Informacje

Mąka: postępowanie resortu gospodarki ws. Amber Gold przebiegało prawidłowo

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 7 marca 2017, 15:57

    Aktualizacja: 7 marca 2017, 15:58

  • 0
  • Powiększ tekst

Postępowanie Ministerstwa Gospodarki ws. Amber Gold przebiegało prawidłowo, może tylko można było wcześniej wystąpić do Krajowego Rejestru Karnego ws. szefa spółki - ocenił b. dyrektor w MG Jarosław Mąka. Zeznał m.in. że w 2010 r. jego departament uznał, iż sprawę Amber Gold powinna ocenić ABW.

Mąka zeznawał we wtorek przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold. Gdy pod koniec grudnia 2009 r. wpłynął do resortu gospodarki wniosek Amber Gold o wpisanie tej spółki do rejestru domów składowych, Mąka był dyrektorem Departamentu Administrowania Obrotem w MG, który zajmował się m.in. wpisami do rejestrów.

Ustawa z 2000 r. o domach składowych funkcjonowała od początku 2001 r. do połowy 2011 r. Zgodnie z nią do ministra gospodarki należało prowadzenie rejestru przedsiębiorców przyjmujących na skład towary przemysłowe i prowadzenie nadzoru nad działalnością tego rodzaju domów składowych, natomiast w przypadku przyjmujących na skład towary rolne, należało to do ministra rolnictwa.

Amber Gold została wpisana do rejestru domów składowych na początku stycznia 2010 r. - spółka ta była pierwszym zarejestrowanym domem składowym w obszarze podlegającym resortowi gospodarki.

Po uzyskaniu przez Ministerstwo Gospodarki informacji, że w przeszłości szef Amber Gold Marcin P. był karany prawomocnie m.in. za przestępstwa przeciw mieniu, 21 czerwca 2010 r. minister gospodarki wydał zakaz prowadzenia przez Amber Gold działalności jako dom składowy, a następnego dnia wykreślił tę spółkę z rejestru przedsiębiorstw składowych i poinformował o tym m.in. Komisję Nadzoru Finansowego, gdańską prokuraturę i gdański sąd rejestrowy.

Krzysztof Brejza (PO) spytał, czy z perspektywy czasu, w ocenie świadka resort gospodarki mógł zrobić więcej w sprawie Amber Gold. "Jest jedna sytuacja, może gdybyśmy wcześniej wystąpili do Krajowego Rejestru Karnego o informacje. Natomiast w dalszej części uważam, że postępowanie przebiegało prawidłowo" - oświadczył Mąka.

Świadek zaznaczył, że nie było możliwości niewpisania Amber Gold do rejestru domów składowych, ponieważ we wniosku o zarejestrowanie zostały zawarte wszystkie dane wymagane w ustawie. Wniosek był kompletny zgodnie z ustawą - powiedział Mąka. Dodał, że zawarte w nim były: nazwa firmy, numer NIP, informacja o podmiotach dominujących, informacja o wysokości kapitału, adres i miejsce, w którym będzie prowadzone przedsiębiorstwo składowe, rodzaj towarów przemysłowych, nazwa i adres banku domicylowego i data sporządzenia wniosku. Te wszystkie informacje zostały zwarte" - powiedział.

Dodał, że dołączone było także oświadczenie prezesa firmy - Marcina P. - że spełnia warunki, aby wykonywać działalność domu składowego. Pytany przez Andżelikę Możdżanowską (PSL) Mąka przyznał, że Marcin P. wprowadził tu w błąd resort gospodarki, co "znalazło odzwierciedlenie w późniejszych działaniach" tego resortu.

Po otrzymaniu informacji z Komisji Nadzoru Finansowego, że P. był skazany (...) wezwaliśmy P. do złożenia zaświadczenia o niekaralności. Wtedy była taka zabawa w ciuciubabkę ze strony Amber Gold, które nie nadsyłając nam zaświadczenia o niekaralności P. dokonało zmiany na stanowisku prezesa i przysłano nam zaświadczenie o niekaralności Katarzyny P. (żony Marcina P. - PAP) - powiedział świadek.

Mąka zaznaczył, że informacja o zmianie na stanowisku prezesa Amber Gold nie została przyjęta przez resort gospodarki. W związku z tym - mówił - resort wystąpił do Krajowego Rejestru Karnego o informację. "Otrzymaliśmy ją 7 czerwca 2010 r. i wynikało z niej, że P. ma na swoim koncie już pięć wyroków" - powiedział Mąka.

