez amerykański koncern Sikorsky
Jeden z oferowanych polskiej armii śmigłowców - Black Hawk produkowany w Mielcu przez amerykański koncern Sikorsky

We wtorek wybór śmigłowca dla polskiego wojska do prób praktycznych

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 19 kwietnia 2015, 19:26

  • 1
  • Powiększ tekst

We wtorek ma być wiadomo, który z trzech śmigłowców oferowanych w przetargu dla wojska został zakwalifikowany do praktycznych prób. Jak zapowiadało MON, może to być więcej niż jedna konstrukcja.

Na początku kwietnia wiceminister obrony Czesław Mroczek poinformował, że po dokonaniu przez resort gospodarki oceny ofert offsetowych komisja przetargowa ma komplet informacji, a 21 kwietnia ma zostać wskazany oferent przechodzący do następnego etapu – prób samej maszyny.

Wszyscy startujący w przetargu mają otrzymać informację, czy oferty spełniają wymagania i kto złożył najkorzystniejszą. Jeśli wymogi spełni więcej niż jeden oferent, zostaną oni zakwalifikowani do prób.

Wybór śmigłowca i podpisanie umowy mają nastąpić w tym roku. O kontrakt ubiegają się trzej producenci: amerykańska firma Sikorsky i należące do niej PZL Mielec, oferujące śmigłowiec Black Hawk w wersji S-70i i – do zastosowań morskich odmianę Seahawk; wchodzące w skład włosko-brytyjskiej grupy AgustaWestland zakłady PZL Świdnik - oferujące maszynę AW149; oraz konsorcjum zawiązane przez Airbus Helicopters (dawniej Eurocopter) z maszyną H225M (wcześniejsze oznaczenie EC725).

Mielec przekonuje, że Black Hawk to konstrukcja sprawdzona, także w warunkach wojennych, ale wciąż podatna na dalszy rozwój, a śmigłowiec już jest produkowany w Polsce.

Świdnik oferuje nową konstrukcję – przed uzyskaniem w ubiegłym roku wojskowego certyfikatu miała ona status prototypu. Argumentuje, że jest to jedyny śmigłowiec konstruowany z myślą o współczesnych wymaganiach, oferuje długą perspektywę rozwoju; produkcja odbywałaby się od podstaw w kraju, co dałoby pracę nie tylko ponad 6 tys. już zatrudnionych w Świdniku, ale stworzyłoby kilkaset nowych miejsc w regionie. Według zarządu chodzi nie tyle o zysk z samego kontraktu i o przyszłość AW149, który i tak będzie produkowany, ile o rozwój i status świdnickiego zakładu.

Airbus Helicopters jako jedyny w przetargu nie ma swojego zakładu w Polsce, deklaruje jednak, że w razie wygranej uruchomi w Polsce linie montażowe silników i całych płatowców; polskie zakłady miałyby produkować także na eksport. H225M jest największy z proponowanych MON maszyn. Europejski producent wiropłatów wskazuje, że pozwoliłoby to eksploatować śmigłowce według podobnych założeń taktycznych jak używane obecnie przez Polskę Mi-8/Mi-17.

Ostateczne oferty firmy złożyły pod koniec grudnia ubiegłego roku. Wcześniej termin dwukrotnie przesuwano. Występowała o to korporacja Sikorsky, za drugim razem do prośby przyłączył się Świdnik.

Po przesunięciu pierwszej, wrześniowej daty, konsorcjum Sikorsky-Mielec oświadczyło, że nie złoży oferty, o ile nie zmienią się wymagania przetargowe. Sikorsky Aircraft Corporation przekonywała, że warunki postępowania może spełnić tylko jeden z uczestników.

To MON określa, czego potrzebują siły zbrojne, a nie oferenci wskazują, co mają do sprzedania - odpowiedział resort obrony, przypominając, że ostateczne wymagania dotyczące śmigłowca wielozadaniowego były znane od maja. Konsorcjum Sikorsky-Mielec zapewniło, że nie była to taktyka negocjacyjna, ani próba nacisku na MON. W połowie listopada Amerykanie wrócili do postępowania, prosząc ponownie o przesunięcie terminu składania ostatecznych ofert. Oprotestowali to przedstawiciele Airbus Helicopters.

Przetarg na wielozadaniowe śmigłowce dla wojska rozpisano wiosną 2012 r. Początkowo dotyczył 26 śmigłowców, potem rozszerzono go na 70 maszyn. Śmigłowce w wersjach transportowej, bojowych misji poszukiwawczo-ratowniczych oraz morskiej do zwalczania okrętów podwodnych mają być produkowane w wykorzystaniem jednej wspólnej platformy.

Rozciągnięcie wymagań dotyczących śmigłowców dla marynarki na wszystkie inne i pogodzenie sprzecznych wymagań zdaniem ekspertów zamiast przynieść oszczędności może ostatecznie wpłynąć na wyższą cenę. Według nieoficjalnych informacji możliwe jest wyłączenie kilkunastu maszyn dla marynarki do odrębnego postępowania.

W minionym tygodniu Sekcja Krajowa Przemysłu Lotniczego "S" wycofała przedstawiciela z komisji przetargowej na śmigłowce dla polskiej armii, uzasadniając to zbyt krótkim czasem, jaki dano im na zapoznanie się z dokumentacją przetargu. Związkowcy zapowiedzieli akcje protestacyjne przed kancelarią premiera i MON. Według resortu obrony społeczny obserwator został zaproszony we właściwym momencie i uzyskał odpowiedzi na wszystkie pytania.

O uwzględnienie wpływu wyniku przetargu na przemysł Podkarpacia zaapelowały także lokalne struktury „S”.

Jesienią ubiegłego roku Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ "S" postulował, aby przy wyborze kierować się korzyściami dla polskich zakładów.

Z innego powodu – odstąpienia od trybu zamówień publicznych - przetarg zaniepokoił Komisję Europejską, która wszczęła postępowanie wyjasniające wobec trzech postępowań prowadzonych w MON. Taka procedura w przypadku zamówień obronnych jest zgodna z prawem UE, a przetarg odbywa się na zasadzie konkurencji – zapewniło MON.

PAP, sek

Powiązane tematy

Komentarze