Informacje

Fot. sxc.hu
Fot. sxc.hu

Nóż w plecy od urzędu skarbowego

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 3 kwietnia 2013, 07:33

    Aktualizacja: 3 kwietnia 2013, 07:38

  • 0
  • Powiększ tekst

Pół roku temu premier Donald Tusk, wicepremier i minister sprawiedliwości na specjalnej konferencji prasowej piali z zachwytu nad rankingiem Banku Światowego Doing Business, pokazującym, gdzie na świecie najłatwiej robi się interesy, a który ogłosił Polskę liderem. Tymczasem prawda jest inna - informuje Dziennik Gazeta Prawna.

Gazeta opisała przypadek historię mieszkanki Gryfic w woj. zachodniopomorskim.

"W 2007 r. za milion złotych kupiła budynek, w którym miała prowadzić aptekę. Już po podpisaniu aktu notarialnego były właściciel nieruchomości zażądał dodatkowej opłaty 100 tys. zł za wystawienie faktury VAT. Inaczej – choć ma taki obowiązek – dokumentu nie wyda. A jak nie wyda, kupująca nie będzie mogła odliczyć VAT. W sumie szło o 180 tys. zł."

Kupująca zwróciła się o pomoc do naczelnika Urzędu Skarbowego w Kołobrzegu, a ten zlecił sprawę swoim podwałdnym, którzy - jak pisze DGP - wkrótce okazało się, że nic się nie da zrobić, bo urzędnicy skarbówki dwukrotnie nie zastali sprzedającego w miejscu zamieszkania. Kobieta była nie ustępowała i sama dopadła sprzedającego.

"Dopiero po dwóch latach właścicielce apteki udało się nakłonić kontrahenta do wystawienia faktury. Wypisał ją, ale z błędami, nie podając w treści kwoty podatku od towarów i usług, a jedynie kwotę bez podatku (819,7 tys. zł) i kwotę brutto (1 mln zł). Kobieta na podstawie faktury odliczyła VAT. Skarbówka w Kołobrzegu zwrot uznała za zasadny i pieniądze wypłaciła."

Kupującej wydawało się, że sprawa została zamknięta. Jednak najgorsze dopiero się zaczynało.

"W 2011 r. naczelnik tego samego urzędu wszczął wobec właścicielki apteki postępowanie podatkowe. Przesłuchano w charakterze świadka sprzedawcę nieruchomości i ostatecznie wydano decyzję podatkową: obliczenie było niezgodne z przepisami, bo dokonane na podstawie błędnie sporządzonej faktury, a przedsiębiorca musi zwrócić 180 tys. zł oraz dodatkowo 30 tys. zł odsetek i kosztów postępowania."

Ekspert podatkowy Mariusz Nowak, doradca podatkowy z kancelarii Goldenstein, nie może uwierzyć w to, co zrobił urząd.

"To niezrozumiałe, dlaczego urząd skarbowy, po tym jak dowiedział się o nieuczciwych praktykach sprzedawcy, nie wszczął wobec niego postępowania karnego. Zgodnie z art. 62 kodeksu karnego skarbowego osoba, która nie wystawia faktury lub robi to w sposób wadliwy bądź nierzetelny, podlega karze grzywny."

Z kolei inny ekspert Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha, wskazuje na przyczynę tego stanu rzeczy.

"Póki system administracji nie jest dla obywateli, lecz zawiera elementy systemu opresyjnego, takie zdarzenia nie są incydentalne. I dodaje: – Równie powszechną praktyką jest domniemanie winy przedsiębiorcy. Osoby prowadzące działalność gospodarczą, które zgłaszają się do organów skarbowych z interpretacjami, są bardzo często kontrolowane. Doszło do tego, że część doradców podatkowych, występując w interesie swoich klientów, nie ujawnia ich danych."

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna/Opr. Jas

 

Powiązane tematy

Komentarze