Dlatego - podkreślił - 22 czerwca 2010 r. wykreślono Amber Gold z rejestru domów składowych. Zawiadomiono o tym fakcie sąd rejestrowy w Gdańsku, KNF, gdański oddział banku BGŻ oraz Prokuraturę Rejonową Gdańsk-Śródmieście. Prokuratura została też poinformowana o złożeniu przez Amber Gold oświadczenia niezgodnego ze stanem faktycznym. "15 lipca dostaliśmy pismo z prokuratury o odmowie wszczęcia dochodzenia w sprawie złożenia nieprawidłowego oświadczenia" - zeznał Mąka.

Szefowa komisji Małgorzata Wassermann (PiS) pytała, dlaczego w piśmie skierowanym przez resort gospodarki do sądu rejestrowego informującym o usunięciu Amber Gold z rejestru domów składowych, nie zawarto informacji o karalności Marcina P., skoro w pismach do innych instytucji taka informacja była zamieszczana.

Jak wynika z raportu KSF o sprawie Amber Gold, w piśmie tym jako podstawę decyzji o wykreśleniu z rejestru podano artykuł ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, który mówi m.in., że organ prowadzący rejestr działalności regulowanej wydaje decyzję o zakazie wykonywania przez przedsiębiorcę działalności objętej wpisem, gdy przedsiębiorca złożył niezgodne ze stanem faktycznym oświadczenie o spełnianiu warunków wymaganych do wykonywania takiej działalności.

Świadek nie potrafił jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, mówił jedynie, że chodziło o najszybsze zawiadomienie sądu rejestrowego o wykreśleniu Amber Gold ze spisu domów składowych. "Nie przypominam sobie, byśmy to rozważali - dodał.

Poseł Jarosław Krajewski (PiS) dopytywał, dlaczego "w sposób nieskuteczny poinformowano sąd rejestrowy", czyli dlaczego nie przesłano do sądu rejestrowego, wraz z decyzją o wykreśleniu Amber Gold z rejestru domów składowych, także uzasadnienia tej decyzji, w którym była informacja o karalności Marcina P. "Przekazaliśmy informację o wykreśleniu spółki Amber Gold z rejestru i powód. Tak jak w przypadku prokuratora, jeśli prokuratura potrzebowała dodatkowych informacji, zwróciła się do nas o ich nadesłanie" - odpowiedział świadek.

Ale sąd rejestrowy ma również inne obowiązki, a jasne jest, że poinformowanie tego sądu przez resort gospodarki skutkowałoby zablokowaniem Marcinowi P. możliwości reprezentowania w organach spółki. Państwa informacja byłaby automatycznie zakończeniem funkcji prezesa zarządu (dla Marcina P.) - mówił Krajewski i ocenił, że było to "zaniechanie".

Mąka powiedział, że nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie. "Nie potrafię sobie przypomnieć" - dodał. Na pytanie posła Witolda Zembaczyńskiego (Nowoczesna), czy ktoś umyślnie nie umieścił w piśmie informacji o karalności Marcina P., Mąka stwierdził, że nie potrafi odpowiedzieć, ale podkreślił, że jego zdaniem "działalność całego zespołu (w departamencie, którym kierował) była działalnością bezstronną". Oświadczył, że nie było żadnych nacisków.

Przewodnicząca komisji spytała, kiedy - od momentu wpłynięcia wniosku Amber Gold ws. rejestracji spółki jako domu składowego - po raz pierwszy doszło do spotkania z przedstawicielem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. "Czy to był styczeń, czy luty 2010 r." - dopytywała.

To był dosyć krótki okres. Poinformowałem wtedy, że jest zaskakujący wniosek, w którym na skład chcą przyjmować metale szlachetne i jako ministerstwo właściwe do spraw gospodarki my nie mamy możliwości niezarejestrowania tego wniosku (...) natomiast naszym zdaniem wymagało to oceny ze strony służb" - zeznał Mąka. Dopytywany, zaznaczył, że wniosek dotyczył składowania metali szlachetnych. "To nie było naszym zdaniem typowe zachowanie przedsiębiorcy, w związku z tym uznaliśmy, że należy tym problemem zainteresować służby - powiedział Mąka.

