Informacje

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Zapomniana infoafera: Jest wyrok dla głównego oskarżonego

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 16 lutego 2016, 15:09

    Aktualizacja: 17 lutego 2016, 07:36

  • 4
  • Powiększ tekst

4,5 roku więzienia w zawieszeniu, 93 tys. zł grzywny oraz przepadek przyjętych korzyści - to wyrok wobec Andrzeja M., głównego oskarżonego w "infoaferze". Jest to wynik dobrowolnego poddania się karze, na co zgodziła się prokuratura. M. mówił, że żałuje tego, co się stało.

We wtorek Sąd Okręgowy w Warszawie skazał, bez przeprowadzania procesu, 44-letniego M. - uznawanego za "mózg" całej afery b. szefa Centrum Projektów i Usług Informatycznych b. MSWiA i KGP. Według oskarżenia od przedstawicieli firm informatycznych dostał on 1,6 mln zł i 110 tys. zł w postaci komputerów i sprzętu RTV oraz otrzymał obietnicę kolejnej łapówki 2,5 mln zł.

To pierwszy wyrok w głównym wątku jednej z największych spraw korupcyjnych: nieprawidłowości w przetargach z lat 2007-2010 na zakup sprzętu i usług teleinformatycznych przez CPI. W 2015 r. Prokuratura Apelacyjna w Warszawie oskarżyła osiem osób. We wtorek cztery z nich poddały się karze; wkrótce ruszy proces pozostałych czterech, którzy na to się nie zgodzili. Grozi im nawet do 12 lat więzienia.

We wtorek M. za 13 przestępstw skazano na 4,5 roku więzienia w zawieszeniu na 8 lat oraz 93 tys. zł grzywny (w poczet części grzywny sąd zaliczył mu 10-miesięczny pobyt w areszcie). Ponadto sąd orzekł przepadek korzyści uzyskanych z przestępstw przez niego i członków jego rodziny, w tym kupionego na rodzinę mieszkania wartości 800 tys. zł, auta, pieniędzy na kontach rodziny oraz wielu luksusowych przedmiotów AGD i RTV. M. dostał także 8-letni zakaz funkcji kierowniczych w administracji. Obciążono go też ponad 3 tys. zł kosztów procesu.

Według prokuratury, z którą M. uzgodnił karę dla siebie, zasłużył on na nadzwyczajne złagodzenie kary, bo w śledztwie składał obszerne wyjaśnienia i ujawnił fakty nieznane śledczym. "Mimo wagi zarzutów, m.in. korupcyjnych, M. zasłużył na nadzwyczajne złagodzenie kary, bo ujawnił okoliczności nieznane organom ścigania, co pozwoliło rozszerzyć oskarżenie, i wyraził skruchę" - uzasadniała wyrok sędzia Izabela Ledzion.

"Można uznać, że oskarżony nie popełni ponownie przestępstwa" - dodała sędzia, podkreślając że nie był on wcześniej karany. Według sądu wina wszystkich czworga oskarżonych nie ulega wątpliwości, a ich postawa wskazuje, że cele kary będą osiągnięte bez procesu. Uzgodnioną karę sędzia uznała za "adekwatną do stopnia społecznej szkodliwości czynów oraz stopnia zawinienia".

Karom w zawieszeniu wraz z M. poddali się jego żona Ewa M., ojciec Henryk M. i siostra Marzena J. - za przyjmowanie łapówek i "pranie" pieniędzy uzyskanych z przestępstwa (M. rozdysponował wśród nich pieniądze i przedmioty z łapówek).

Wyrok jest nieprawomocny, ale żadna ze stron procesu nie będzie apelować. Prok. Andrzej Michalski powiedział po wyroku, że bez wyjaśnień M. całe śledztwo byłoby bardzo utrudnione, gdyż ujawnił on nieznane wcześniej szczegóły przestępstw oraz osoby ich dokonujące. "Sprawdzaliśmy, czy M. nie kłamie" - podkreślił. Dodał, że większość szkód wyrządzonych przez M. wyrównuje mienie zabezpieczone na poczet kar.

Apelacji nie złoży też obrońca M. mec. Jarosław Kamiński. Sam M., który dziś jest bez pracy, powiedział dziennikarzom, że żałuje tego, co zrobił. "Zarobiłbym więcej bez problemu w prywatnym sektorze" - dodał, pytany o przyjęte pieniądze. Nie wykluczył, że pracy poszuka za granicą. Sąd po wyroku zwrócił mu paszport i cofnął zakaz opuszczania kraju.

