Informacje

GAZETA BANKOWA: Prezes, czyli ryzykowne aktywo

Gazeta Bankowa

Gazeta Bankowa

Najstarszy magazyn ekonomiczny w Polsce.

  • Opublikowano: 28 marca 2017, 21:41

  • 0
  • Powiększ tekst

Nurkowanie z rekinami. Rajdy samochodowe. Pilotowanie samolotu. Triathlon. Bieganie po pustyni. To niektóre z ekstremalnych pasji prezesów i właścicieli wielkich spółek giełdowych. Biznesmeni mają świetną zabawę, ale inwestorom cierpnie skóra, bo co się stanie z akcjami spółki, gdy rekin okaże się mało tolerancyjny, samochód zepsuje się na środku Sahary, a paralotnia nagle stanie dęba?

Z roku na rok rośnie grono menedżerów, którzy po wyjściu zza biurka zamieniają garnitur i krawat na sportowy ubiór. Co nimi kieruje? Uzależnienie od adrenaliny? Chęć przełamywania swoich ograniczeń? A może tylko pragnienie pokazania, że jest się silnym i dobrze sytuowanym? Ryzykowne zabawy top menedżmentu to dla jednych ciekawostka, a dla innych zagrożenie związane z inwestowaniem pieniędzy.

Za oceanem sporty ekstremalne wśród menedżerów stały się tak modne, że pojawiły się nawet zawody CEO Challenges. By wziąć w nich udział, trzeba być większościowym udziałowcem lub szefem firmy mającej co najmniej milion dolarów przychodu w skali roku. Cieszą się one, oczywiście, ogromnym zainteresowaniem.

W Polsce nie jest inaczej. Piotr Krupa, prezes i współwłaściciel giełdowej spółki windykacyjnej Kruk, bije kolejne życiowe rekordy w triathlonie. Tomasz Pruszczyński, współzałożyciel i znaczący akcjonariusz SARE, żegluje i nurkuje. A Stefan Batory – założyciel, prezes i udziałowiec iTaxi czy Booksy – regularnie startuje w biegach ekstremalnych (np. po pustyni). Jeszcze dwa lata temu w rajdach samochodowych brał udział kontrolujący spółki Synthos czy Rovese Michał Sołowow, a pod koniec 2015 r. nurkowaniem ekstremalnym chwalił się na łamach mediów Rafał Brzoska, założyciel Integer.pl.

Rynek musi wiedzieć o ryzykownych pasjach…

Analitycy podkreślają, że bardzo ważna w kontekście uprawiania przez menedżerów sportów ekstremalnych jest przejrzystość.

Spółki powinny informować rynek o takiej aktywności kluczowych osób – podkreśla Andrzej Powierża, analityk DM Banku Handlowego. Dotyczy to szczególnie takich postaci, które pełnią nie tylko funkcje zarządcze, ale są także akcjonariuszem oraz twarzą firmy. Tak jest w przypadku Piotra Krupy, prezesa spółki windykacyjnej Kruk. Gdyby spotkało go jakieś nieszczęście podczas triathlonu, możliwe że inwestorzy zaczęliby wyprzedawać akcje firmy.

Większość spółek dba o przejrzystość w tych sprawach. Gdy Michał Sołowow startował w rajdach, zarówno w prospekcie emisyjnym Cersanitu z 2011 r., jak i Rovese z 2012 ostrzegano akcjonariuszy przed ryzykiem, jakie wiązało się z jego pasją. „Michał Sołowow bierze udział – jako kierowca – w rajdach samochodowych. Informacje lub spekulacje na temat ewentualnych urazów odniesionych przez Michała Sołowowa mogą wpłynąć na wycenę akcji Emitenta” – można przeczytać w dokumentach.

O ryzykownej pasji współwłaściciela SARE ostrzegał prospekt emisyjny z grudnia 2015 r.: „Tomasz Pruszczyński uprawia żeglarstwo i nurkowanie, co może prowadzić do kontuzji i czasowego zawieszenia wszelkiej aktywności”.

…które są prywatną sprawą menedżerów

Czy ryzykowne zachowania osób kluczowych dla spółek nie powinny być regulowane w ramach ładu korporacyjnego? Może prezes, który startuje w ultramaratonach, powinien przedstawiać radzie nadzorczej regularne badania lekarskie?

Analitycy nie mają wątpliwości, że jest to… niepotrzebne. Regularne badania powinni przedstawiać raczej ci prezesi, którzy prowadzą siedzący tryb życia – mówi żartobliwie Powierża.

Marcin Materna, dyrektor biura analiz Millennium DM, uważa, że to, czym się zajmują prezesi w wolnym czasie, to ich prywatna sprawa. Gdyby podejść do kwestii uprawiania sportu inaczej, to należałoby także ujawniać karty chorobowe właścicieli czy prezesów, ich nałogi. Należałoby tym obowiązkiem objąć także rodzinę, bo na przykład śmierć małżonka może wywołać depresję menedżera, a to może być groźniejsze niż uprawianie nurkowania czy innych sportów. Poza tym śmierć głównej księgowej czy dyrektora finansowego może być czasami nie mniejszym problemem, niż śmierć głównego akcjonariusza. Nie ma więc sensu tworzyć absurdalnych regulacji. Tym bardziej, że większość z nich byłaby nieegzekwowalna – uważa Materna.

Niektórzy menedżerowie sami rezygnują z uprawiania sportów ekstremalnych. Ma na to wpływ mijający czas oraz szereg innych czynników. Przykłady z polskiego podwórka: Michał Sołowow nie startuje już w rajdach, a prezes Integera Rafał Brzoska już nie nurkuje w towarzystwie rekinów czy krokodyli.

Wypadki chodzą po prezesach

Warto jednak pamiętać, że ostrzeżenia w prospektach nie biorą się znikąd. Uprawianie sportów ekstremalnych wiąże się nierozerwalnie z ryzykiem. Wiedzą o tym np. firmy ubezpieczeniowe. Zwyżka przy ubezpieczeniu turystycznym dla osób, które podczas wyjazdu będą uprawiały sporty ekstremalne, sięga zazwyczaj 300-400 proc.!

Piotr Rosik

O tym, dlaczego biznesmeni uprawiają sporty ekstremalne i jak paradoksalnie reagują kursy akcji spółki, której prezes miał tragiczny wypadek przeczytasz w pełnej wersji tego tekstu zamieszczonego w „Gazecie Bankowej”:

tytuł

Bieżące wydanie jest dostępne w salonach Empik i kioskach. Polecamy też e-wydanie miesięcznika, także na iOS i Android – szczegóły na http://www.gb.pl/e-wydanie-gb.html

Powiązane tematy

Komentarze