Mówił też, że gdy okazało, że Marcin P. był karany i jego spółka została wykreślona z rejestru domów składowych, wpłynął wtedy kolejny wniosek o zarejestrowanie domu składowego, tym razem z Niemiec (w trakcie posiedzenia komisji padła informacja, że wniosek złożyła żona szefa Amber Gold Katarzyna P. dla firmy o nazwie Ex Sp. z o.o. i nadany był on z Niemiec; z informacji podawanych przez media wynika, że Katarzyna P. była prezesem powołanej w 2008 r. Amber Gold Invest - poprzednio Salony Finansowe Ex - która posiadała udziały w spółce Amber Gold sp. z o.o. - PAP).

Dla nas to było zaskakujące, że firma zarejestrowana w Gdańsku, dostarcza dokumenty z Niemiec" - powiedział Mąka. Doszło więc wtedy do drugiego spotkania z przedstawicielem ABW. "Odniosłem wrażenie, że nie kierowały tym panem emocje - powiedział świadek, pytany o przebieg rozmowy z funkcjonariuszem ABW.

Poseł Marek Suski (PiS) pytał świadka, czy jest możliwe, by Marcin P., który ukończył technikum ekonomiczne, miał "ogromną wiedzę i umiejętność wykorzystywania luk w prawie", czy w jakimś sensie "musiał być przez wysokich fachowców informowany i kierowany". "Panie pośle, skłaniam się ku drugiej części pytania" - odparł Mąka. "W momencie, w którym otrzymaliśmy faks, gdzie w jego stopce był numer telefonu z Kolonii, spowodowało to, że nabraliśmy jeszcze większej czujności, jeśli chodzi o tego typu firmę" - dodał.

Dopytywany przez Tomasza Rzymkowskiego (Kukiz'15), co popchnęło go do kontaktu z ABW w sprawie Amber Gold, skoro, jak sam mówił, kontakt z przedstawicielami służb był generalnie rzadki, Mąka powtórzył: "w tym przypadku wniosek dotyczył metali szlachetnych, naszym zdaniem nie było to typowe zachowanie przedsiębiorcy, więc uznaliśmy, że trzeba zawiadomić ABW". Na pytanie, czy otrzymał informację zwrotną od funkcjonariusza ABW, z którym się spotkał, Mąka odpowiedział, że nie.

Posłowie pytali także, czy kwestia kontaktu z ABW w sprawie Amber Gold była omawiana z wicepremierem i ministrem gospodarki Waldemarem Pawlakiem. "Była przekazana informacja" - odpowiedział świadek. Nie potrafił jednak dokładnie powiedzieć, w którym momencie to nastąpiło. Dopytywany przez szefową komisji, czy miał formalne upoważnienie do kontaktów ze służbami specjalnymi, bez pytania o zgodę zwierzchników, Mąka zaznaczył, że zawsze zawiadamiał szefów o takich kontaktach. Dodał też, że "w zakresie działalności departamentu" miał kontakty tylko z przedstawicielami jednej służby - ABW.

Dopytywany przez posłankę Wassermann, czy o tym, że jest taka podejrzana firma i o kontakcie w związku z tym z ABW, informował Pawlaka przed swym pierwszym spotkaniem z przedstawicielem Agencji, czy po nim, Mąka odpowiedział: "Przekazując materiały w ramach pierwszego kontaktu w sprawie Amber Gold taką informację przekazałem". Dopytywany, czy zrobił to przed spotkaniem z funkcjonariuszem ABW, czy po, odpowiedział, że tę informację przekazał przed. Czyli - doprecyzowywała Wassermann - Mąka przekazał Pawlakowi, że jest podejrzana firma, i on spotka się z ABW i przekaże materiały. "I proponuję zainteresować służby tym tematem" - dodał Mąka. Na pytanie jak zareagował na to Pawlak świadek odpowiedział: "była decyzja na tak, bo się spotkałem z nim".

Posłanka Wassermann odnosząc się do tych informacji zwróciła uwagę "opinii publicznej", że już na początku 2010 roku doszło do powiadomienia ABW o firmie Amber Gold i jego właścicielu, a komisja śledcza dysponuje dokumentami w tej sprawie.

Na pytanie posła Zembaczyńskiego, dlaczego Amber Gold nie była traktowana ze specjalną uwagą przez departament przez niego kierowany, skoro była pierwszym od lat wnioskodawcą, i jedynym, występującym o rejestrację domu składowego, Mąka odpowiedział, że jak wyszły na jaw nieprawidłowości związane z Amber Gold i Marcinem P., jego departament trzykrotnie na stronach internetowych zamieszczał informacje o tych nieprawidłowościach.

