Informacje

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Artur Dziambor: "Mówienie o systemie niewolniczym wcale nie jest żadną przesadą"

Arkady Saulski

Arkady Saulski

dziennikarz Gazety Bankowej, członek zespołu redakcyjnego wGospodarce.pl, w 2019 roku otrzymał Nagrodę im. Władysława Grabskiego przyznawaną przez Narodowy Bank Polski najlepszym dziennikarzom ekonomicznym w kraju

  • Opublikowano: 3 marca 2017, 10:45

    Aktualizacja: 3 marca 2017, 11:22

  • 11
  • Powiększ tekst

Histeria po ustawie pozwalającej na wycięcie drzewa na posesji należącej do obywatela wciąż trwa, mają miejsce też kolejne manipulacje. Tymczasem sprawa dotyczy imponderabiliów. O tym ile wolności realnie mają obywatele RP i postawie rządu względem afery drzewnej mówi Artur Dziambor z Kongresu Nowej Prawicy i Stowarzyszenia Koliber.

Arkady Saulski: Niedawna ustawa zezwalająca na wycinkę drzew na posesji należącej do osoby prywatnej wywołała (kolejną już) histerię wielu środowisk. Dlaczego? Przecież przywraca ona pewien stan dla wielu państw naturalny - to jest taki, gdzie obywatel decyduje o swojej własności?

Artur Dziambor: Mówiąc o wielu środowiskach ma Pan zapewne na myśli głównie przedstawicieli tzw. opozycji totalnej, do wypowiedzi której ja bym nie przywiązywał tak wielkiej wagi. Na szkoleniach wizerunkowych mówili im, że ich zadaniem jest negowanie wszystkiego co robi rząd, bo tylko tak mogą się odróżnić, a oni ewidentnie dali się wyszkolić bez zrozumienia. Raz jeden udało się obecnej władzy przepchnąć ustawę wolnościową i nagle okazuje się, że liberalizm w PO i .N jest bardzo umowny. Część środowisk nagle walczy o prawa drzew, ale takie postawy bardzo często również podbudowane są zupełnie innymi intencjami.

Przeciwnicy nowego prawa mówią o tym, iż łatwo je obejść. Z drugiej strony - w czambuł potępiani są zwykli obywatele. Sam znam przypadki wycinek drzew, które zagrażały na przykład zabudowie danej działki. Na wycinkę jednak zgody nie wydawali urzędnicy.

Do wszystkiego trzeba podchodzić z głową. Co do własności terenu i możliwości samodzielnego decydowania o tym co jest na mojej działce chyba nie ma sporu. Co innego tereny gmin, miast. Tu decyduje urzędnik i niestety, jak widać po pierwszych wycinkach, nie wszyscy urzędnicy posługują się rozumem. Tylko tu należy zaznaczyć, że ustawa dająca tak dalekie swobody jest dobra, niestety ludzie, którzy nie potrafią z tej wolności korzystać są tu źli. Boję się, że przez kilku głośnych niemyślących mogą wkrótce zostać wprowadzone kolejne ograniczenia, tego byśmy nie chcieli.

Porozmawiajmy szerzej - o imponderabiliach. Jak Pan ocenia, procentowo, jaki obszar wolności ma dziś obywatel RP? 20 proc.? 30 proc.? A może mniej?

Wolność do decydowania o swoim majątku jest dziś na poziomie mniej więcej 30 proc., bo to tyle zostaje w naszej kieszeni po tym jak od pensji odliczymy ZUSy, dochodówki, VATy za wszystkie zakupy. To niewiele. Mówienie o systemie niewolniczym wcale nie jest żadną przesadą. Ale to nie jest wina tego rządu, to wina wszystkich, które zamiast dawać ludziom wolność, ograniczały ją. Często słyszymy o różnych wolnościowych pomysłach nawet w partii rządzącej, ale niestety dotychczas nic ciekawego się nie przebiło. PO wiele popsuła przez swoje osiem lat, PiS póki co wiele nie zepsuł, ale i nie naprawił, za to niektóre plany ministerstwa finansów są wręcz przerażające dla ludzi prowadzących samodzielne biznesy.

