Informacje

Premier Beata Szydło (C), minister rozwoju Mateusz Morawiecki (2P) oraz minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk (P) przed nowo otwartą siedzibą MGMiŻŚ, fot.  PAP/Marcin Obara
Premier Beata Szydło (C), minister rozwoju Mateusz Morawiecki (2P) oraz minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk (P) przed nowo otwartą siedzibą MGMiŻŚ, fot. PAP/Marcin Obara

Resort Gospodarki Morskiej: nowa siedziba, stare wyzwania

Maria Szurowska

Maria Szurowska

Dziennikarka "Gazety Bankowej"

  • Opublikowano: 28 kwietnia 2016, 22:17

    Aktualizacja: 28 kwietnia 2016, 22:20

  • 0
  • Powiększ tekst

Powstałe w grudniu ubiegłego roku Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej dorobiło się siedziby. Do tego, aby w pełni mogło realizować swoje zadania brakuje tylko… żeglugi śródlądowej.

W samym sercu warszawskiego Śródmieścia, w byłej siedzibie KC PZPR , z salonem Ferrari i jednymi z najbardziej obleganych stołecznych knajpek od 28 kwietnia sąsiaduje Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej (MGMiŻŚ). Otwarcie siedziby resortu dla ministra Marka Gróbarczyka to moment symboliczny – ugruntowujący jego pozycję.

Stworzony w rządzie Beaty Szydło resort dostał zadanie kreowania rozwoju trzech segmentów gospodarki: gospodarki morskiej, rybołówstwa i żeglugi śródlądowej. Ostatni z wymienionych sektorów praktycznie nie istnieje. Podczas posiedzenia sejmowej Komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, **Jerzy Materna, sekretarz stanu MGMiŻŚ, wskazywał, że w Polsce udział spływu po rzekach barek z towarami w całości transportu wynosi raptem... 0,4 proc.!

Nie pierwszy minister Materna wskazuje na ten problem. Z raportu Najwyższej Izby Kontroli (NIK) z kwietnia 2013 roku wynika, że segment transportu rzecznego jest w opłakanym stanie. NIK wskazywał, że powodem takiego stanu rzeczy był praktyczny brak zainteresowania resortu odpowiedzialnego za politykę transportową rozwojem żeglugi śródlądowej.

Udrożnienie polskich rzek do ruchu towarowego to jedno z najważniejszych zadań MGMiŻŚ, jednak na dzień dzisiejszy wydaje się być trudne do szybkiej realizacji. Przede wszystkim należałoby stworzyć infrastrukturę – we wspomnianym raporcie NIK czytamy „Na regres żeglugi śródlądowej główny wpływ ma zły stan techniczny dróg wodnych. Zaledwie 10% łącznej długości sieci tych dróg spełnia parametry eksploatacyjne (…). Do najistotniejszych utrudnień w zakresie infrastrukturalnym należą zbyt małe głębokości torów wodnych, niewłaściwe parametry obiektów mostowych (drogowych i kolejowych), awarie jazów i śluz oraz długie przerwy nawigacyjne (z powodu zalodzenia a następnie wysokiej wody)”.

Wytworzenie takiej infrastruktury to poza oczywistym wyzwaniem inwestycyjnym (według NIK doprowadzenie polskich rzek do stanu używalności wymagałoby nakładów minimum 14 mld zł!), stanowi również wyzwanie dla przemysłu. I to dla przemysłu, którego w naszym kraju nie ma – z powodu braku zainteresowania ze strony rządów koalicji PO i PSL rozwojem tego sektora, przedsiębiorstw specjalizujących się w tej dziedzinie jest jak na lekarstwo. Jeśli chcielibyśmy ruszyć z miejsca należałoby się posiłkować wiedzą, doświadczeniem i kapitałem z zagranicy. Albo poświęcić lata na miarowy i równoległy rozwój przemysłu i infrastruktury.

Przywrócenie w Polsce efektywnej żeglugi śródlądowej to swoista „mission impossible”. Ale ta gra jest warta świeczki – transport rzeczny w niewielkim stopniu obciąża środowisko, odciąża przewozy drogowe, zmniejszając koszty transportu i liczbę wypadków drogowych. Per saldo się opłaca. MS

Powiązane tematy

Komentarze