Ameryka się niecierpliwi: kiedy reforma?
Reforma podatkowa to teraz główny temat w USA. Rynki chciałyby dowiedzieć się o niej jak najwięcej i jak najszybciej, ale administracja zwleka, po pokazało czwartkowe wystąpienie sekretarza skarbu.
Pewne bardziej szczegółowe informacje mogą pojawić się około 13 marca, kiedy Biały Dom przedstawi zarys budżetu, ale bez przesady – szkic wydatków i dochodów państwa to nie reforma. O tym, jak bardzo jest to skomplikowane przedsięwzięcie, mówił w czwartek Steven Mnuchin, amerykański sekretarz skarbu. Co więcej – dał wyraźnie do zrozumienia, że reforma rodzi się w bólach, a na jej efekty trzeba będzie poczekać. Mnuchin przewiduje wyższy wzrost gospodarczy dzięki podatkowej rewolucji niż Rezerwa Federalna (Fed spodziewa się dynamiki w granicach 2 proc. w ciągu kilku najbliższych lat), ale ostrzega, że ożywienie gospodarcze nie zacznie się od razu po jej wprowadzeniu.
Reforma na pewno nastąpi. Termin jej ujawnienia Mnuchin wyznaczył na okres przed wakacyjną przerwą Kongresu, czyli przed sierpniem (rynki mogły poczuć pewne rozczarowanie – co odbiło się na notowaniach dolara – ponieważ jeszcze niedawno Donald Trump mówił o zaledwie… kilku tygodniach). Mnuchin nie chciał ujawniać żadnych szczegółów, padły jednak sformułowania, z których można było wyciągnąć wniosek, że obniżki będą dotyczyły przede wszystkim klasy średniej, a nie firm (kolejne rozczarowanie dla rynków). Cięcia podatków mają zostać zrekompensowane redukcją niektórych ulg fiskalnych.
Mnuchin zapewniał, że administracja pracuje nad detalami, co wcale nie jest takie proste, bo tak ambitnej reformy nie było od czasu Ronalda Reagana, który i tak odważył się na nią dopiero podczas swojej drugiej kadencji. Diabeł tkwi w szczegółach – powiedział sekretarz skarbu USA. SK