Informacje

PAP/EPA/LAURENT GILLIERON
PAP/EPA/LAURENT GILLIERON

Brexit rozgrzał Davos

Stanisław Koczot

Stanisław Koczot

zastępca Redaktora Naczelnego "Gazety Bankowej", Dziennikarz Ekonomiczny 2023 - laureat nagrody głównej XXI edycji konkursu im. Władysława Grabskiego, organizowanego przez Narodowy Bank Polski

  • Opublikowano: 21 stycznia 2017, 09:07

  • Powiększ tekst

Brexit to jedno z najważniejszych wyzwań, z jakimi musi uporać się Europa. Na razie nie bardzo wie, co z tym fantem zrobić.

Chyba najlepiej poradziła sobie z tym Theresa May, premier Wielkiej Brytanii, która o Breksicie mówi ostatnio często i coraz bardziej klarownie. May, tak jak cały jej rząd, potrzebowała trochę czasu, by bardzo poważny problem, jakim jest opuszczenie Unii Europejskiej przez UK, przekuć na jakiś program rządowy, zrozumiały dla Brytyjczyków. Mówiła o tym w rozmowie z Sophy Ridge dla „Sky News", potem na spotkaniu w Charity Commision, w Lancaster House, i w końcu podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos.

Wystąpienie w Szwajcarii było o tyle ciekawe, że o ile audytorium Lancaster House stanowili przede wszystkim ambasadorowie, o tyle w Davos słuchała jej przede wszystkim światowa finansjera, ekonomiści i szefowie globalnych korporacji. May chciała jakoś uspokoić biznes, który mógł poczuć się bardzo niepewnie po jej przemówieniu do ambasadorów (złośliwcy nazwali je „listem samobójcy”), stawiając akcenty przede wszystkim na wolny handel, globalizację i wolny rynek. Wszystkie te punkty były obecne we wcześniejszych wystąpieniach May, ale tym razem premier wyraźnie je podkreśliła.

Jak biznes potraktował jej słowa? Nie wiadomo, bo każdy, kto przyjechał do Davos, miał własną wizję Breksitu. Chyba mocniej zabrzmiały słowa Sadiq Khana, burmistrza Londynu, który mówił o przenosinach banków do wielkich miast na Kontynent (HSBC część działów wyprowadzi do Paryża), a także do Azji.

Z punktu widzenia Wielkiej Brytanii wygląda to źle, choć trzeba pamiętać, że Londyn na pewno ostro będzie grał o swoje interesy. Brytyjski kanclerz skarbu Philip Hammond zagroził już Brukseli radykalną obniżką podatku korporacyjnego, co u jednych wzbudziło śmiech (pomysł uznali za mało realny), ale u innych irytację, bo zachęcone dużymi ulgami firmy mogłyby przenieść się z restrykcyjnej UE do Londynu. Holandia zapowiedziała, że zażąda od Brytyjczyków podpisania układu zapobiegającego unikania płacenia podatków przez unijne firmy i obywateli. Jeżeli Londyn tego nie zrobi, Holendrzy nie ratyfikują żadnego układu handlowego UE-Wielka Brytania. W Davos do gróźb Londynu odniósł się też niemiecki minister finansów, Wolfgang Schäuble, który przypomniał Brytyjczykom, że podczas szczytu G20 w Antalya przyłączyli się do frontu przeciwników stosowania cięć podatkowych w celu poprawienia konkurencyjności. Schäuble wyglądał na mocno zirytowanego pomysłem Brytyjczyków.

O Breksicie mówili w Davos wszyscy, od Niemców po Francuzów i Włochów. Najwyraźniej Theresie May zależało, by ten temat znalazł się w ogniu dyskusji Światowego Forum. Europa musi przemyśleć Brexit nie mniej dokładnie, niż Brytyjczycy.

Stanisław Koczot

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.