Informacje

Raport: ewentualny kryzys w Europie bezpośrednio uderzyłby w Polskę poprzez eksport

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 24 stycznia 2017, 15:24

    Aktualizacja: 24 stycznia 2017, 15:25

  • Powiększ tekst

Potencjalny kryzys w Europie bezpośrednio uderzyłby w Polskę poprzez eksport i inwestycje zagraniczne - wynika z raportu Deloitte i DNB. Na ewentualnych zawirowaniach gospodarczych w Niemczech, Włoszech i we Francji ucierpiałby polski sektor motoryzacyjny.

Jak wynika z zaprezentowanego we wtorek raportu "Kierunki 2017. Negatywne szoki gospodarcze. Stress-testy polskiej gospodarki w 2017 r.", przygotowanego przez DNB Bank Polska i Deloitte, niemal wszystkie analizowane sektory polskiej gospodarki wydają się odporniejsze na pogorszenie koniunktury niż podczas ostatniego kryzysu, z czego handel detaliczny - w mniejszym stopniu.

W ocenie autorów raportu, po referendum w sprawie Brexitu oraz wyborach prezydenckich w USA, globalna sytuacja polityczna jest nadal bardzo dynamiczna.

"Kluczowe dla przyszłości UE - w tym zwłaszcza strefy euro - będą wybory prezydenckie we Francji i parlamentarne w Niemczech, które odbędą się odpowiednio: wiosną i jesienią br. Nie można również wykluczyć przedterminowych wyborów parlamentarnych w innych państwach, w tym zwłaszcza we Włoszech. Spory polityczne koncentrują się wokół koncepcji federalizacji UE i dalszego napływu imigrantów, zwłaszcza z krajów islamskich, ale także zacieśniania więzów z Rosją" - czytamy w raporcie.

Podkreślono, że obok problemów UE, globalne zagrożenia wiążą się też z Turcją czy Rosją, w związku z konfliktem w Syrii i na Ukrainie. Niepokój budzą przemiany w strategii politycznej i militarnej Chin, a dodatkowo - ryzyko wojny handlowej pomiędzy USA i Chinami po wyborze Donalda Trumpa na prezydenta USA.

Autorzy raportu wskazują, że nasza gospodarka powiązana jest z Unią Europejską głównie przez handel zagraniczny oraz bezpośrednie inwestycje zagraniczne. Eksport - według danych za 2015 rok - stanowi obecnie ponad 51 proc. PKB, z czego 79 proc. kierowane jest na rynki UE.

Jak wskazano w raporcie, "spośród krajów, z których negatywne szoki na polską gospodarkę zostały uwzględnione w symulacjach", najważniejszą rolę odgrywają Niemcy (27 proc. eksportu, 28 proc. importu), Wielka Brytania (7 proc. eksportu, 3 proc. importu), Francja (6 proc. eksportu, 4 proc. importu) i Włochy (po 5 proc.). Rola Rosji jest niewielka - 3 proc. eksportu, 7 proc. importu, podobnie waga bezpośredniej wymiany z USA czy Chinami - udział w eksporcie odpowiednio 2 proc. i 1 proc., a w imporcie 2 proc. i 7 proc.

Nasze analizy pokazują, że biorąc pod uwagę wielkości nominalne eksportu, ewentualny kryzys gospodarczy w Niemczech, jak również we Włoszech i Francji byłby szczególnie dotkliwy dla naszego sektora motoryzacyjnego. Z kolei kryzys w Niemczech czy Wielkiej Brytanii w największym stopniu odczułyby także branże związane z produkcją żywności. Wartość sprzedaży żywności do Rosji, Chin i USA jest relatywnie niewielka, a najmniejsza na Ukrainę" - powiedział cytowany w komunikacie prezes DNB Bank Polska Artur Tomaszewski.