Pojawia się w tym kontekście wiele zarzutów wobec PiS, na przykład jeśli chodzi o rozbuchaną politykę socjalną. Z drugiej strony sam niedawni chwalił Pan tempo wprowadzania niektórych ustaw.

Chwalę tempo wprowadzania ustaw, bo nie widzę woli merytorycznej dyskusji po żadnej z obecnych stron. Poza tym zawsze zwracałem uwagę, że dobre ustawy powinno się wprowadzać szybko, głównie likwidując dotychczasowe ustawy, oddając ludziom decyzyjność. Najważniejsze dotychczas decyzje tego rządu to decyzje, o których można spokojnie powiedzieć, że są łapówką dla elektoratu. Tak nieodpowiedzialne dysponowanie budżetem kiedyś okaże się dla nas wszystkich tragiczne. Szkoda, że nie ma w rządzie nikogo kto mógłby to zauważyć.

Stoimy jednak w sytuacji następującej - PiS wygrał wybory i realizuje swoją politykę. Rządu się żadnym majdanem nie obali zaś ruchy wolnościowe pozostają w tej samej sytuacji w której są od lat, to znaczy - tworzą ciekawe idee z jednej strony, z drugiej mają praktycznie zerowy wpływ na wielką politykę. Może zamiast myśleć o jeszcze nowszym ruchu wolnościowym czas pójść na jakiś kompromis? Albo wzorem słów Kuronia wskoczyć do tego stada pisowskich mustangów i zmieniać delikatnymi ruchami kierunek jego biegu od środka?

Propozycja współpracy na linii władza - opozycja powinna zawsze wyjść od władzy, która odpowiedzialnie szuka innych rozwiązań. PiS wygrał wybory, w przeciwieństwie do polityków PiSu, nikt tego faktu nie neguje, ale to jak z tej niepodzielnej władzy korzystają to inna sprawa. Wolnościowcy dziś nie mają jednej bazy środowiska. Jesteśmy rozbici na mnóstwo mniejszych partii i stowarzyszeń, które oddzielnie nie mają wpływu na rzeczywistość. Liczę jednak, że przyjdzie czas gdy usiądziemy wszyscy do stołu i dogadamy jedyną możliwą opcję - wspólny start wszystkich.

Zapytam o osobowości - przecież w Sejmie znajdują się osoby o poglądach wolnościowych, obaj znamy np. posła PiS z Gdyni wywodzącego się z tego środowiska, znamy też samorządowców z tego rodzaju poglądami i przygotowaniem. Może to byłaby baza do wolnościowego lobbingu w partii rządzącej?

Dziś to niestety za mało. W radzie miasta projekty wolnościowe można wprowadzać niezależnie od partii, ale skala jest niestety zbyt mała aby jakoś bardzo cieszyła. W parlamencie natomiast nie ma składu, który mógłby realnie pozytywnie wpłynąć na przedsiębiorczość w Polsce z jednego bardzo prostego powodu - większość polityków partii rządzącej to ludzie, którzy nigdy nie mieli nic wspólnego z prowadzeniem własnej działalności, a część z nich jest wręcz dumna z tego, że nigdy nie byli "prywaciarzami". Jak rządziła PO mówiłem, że rząd nienawidzi ludzi niezależnych, utrzymujących się samodzielnie, prowadzących działalności. Nic się nie zmieniło.

Na koniec - jak Pan ocenia - przedział wolności obywatelskich, rozumianych jako prawo do zarządzania swoim majątkiem, będzie się zwiększał czy zmniejszał wraz z biegiem lat?

Jeżeli rząd będzie potrzebował przekupić kolejnych wyborców dalszym rozdawnictwem nieswoich pieniędzy, to ludziom prowadzącym działalności nie będzie lepiej. Zamiast obniżania ZUSu, PITu, VATu, realnego i uczciwego podwyższania kwoty wolnej, mamy ustaloną centralnie minimalną stawkę godzinową, minimalną pensję, pięćset złotych na dziecko i mnóstwo zapowiedzi, które wbrew pozorom nie prowadzą do bogacenia się społeczeństwa. Jeżeli sterów w ministerstwach gospodarczych nie przejmą wolnorynkowcy, nic się nie zmieni, a lepiej na pewno nie będzie.

Rozmawiał Arkady Saulski

Powiązane tematy

Komentarze