Informacje

Fot. FreeImages.pl/Svilen Milev
Fot. FreeImages.pl/Svilen Milev

Kredyt hipoteczny a… bankructwo. Jaki mają związek?

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 7 marca 2016, 08:45

    Aktualizacja: 7 marca 2016, 08:49

  • 0
  • Powiększ tekst

Wrocławianie, którzy chcieli ogłosić upadłość, najczęściej winni byli wierzycielom od 100 do 500 tys. zł.; 29 proc. z nich miało kredyty mieszkaniowe, głównie we frankach, wynika z analizy Joanny Podczaszy z Uniwersytetu Wrocławskiego.

Według BIG InfoMonitor w całej Polsce w 2015 r. wpłynęło do sądów 5616 wniosków o upadłość konsumencką. Na wokandę trafiło 3767 spraw, co oznacza, że 1849 z nich przeszło na rok następny. W 2153 przypadkach doszło do ogłoszenia upadłości, czyli zgodnie z oczekiwaniami zakończyło się blisko 6 na 10 rozpatrzonych wniosków. W 95 przypadkach doszło do umorzenia. 872 sprawy zostały zwrócone, a 599 oddalono, co oznacza, że sąd nie dostrzegł okoliczności, które mógłby potraktować jako przyczynę upadłości.

Podczaszy na potrzeby pracy doktorskiej "Upadłość konsumencka - krytyczna analiza instytucji" przebadała wnioski złożone w Sądzie Rejonowym dla Wrocławia - Fabrycznej we Wrocławiu, których w 2015 r. zarejestrowano 172, z czego ogłoszono 66 upadłości. 38 sąd oddalił, 49 zwrócił, 14 przekazał do innego sądu, który był właściwy dla miejsca zamieszkania wnioskodawcy, a 5 umorzył.

Jak wynika z badań Podczaszy, ok. 10 proc. wnioskodawców miało długi sięgające 50 tys. zł, 20 proc. między 50 i 100 tys. zł, prawie 50 proc. między 100 i 500 tys. zł, ok. 16 proc. między 500 tys. i milion zł, a ok. 7 proc. powyżej miliona zł.

Analiza akt wrocławskiego sądu pokazuje, że spośród wszystkich wnioskujących o ogłoszenie upadłości konsumenckiej, wśród wierzycieli 77 proc. osób znajdował się bank.

"29 proc. osób, których wnioski przebadałam we Wrocławiu-Fabrycznej miało kredyt mieszkaniowy, z czego 25 proc. było zadłużonych we frankach" - powiedziała PAP Podczaszy. Jak wskazała, kredyty na nieruchomości składały się na najwyższe sumy zaległości najbardziej zadłużonych bankrutów z Wrocławia, a długi czterech rekordzistów dochodziły do miliona złotych.

Według Sławomira Grzelczaka, prezesa BIG InfoMonitor dane te są zbieżne z podsumowującą zeszłoroczne upadłości statystyką BIK i BIG InfoMonitor dla całego kraju. Wynikało z nich, że kredytu nie miało prawie 21 proc. bankrutujących, a mimo to nie byli oni w stanie regulować bieżących zobowiązań.

Z analizy akt wrocławskiego sądu wynika, że jeden wierzyciel był powodem ubiegania się o bankructwo tylko u niespełna 10 proc. wnioskodawców w SR we Wrocławiu. Większość, bo prawie połowa zadłużonych miała od dwóch do pięciu wierzycieli, jedna czwarta od sześciu do dziesięciu, a jedenastu wierzycieli lub więcej - 17 proc.

Jak wskazała Podczaszy, pod względem liczby wierzycieli rekordy należały do osób, które nie miały bankowych kredytów, ale korzystały z usług firm pożyczkowych. W badanych aktach znalazły się wnioski kobiet, zadłużonych w kilkudziesięciu różnych firmach. Według badaczki liczne długi wcale nie składały się na najwyższe kwoty: np. 70-latka zadłużona w 50 instytucjach miała łączne zadłużenie w wysokości około 130 tys. zł, 37-latka winna 45 wierzycielom miała do oddania około 250 tys. zł, a trzecia, 62-latka, około 310 tys. zł na rzecz 28. Wobec trzech powyższych kobiet sąd przychylił się do wniosków i ogłosił upadłość.

"Analiza wniosków pokazuje, że osoby zadłużone zaciągają kolejne zobowiązania finansowe, nie rzadko o charakterze konsolidacyjnym, często w celu pokrycia dotychczasowych długów. Co do zasady sąd oddala wniosek o ogłoszenie upadłości, jeżeli dłużnik doprowadził do swojej niewypłacalności lub istotnie zwiększył jej stopień umyślnie lub wskutek rażącego niedbalstwa, niemniej jednak badania pokazały że sądy różnie interpretowały ten przepis" - mówiła ekspertka.

Według Podczaszy wnioskodawcy jako przyczynę nadmiernego zadłużenia wskazywali najczęściej zdarzenia losowe i związane bezpośrednio z osobą dłużnika, jak utrata pracy, niewłaściwe decyzje gospodarcze, choroby czy śmierć osób najbliższych. Aż 40 proc. z nich wskazało, że są po rozwodzie, po rozstaniu z partnerem, w trakcie rozwodu albo w separacji. 17 proc. argumentowało, że cierpi na zaburzenia psychiczne takie jak depresja, choroba dwubiegunowa, załamanie nerwowe, zaburzenia lękowo-adaptacyjne, nerwica, natręctwa, uzależnienie od leków psychoaktywnych.

Towarzyszą temu zjawisku też problemy natury psychologicznej, powodujące m.in. wycofanie się z relacji społecznych, rozpad rodziny, uzależnianie się od używek i leków, a nawet poważne zaburzenia psychiczne - zauważa Joanna Podczaszy.

Analizy BIG InfoMonitor, oparte na własnych danych i danych Biura Informacji Kredytowej ze stycznia tego roku, potwierdzają wnioski Podczaszy. Wynika z nich, że wartość kredytów leżących u podstaw bankructwa w dużej mierze zależy od wieku - gdy 80-latek ma przeciętnie do oddania 28 tys. zł, u 40-latka jest to już 300 tys. zł.

Dysproporcje pomiędzy poszczególnymi grupami wiekowymi są w tym względzie ogromne. Dla porównania osoby powyżej 65. roku życia mają do spłaty niecałe 78 tys. zł, a po 75. roku życia nawet mniej niż 28 tys. zł. Starsi zapewne zadłużeni są wyłącznie z tytułu kredytów konsumpcyjnych podczas gdy u 30, 40-latka mogą wchodzić w grę również kredyty mieszkaniowe.

(PAP)

Powiązane tematy

Komentarze