Informacje

Majdan w Kijowie, fot. pixabay.com
Majdan w Kijowie, fot. pixabay.com

Chrapka na biuro w Kijowie

Gazeta Bankowa

Gazeta Bankowa

Najstarszy magazyn ekonomiczny w Polsce.

  • Opublikowano: 29 maja 2016, 18:35

  • 0
  • Powiększ tekst

Ukraina dla części inwestorów działających na rynku nieruchomości komercyjnych to „Polska light”. Nieruchomości są tam obecnie, tanie więc jest szansa, że w przyszłości ich ceny znacznie wzrosną. Czy tak się stanie?

Kupuj, gdy leje się krew” – ta stara, okrutna maksyma autorstwa Nathana Rothschilda jest dziś wskazówką dla części inwestorów, którzy patrzą na ukraiński rynek nieruchomości komercyjnych. Obecnie ten sektor gospodarki, mimo problemów, zaczyna się stabilizować. Przyszłość wciąż jest jednak niepewna, ale to właśnie wysokie ryzyko dla niektórych graczy może stać się okazją do zrobienia interesu życia.

Kijów biznesowym sercem

Patrząc na ukraiński rynek nieruchomości komercyjnych, można powiedzieć, że przypomina on polski rynek sprzed dekady. Aktywność deweloperów koncentruje się głównie w stolicy. Kijów jest niewątpliwie biznesowym sercem Ukrainy. Obecnie znajduje się w nim ponad 180 nowoczesnych obiektów biurowych o łącznej powierzchni przekraczającej 1,7 mln m2. Dla porównania, w Warszawie poziom ten został osiągnięty w 2003 r., a w tym roku podaż przekroczy 5 mln m2. Dziś biuro klasy A w Kijowie można wynająć za około 28 dol. za m2 miesięcznie, zaś biuro klasy B za około 15 dol.

Dramatyczne wydarzenia na wschodzie Ukrainy spowodowały znaczący spadek podaży. W 2015 r. oddano do użytku zaledwie 56 tys. m2 biur, czyli najmniej od 2008 r. To, co uspokaja inwestorów, to spadający współczynnik pustostanów, który dziś jest na poziomie ok. 17,5 proc. Alexander Nosachenko, dyrektor zarządzający Colliers International na Ukrainie, podkreśla, że wzrasta zaufanie do ukraińskiego sektora nieruchomości i wiara w jego dobre perspektywy.

Międzynarodowe firmy dostosowały swoje budżety i długoterminowe plany do istniejących warunków. Widzimy, że wiele firm przenosi swoje siedziby do budynków wysokiej klasy. W pewnym sensie rynek wraca do normalności. Obserwujemy też, że Kijów coraz częściej odwiedzany jest przez obcokrajowców, co przekłada się na wzrost obłożenia w hotelach” – mówi Alexander Nosachenko.

Trzeba jednak pamiętać, że Ukraina to nie tylko Kijów. Ożywienie widać w zasadzie w całej zachodniej części kraju. „Wydarzenia na wschodzie spowodowały przeniesienie działalności biznesowej do innych rejonów kraju, w szczególności do zachodniej Ukrainy. Zachęcanie zagranicznych firm do uruchamiania zakładów produkcyjnych napędza rozwój rynku nieruchomości przemysłowych np. we Lwowie” – dodaje Tatiana Yarmolitskaya, szefowa rynków kapitałowych w ukraińskim biurze międzynarodowej firmy doradczej JLL.

Generalnie deweloperzy i najemcy skupiają się na dużych miastach o populacji przekraczającej milion mieszkańców. „Obserwujemy zainteresowanie Dniepropietrowskiem, Charkowem, Odessą czy Lwowem” – dorzuca Kira Pruglo, szefowa działu analiz z ukraińskiego biura CBRE.

Więcej o gospodarce Ukrainy czytaj tutaj:

RAPORT: UKRAINA. Kto nie zaryzykuje, ten nie zarobi

oraz w najnowszym numerze „Gazety Bankowej”

tytuł

Powiązane tematy

Komentarze