Informacje

fot. www.ZyjWObfitosci.pl
fot. www.ZyjWObfitosci.pl

Profesor Andrzej Blikle: "Szeregowy pracownik mistrz cukierniczy zarabiał u mnie połowę tego co ja jako prezes"

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 4 czerwca 2015, 11:47

    Aktualizacja: 4 czerwca 2015, 12:58

  • 1
  • Powiększ tekst

Profesor Andrzej Blikle jest istną legendą polskiego biznesu. Matematyk oraz mistrz tworzenia pączków w wywiadzie opowiada o tym jak dobrze zarządzać firmą i godziwie opłacać swoich pracowników.

Jakie metody proponuje profesor Blikle?

Jest taka metoda "Human Impact and Profit" stworzona przez Paula Hermana, opisał ją w książce "Inwestowanie dla zysku i korzyści społecznych" - wskazuje, że firmy dbające w zrównoważony sposób o wszystkich interesariuszy zarabiają więcej i wygrywają na giełdzie. W jego indeksie "dobroci" firmy zysk jest jednym z pięciu parametrów. Pozostałe to opinia pracowników, klientów i kontrahentów o firmie oraz stosunek firmy do środowiska. I okazuje się, że firmy, które są wysoko w tym rankingu, wygrywają na giełdzie z tymi, które są nisko. Są też badania Instytutu Gallupa, które pierwotnie służyły ustaleniu, jakich pracodawców lubią pracownicy. Badania trwały 25 lat, przeprowadzono ponad milion wywiadów i wyodrębniono 12 cech dobrego pracodawcy zapisanych w postaci pytań, na które odpowiadają pracownicy. Odpowiedź TAK to punkt dla pracodawcy. Są to m.in.: Czy wiem, czego oczekują ode mnie w pracy? Czy codziennie mam w pracy możliwość wykonywania tego, co potrafię najlepiej? Czy w ciągu ostatnich siedmiu dni czułem się choć raz doceniony? Czy ktokolwiek w pracy zachęca mnie, abym się dalej rozwijał? Czy w pracy liczy się moje zdanie? Potem okazało się, że dobrzy pracodawcy mają trwały sukces rynkowy. Etyka i przyzwoite zachowanie po prostu się opłacają.

Profesor Blikle porusza też kwestię płacy dla swoich podwładnych i prezentuje ciekawy system motywacyjny.

Moja firma, która w 1990 roku miała pracownię o wielkości 90 metrów, w roku 2010 skończyła z pracownią o powierzchni 1800 metrów. Razem z żoną i synem zaczęliśmy z jedną cukiernią, a skończyliśmy z 15. Mogłem więcej, ale nie chciałem. W ciągu dziesięciu lat zainwestowałem i zwróciłem pożyczkodawcom milion dolarów przy początkowej wartości aktywów na poziomie 60 tys. zł. Szeregowy pracownik mistrz cukierniczy zarabiał u mnie połowę tego co ja jako prezes. W Polsce 78 proc. firm to firmy rodzinne, większość z nich nieświadomie zarządza w sposób godnościowy.

Więcej na wyborcza.pl.

wyborcza.pl/ as/

Powiązane tematy

Komentarze