Także przedstawiciel Komendy Głównej Policji, która była oskarżycielem posiłkowym, nie złoży apelacji. Radca prawny KGP Alfred Pogorzelski zapowiedział jednak proces cywilny wobec M. o wyrównanie szkody 2,6 mln zł, którą była kara UE za niekonkursowy tryb jednego z zamówień publicznych, za jakie M. odpowiadał w ówczesnej KGP. Wcześniej KGP chciało, by w wyroku sąd zobowiązał M. do naprawienia tej szkody, przeciw czemu zaoponowała prokuratura, nie widząc jej związku z zarzutami wobec M. Sąd ocenił, że nie można uwzględnić wniosku z powodów formalnych, po czym KGP go wycofała.

Karze nie poddała się m.in. teściowa M., Małgorzata K. Jej obrońca wnosił do SO o umorzenie jej sprawy z braku znamion przestępstwa, gdyż "miała nie mieć świadomości czynów zięcia, a tylko udostępniła mu swe konto w banku i została wykorzystana przez rodzinę". Przeciwna umorzeniu była prokuratura, która podkreślała, że jako pracownica banku K. nie może się zasłaniać nieświadomością. Sąd uznał, że wniosek obrony jest przedwczesny, a jej sprawę można rozstrzygnąć dopiero po przeprowadzeniu pełnego procesu.

Razem z nią sądzony będzie m.in. przedstawiciel firmy Hewlett-Packard Tomasz Z. Dostał on dwa zarzuty: przekazania M. 1,6 mln zł w gotówce i 110 tys. zł w postaci komputerów i sprzętu RTV oraz obietnicę kolejnej łapówki 2,5 mln zł. Pozostali to Karolina J., b. kierowniczka zespołu promocji CPI, oskarżona o przekroczenie uprawnień i działanie na szkodę interesu publicznego oraz przyjęcie korzyści majątkowej, i Marek D., oskarżony o przyjęcie rzeczy znacznej wartości uzyskanych za pomocą czynu zabronionego.

W procesie tej czwórki M. będzie zeznawał jako świadek. "Poddanie się karze przez osobę X nie oznacza automatycznie skazania osoby Y" - mówił o szansach na wyrok skazujący prok. Michalski.

W śledztwie przesłuchano ok. 300 świadków; prokuratura chciała, aby na rozprawy do sądu wezwano mniej niż połowę. Akta sprawy są bardzo obszerne; są wśród nich stenogramy podsłuchanych przez CBA rozmów telefonicznych oskarżonych oraz dokumentacja licznych przetargów. Według prok. Michalskiego, podsłuchy nie były głównym dowodem sprawy.

Pierwsze osoby CBA zatrzymało w 2011 r.: M., jego żonę oraz szefa jednej z firm Janusza J., podejrzanego o wręczenie łapówki za wygraną w przetargu. Oprócz nich zarzuty usłyszeli m.in. b. wiceszef MSWiA Witold D. (ma oddzielny proces), wiceszef GUS (odwołany zaraz potem) Krzysztof K., Monika F., naczelnik wydziału zamówień publicznych w MSZ, i przedstawiciele firm informatycznych. W toku postępowania zebrano też dowody przestępstw związanych z zamówieniami także w innych instytucjach, w tym MSZ i GUS (śledztwo w tych wątkach trwa). W sumie zatrzymano 41 osób, które usłyszały ok. 70 zarzutów.

Prokuratura nie wiąże łapówek z wpływaniem przez M. na dawanie zleceń preferowanym firmom, lecz z "budowaniem przychylności" dla nich. M. został zwolniony z MSWiA w 2010 r. przez ówczesnego szefa resortu Jerzego Millera.

W 2014 r. amerykański koncern Hewlett-Packard przyznał się do praktyk korupcyjnych m.in. w Polsce. Departament sprawiedliwości USA wyraził wtedy uznanie CBA i prokuraturze za pomoc ws. koncernu. Prokuraturze nie udało się ustalić, czy istniał "fundusz łapówkowy" w jakiejkolwiek firmie.

W 2014 r. Sejm odrzucił wnioski SLD i Solidarnej Polski o powołanie komisji śledczej w sprawie "infoafery". Jej powołaniu sprzeciwiały się PO i PSL.

PAP/ as/

Powiązane tematy

Komentarze