Informacje

Posłanka Skowrońska (PO) nie ma sobie nic do zarzucenia fot. PAP / Jakub Kamiński
Posłanka Skowrońska (PO) nie ma sobie nic do zarzucenia fot. PAP / Jakub Kamiński

Prezes banku jako ważna posłanka rozstrzyga o regułach dla... banków – takie rzeczy to tylko w PO

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 8 lipca 2015, 19:07

  • 4
  • Powiększ tekst

Klub Zjednoczonej Prawicy chce odwołania ze stanowiska szefowej sejmowej komisji finansów publicznych Krystyny Skowrońskiej (PO); twierdzi, że posłanka jako prezes jednego z banków nie może obiektywnie działać na tym stanowisku. Wniosek ten jest chybiony - odpowiada Skowrońska.

"Składamy dziś wniosek o odwołanie pani Krystyny Skowrońskiej ze stanowiska szefowej komisji finansów publicznych, bo podczas dzisiejszej konferencji przyznała (...), że jednocześnie jest prezesem banku" - oświadczył na środowej konferencji w Sejmie rzecznik klubu Zjednoczonej Prawicy Patryk Jaki. Według niego godzi to w obiektywizm Skowrońskiej na jej stanowisku w komisji.

W środę w Sejmie PO przedstawiła projekt przewidujący możliwość przewalutowania kredytu hipotecznego wziętego w walucie na złotówki po kursie z dnia, kiedy dokonano tej operacji. Różnica w wartości kredytu ma zostać podzielona między bank i klienta.

Krystyna Skowrońska była pytana na konferencji przez dziennikarzy, czy nadal - pełniąc funkcję posła - jest prezesem Banku Spółdzielczego w Przecławiu i czy brała w tym banku kredyty. Posłanka PO potwierdziła; zapewniła jednocześnie, że nie łamie prawa, a jej działalność jest zgodna z ustawą o wykonywaniu mandatu posła i senatora.

Później Skowrońska powiedziała PAP, że wniosek ZP jest, jej zdaniem, chybiony, bo ona zawsze, proponując różne rozwiązania, dbała o dobro wszystkich obywateli, także klientów banków. Dodała, że gdyby brać pod uwagę argument ZP, to "nikt nie mógłby pracować nad ustawą o podatkach, bo sam je płaci".

"Z jednej strony mamy klienta banku, z drugiej bank. Państwo powinno być w tej stronie arbitrem, powinno stać pośrodku i rozstrzygać konflikty. Jeśli państwo w komisji finansów publicznych reprezentuje osoba, która jest stroną tego konfliktu, to nie możemy mówić o obiektywizmie" - przekonywał na konferencji Patryk Jaki.

Ocenił też, że propozycja PO dotycząca pomocy kredytobiorcom to "kpina z ludzi", ponieważ ta propozycja "abstrahuje od problemu podstawowego, jakim są klauzule niedozwolone stosowane przez banki".

Ponadto - przekonywał Jaki - "projekt PO jest bez sensu", bo - jego zdaniem - grupa potencjalnych beneficjentów jest wąska. Poseł mówił, że "100-metrowych domów już się nie buduje", a liczba osób z więcej niż dwójką dzieci "za sprawą Platformy jest znikoma", podobnie jak osób, u których relacja wartości kredytu do wartości zabezpieczenia przekracza 120 proc.

Rzecznik klubu ZP twierdził też, że "skandalem jest to, że ten projekt zmusza kredytobiorców do zamiany na kredyty złotówkowe, na które wielu z tych kredytobiorców nie byłoby stać".

Zgodnie z propozycją PO wyliczać się będzie różnicę między wartością kredytu po przewalutowaniu a kwotą zadłużenia, jaką posiadałby w tym momencie kredytobiorca, gdyby w przeszłości zawarł z bankiem umowę o kredyt w złotych polskich, a nie w walucie. Połowa tej różnicy byłaby umarzana.

Według PO przewalutowanie byłoby możliwe do 2020 r. Program miałby objąć osoby posiadające mieszkania nie większe niż 75 m kw. i domy do 100 m kw. Warunkiem jest, by mieszkania było użytkowane na własne potrzeby. Te ograniczenia nie dotyczą osób z trójką dzieci lub więcej.

Przez rok od jego wprowadzenia, z programu mogłyby skorzystać osoby, których relacja wartości kredytu do wartości zabezpieczenia przekracza 120 proc., czyli - jak mówiła Skowrońska - osoby najbardziej zagrożone. W kolejnym roku z tego rozwiązania skorzystać mogłyby osoby, w przypadku których ta relacja mieści się w widełkach 100-120 proc., a w kolejnym roku - w przypadku których jest wyższa niż 80 proc.

PAP, sek

Powiązane tematy

Komentarze