Informacje

E-palacze do palarni?

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 28 grudnia 2015, 17:34

  • 8
  • Powiększ tekst

Czy rząd Beaty Szydło zajmie się nowelizacją ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych? Chyba powinien. Pozostawione w spadku po poprzedniej ekipie PO-PSL przepisy mogą bowiem uderzyć w 2 mln użytkowników e-papierosów, które są bezpieczniejszą alternatywą wobec konwencjonalnych papierosów.

Kukułcze jajo podrzucił obecnemu rządowi, już pod wygranych przez koalicję Zjednoczonej Prawicy wyborach parlamentarnych, były minister zdrowia z nadania Ewy Kopacz, czyli prof. Marian Zembala. Projekt ustawy o zmianie ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych trafił do Kancelarii Premiera , a więc tzw. rzutem na taśmę w dniu 28 października, na 2 dni przed zaprzysiężenia nowego rządu. Podobnie, jak kontrowersyjne rozporządzenie dotyczące finansowania procedur in vitro.

Pośpiech był o tyle dziwny, że koalicja PO-PSL wcześniej nie traktowała tego projektu priorytetowo. Dyrektywę Produktową (2014/40/EU), tzw. tytoniową Parlament Europejski i Rada Unii Europejskiej przyjęły odpowiednio 3 kwietnia, zobowiązując kraje członkowskie UE do implementacji jej zapisów do prawa krajowego do 20 maja 2016 r. Odpowiedzialne za przygotowanie przepisów Ministerstwo Zdrowia przedłożyło stosowny projekt dopiero 24 czerwca 2015 r., a więc ponad rok po przyjęciu dyrektywy. Przez ten czas Stronie społecznej dano 30 dni na przedstawienie stanowiska. Kolejne tygodnie i miesiące zajęły konsultacje. Okazuje się, że żadne z ustalonych podczas tych konsultacji i konferencji „uzgodnieniowej”, kompromisowych rozwiązań nie znalazło się w ostatecznym projekcie nowelizacji ustawy, którą poprzednie szefostwo resortu, z nadania Platformy Obywatelskiej przesłało już po przegranych wyborach parlamentarnych do KPRM. W efekcie do dalszego procedowania, czym musi ze względu na pilność zobowiązań traktowych UE, zająć się obecny rząd koalicji Zjednoczonej Prawicy, i pod obrady rządu trafi ten sam projekt, który zaprezentowano pod koniec czerwca 2015 r.

Niestety projekt ustawy o zmianie ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych przygotowany przez poprzednią ekipę z Ministerstwa Zdrowia zdecydowanie wykracza daleko poza ramy dyrektywy tytoniowej, która jest kompromisowym rozwiązaniem regulacyjnym, wypracowanym przy aktywnym udziale Polski. Stanowisko poprzedniego rządu, w interesie polskiej gospodarki poparła ówczesna opozycja (tworząca obecną koalicję rządzącą), postulując zachowanie zasady „Bruksela + 0”, i usunięcie z projektu wszelkich obostrzeń, które nie są wymagane przez dyrektywę. Dlatego ustawa implementująca dyrektywę tytoniową powinna być wdrożona bezpośrednio, bez dodatkowych restrykcji i dodawania regulacji ponad to co wyznaczone przez dyrektywę.

Jeśli rząd poprze rozwiązania sygnowane przez prof. Zembalę, to szczególnie uderzą one w użytkowników e-papierosów, których według ostrożnych szacunków jest w Polsce co najmniej ok. 1,5-2 mln, zaś sam sektor elektronicznych inhalatorów nikotyny (zwanych papierosami elektronicznymi), mimo, że rozwija się dopiero od kilku lat to, daje już zatrudnienie prawie 12 tysiącom osób w Polsce. W przedłożonym, i ciągle obowiązującym projekcie ustawy dostosowawczej, w dużym stopniu wbrew ustaleniom podjętym w trakcie konsultacji społecznych, znalazły się zapisy, które zabraniają używania papierosów elektronicznych w miejscach publicznych. Jeśli zostaną one przyjęte, to ich użytkownicy będą zmuszeni do korzystania z wydzielonych palarni, razem z użytkownikami tradycyjnych papierosów. Zapis ten de facto zrównuje więc palaczy konwencjonalnych papierosów z użytkownikami e-papierosów i utwierdza opinię publiczną w przekonaniu o jednakowej szkodliwości obu produktów.

A przecież elektroniczne papierosy są całkowicie odrębną kategorią produktów. Są też określane jako elektroniczne urządzenia dostarczające nikotynę i są zasilane bateriami. Nikotyna jest dostarczana do organizmu w formie aerozolu powstałego poprzez podgrzewanie płynu zawierającego przede wszystkim glicerynę lub glikol propylenowy i nikotynę. Produkty te nie zawierają tytoniu i nie występuje w nich fizyczny proces spalania, a co za tym idzie brak jest szeregu toksycznych substancji tworzonych w tym procesie.

Elektroniczne papierosy są produktem istniejącym na wielu rynkach na świecie od blisko 10 lat, a w Polsce szybszy rozwój tego rynku rozpoczął się w roku 2012. Do 2015 roku Polska stała się jednym z największych rynków elektronicznych papierosów w Europie.

Istnieje wiele dowodów naukowych na brak narażenia czynnego i biernego używania e-papierosów. Nie tak dawno podczas posiedzenia brytyjskiego parlamentu premier Wielkiej Brytanii David Cameron, stwierdził w swoim wystąpieniu, że e-papierosy pełnią istotną rolę w pomaganiu ludziom w rzucaniu palenia, a konsekwencji poprawy stanu zdrowia społeczeństwa brytyjskiego.

Skoro więc papierosy elektroniczne, stanowią mniej ryzykowną dla zdrowia alternatywę i jak dowodzą badania, w dużym stopniu pozwalają one odejść od nałogu związanego z paleniem tradycyjnych papierosów (95% użytkowników e-papierosów to konwencjonalni palacze), niezrozumiały jest fakt, że poprzednie kierownictwo Ministerstwa Zdrowia chciało zakazu dotyczącego informowania konsumentów o dostępnych w danym punkcie sprzedaży papierosów elektronicznych, a także zakazu wewnątrzkrajowej sprzedaży e-papierosów i akcesoriów przez Internet. Ze szkodą dla zdrowia publicznego społeczeństwa.

Powiązane tematy

Komentarze