Poseł Krajewski spytał, czy świadek analizując sprawę Amber Gold dostrzegł jakąkolwiek różnicę w funkcjonowaniu tej spółki, gdy była ona wpisana do rejestru domów składowych, i po wykreślaniu jej z tej listy. Mąka odpowiedział, że jego departament prowadził rejestry i nie analizował działalności spółki Amber Gold. "Przyglądaliśmy się działalności domu składowego pracującego pod nazwą Amber Gold" - powiedział Mąka.

Zaznaczył, że fakt wpisania przedsiębiorcy do rejestru domów składowych nie oznacza, że on musi prowadzić ten dom składowy. "On po prostu dostaje uprawnienie, ale nie ma obowiązku jego prowadzenia" - stwierdził. Mąka powiedział, że Amber Gold przysłał - już na etapie prac nad wykreśleniem spółki z rejestru - księgę składu, ale nie była podjęta działalność. "Działalność, którą prowadził Amber Gold, była w naszej ocenie działalnością parabankową, a nie składową" - powiedział Mąka.

Stanisław Pięta (PiS) pytał świadka, czy do resortu gospodarki wpływały jakieś skargi od obywateli na funkcjonowanie Amber Gold. "Tak, wpływały skargi. Wpływały dokumenty, które niestety dotyczyły lokat terminowych, czyli nie działalności firmy jako domu składowego, a prowadzonej bezprawnie działalności parabankowej" - powiedział Mąka. Dodał, że były to dziesiątki zgłoszeń i większość z nich wpłynęła drogą mailową. Nie pamiętał jednak, kiedy wpłynęła pierwsza skarga.

Krajewski wskazywał z kolei, że we wniosku o rejestrację Amber Gold podała adres, pod którym mieściła się opuszczona kamienica z powybijanymi oknami. "Był to budynek w opłakanym, fatalnym stanie. Czy tak powinna wyglądać siedziba domu składowego, który jest pod nadzorem ministra gospodarki?" - pytał. Dodał, że dopiero po trzech miesiącach spółka zmieniła siedzibę.

Odpowiadając Mąka przyznał, że dopiero podczas wtorkowego przesłuchania dowiedział się jak wyglądała ówczesna siedziba Amber Gold. "Jeśli chodzi o sprawy departamentu, który ja reprezentowałem w tym czasie, to do nas należały warunki rejestracji, więc przyjęcie wniosku" - wskazał Mąka. Zaznaczył, że ówcześnie obowiązujące przepisy przewidywały, iż uznawało się, że dane zamieszczone we wniosku są prawdziwe. Mąka podkreślił jednocześnie, że Amber Gold podając we wniosku miejsca składowe wskazała również BGŻ i skrytki składowe.

Krajewski pytał, czy resort gospodarki wykazywał jakiekolwiek zainteresowanie realnością siedziby spółki Amber Gold jako domu składowego, która bardzo szybko otrzymała zgodę na prowadzenie działalności. "Gdybym miał z tym domem współpracować jako przedsiębiorca, na pewno bym sprawdził, z kim ta współpraca będzie przebiegała" - stwierdził Mąka.

Taka siedziba spółki Amber Gold powinna dać do myślenia również funkcjonariuszom publicznym (...), że jest to podmiot, który zamierza prowadzić działalność koncesjonowaną (...) i przedstawia swoją siedzibę jako kamienicę w opłakanym stanie. Rozumiem, że w tamtym czasie nie mieliście takiej refleksji, wiedzy, ani nie było to w państwa zainteresowaniu - ocenił Krajewski.

Z kolei szefowa komisji oceniła, że Amber Gold nigdy nie powinno zostać wpisane przez MG na listę domów składowych. "Państwo nie mieliście prawa go nigdy wpisać, dlatego, że on nigdy nie zgłosił wam przedmiotu działalności, która nadaje się na skład. Chyba się pan ze mną zgodzi, że przedmiotem składu może być oznaczona rzecz ruchoma, a w warunkach, które wam przysłał była mowa o niesortowanym, nie alokowanym złocie (...). W związku z powyższym, jak z tego zapisu można było wydobyć, że to jest oznaczony przedmiot, który ma być na domie składowym, jako żywo nie jestem jako prawnik z tego wyczytać - stwierdziła Wassermann.

SzSz PAP

Powiązane tematy

Komentarze