Autorzy raportu powołują się na dane Narodowego Banku Polskiego, z których wynika, że średnio w roku do Polski napływa ok. 40 mld zł z tytułu FDI (Foreign Direct Investment), czyli bezpośrednich inwestycji zagranicznych (łącznie ok. 501 mld zł w latach 2004-2015, tj. równowartość 15 proc. nakładów inwestycyjnych w gospodarce). FDI pochodziły niemal wyłącznie z UE (96 proc.) i przewyższyły otrzymane w tym okresie środki unijne strukturalne i spójności. Jednocześnie napływające FDI to w coraz większym stopniu reinwestycje osiąganych w Polsce zysków (60 proc.).

Spośród analizowanych w raporcie krajów w największym stopniu napływ/odpływ FDI zysków z Polski mógłby ucierpieć w przypadku zaistnienia kryzysu w Niemczech i Francji (udział na poziomie odpowiednio 22 proc. i 12 proc. ogółu), ale jeśli wziąć pod uwagę bilans samego roku 2015, istotny negatywny wpływ na strumień FDI miałby - oprócz Niemiec - także kryzys w Wielkiej Brytanii i Hiszpanii. Spośród analizowanych branż niemała część FDI kierowana była do sektora motoryzacyjnego (9 proc., 2010-2015) oraz handlu hurtowego (9 proc.) i detalicznego (6 proc.), zatem w przypadku kolejnego globalnego kryzysu branże te mogłyby szczególnie odczuć wstrzymanie dopływu i/lub odpływ kapitału zagranicznego" - czytamy w raporcie.

Według twórców raportu w roku 2017 spośród analizowanych państw najmniejsze ryzyko wystąpienia kryzysu wykazują: USA, Rosja, Turcja i Chiny, a największe: Hiszpania, Włochy, Ukraina. Średnie ryzyko kryzysu, na bardzo zbliżonym poziomie, występuje w Niemczech, Wielkiej Brytanii i Francji.

Z uwzględnienia dodatkowo wyników stress-testów (w postaci skumulowanej reakcji polskiej gospodarki na negatywny impuls z danego kraju w okresie siedmiu pierwszych lat) wynika, że silnie oddziałujący na Polskę szok z USA jest najmniej prawdopodobny, ale nieco tylko mniej silny szok z Hiszpanii, czy Włoch stanowi obecnie relatywnie duże ryzyko. Ewentualny kryzys na Ukrainie, choć o dość wysokim prawdopodobieństwie zdarzenia, w 7-letniej perspektywie byłby źródłem pozytywnego szoku dla polskiej gospodarki. Kryzys w Niemczech i Francji o średnim prawdopodobieństwie wystąpienia nie ma silnie negatywnego wpływu na Polskę, ale już kryzys z Wielkiej Brytanii ma dla Polski dużo większe znaczenie" - wskazano.

Jak zauważa ekonomistka, współautor raportu Katarzyna Piętka-Kosińska z Deloitte Consulting, stress-testy dla polskiej gospodarki wskazują, że najsilniejsze i najdłużej utrzymujące się odchylenie w dół dynamiki polskiego PKB od ścieżki bazowej nastąpiłoby w wyniku negatywnego impulsu z gospodarek globalnych, czyli USA i Chin.

Jeśli skala impulsu zewnętrznego byłaby porównywalna z tą z roku 2009, większość analizowanych branż może obecnie liczyć się z mniejszym osłabieniem dynamiki przychodów ze sprzedaży, niż to miało miejsce w 2009 r., również dlatego, że w 2008 r. w kilku sektorach, takich jak opieka zdrowotna, telekomunikacja i informatyka, handel hurtowy obserwowaliśmy bardzo wysokie wzrosty i w związku z tym korekta wyników w kryzysie była znaczna" - wyjaśniał Tomaszewski. Jego zdaniem wyjątkiem jest produkcja artykułów spożywczych, której dynamika w 2009 r. uległa poprawie, ale przy obecnej strukturze gospodarki miałoby miejsce jej osłabienie.

SzSz PAP

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.