Informacje

źródło: Twitter NCBR
źródło: Twitter NCBR

Blokadą dla rozwoju jest nie brak pieniędzy, a rynku

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 6 grudnia 2017, 21:31

  • 1
  • Powiększ tekst

Blokadą dla rozwoju w Polsce zaawansowanych technologii, np. gromadzenia i przetwarzania danych (big data), nie jest brak pomysłów, startupów i pieniędzy dla nich, lecz brak rynku: odwagi firm do ich rozwijania - mówił w środę w Katowicach szef NCBR prof. Maciej Chorowski.

Jak zaznaczył, do rozwoju tej dziedziny potrzeba nie tylko dużych zasobów informatycznych do obsługi ogromnej ilości danych, ale też odpowiednich zasobów energetycznych.

Prof. Chorowski zaprezentował na kongresie Impact fintech‘17 w Katowicach ofertę Narodowego Centrum Badań i Rozwoju zakładającą m.in. zamawianie na rynku konkretnych, nieistniejących jeszcze rozwiązań, przy zabezpieczeniu ich finansowania i zapewnieniu tzw. rynku beta. Uczestniczył też w panelu poświęconym rozwojowi dziedziny big data.

Szef NCBR akcentował, że trafiający do tej instytucji ze swoimi pomysłami przedstawiciele przedsiębiorców czy organizacji są bardzo często na poziomie porównywalnym z projektami realizowanymi przez organizacje np. w Stanach Zjednoczonych.

To nie jest problem ich potencjału, problemem jest to, że my obecnie nie mamy mechanizmu, który pozwoliłby im implementować pewne ich idee - uznał.

Dużo się mówi o big data, ale najpierw trzeba te dane otworzyć, potem udostępnić, później w jakiś sposób trzeba pozbyć się lęku, że ktoś zrobi z nich zły użytek. Duża korporacja, duża firma powinna postrzegać to, że ktoś chce coś robić na ich danych nie jako zagrożenie dla siebie, ale ewidentną korzyść - diagnozował prof. Chorowski.

Sądzę, że w Polsce blokadą implementacji wielu rozwiązań nie jest brak pomysłów, brak startupów i brak pieniędzy dla tych stosunkowo niskokapitałochłonnych nieraz zapaleńców, ale brak rynku – brak takiego podejścia, w którym mamy odwagę, jako duża firma, otworzyć się na ryzyko związane z implementacją rozwiązań, które nie są jeszcze sprawdzone – mówił.

Dodał, że ponieważ nie są sprawdzone, firmy ich nie chcą, a zatem nie dadzą im referencji, a więc szansy na osiągnięcie przewagi rynkowej.

Jeżeli chodzi o to, czy my dostrzegamy potrzebę finansowania takich pomysłów, myślę, że to jest właściwie przesądzone - powiedział szef NCBR odwołując się do opinii, że nawet jeśli ktoś nie uzmysławia sobie, że używa AI (Artificial Intelligence - sztucznej inteligencji - PAP), to pewnie jej używa, a jeśli nie, to będzie.

To nie jest kwestia naszego wyboru, tylko rzeczywistości, która już się zdarzyła i my możemy jeszcze jej nie zauważać, ale ona jest i tak już przesądzona - ocenił.

Sądzę więc, że NCBR co do zasady nadąża, ale nie do końca mam pewności czy nadążają dwie grupy naszych beneficjentów: mali - tak, a duzi mają większą inercję, więc może jeszcze się nie rozpędzili - dodał.

Odnosząc się do wątku dyskusji dotyczącego pewności związanej z zastosowaniem sztucznej inteligencji Chorowski zastrzegł, że ona nigdy nie stanie się narzędziem deterministycznym, dającym 100-procentową pewność, ponieważ m.in. musi być niskoenergochłonna.

Zakładamy, że to będzie narzędzie coraz lepsze, np. jeśli tłumaczymy tekst, ale zawsze pewien margines błędu będzie. Sądzę, że jesteśmy na takim etapie rozwoju tego narzędzia, że – podobnie, jak banki udzielają kredyty - lepiej zaakceptować błędy i pokryć koszty błędów (), niż odwrócić się od narzędzia, które i tak na nas w pewnym momencie spadnie - zaznaczył.

Wypowiadając się z kolei odnośnie ograniczania ryzyka - co jest możliwe poprzez gromadzenie i przetwarzanie ogromnej ilości danych - szef NCBR przytoczył definicję, że sztuczna inteligencja to delegowanie decyzji zautomatyzowanemu systemowi przy zużyciu minimum energii.

Dlatego szukamy algorytmów np. rozpoznawania twarzy, które nie rozładują telefonu w ciągu 10 minut - wskazał.

Jak podał profesor, obecnie przyjmuje się, że sztuczna inteligencja może być zastosowana tam, gdzie człowiek potrzebuje więcej niż pół sekundy na podjęcie decyzji, czyli np. przy sortowaniu danych, przesiewaniu, tłumaczeniu - choć np. nie przy procesach sądowych.

Natomiast istnieje absolutna korelacja pomiędzy algorytmami i ich energochłonnością. Jeżeli ktoś chciałby zapanować nad systemami typu blockchain (rozproszone struktury obsługujące przetwarzanie płatności - PAP) i wprowadzić je jako standard na skalę globalną, to musi mieć dobrze rozbudowane dwie nogi: tę, która daje możliwość gromadzenia dużej ilości danych, a więc hardware, serwerownie - i absolutną niezależność energetyczną, czyli możliwość obsługi tego systemu - wyjaśnił naukowiec.

Tak, jak kiedyś dolar był oparty na złocie - i trzeba było to złoto mieć, potem praktycznie na ropie naftowej - i trzeba było wiedzieć, ile tej ropy się wypompuje, żeby tego dolara wyemitować, a następnie można go było oprzeć np. na zdolności kredytowej potencjalnych konsumentów i wiedzy, ile będzie tych dóbr wyprodukowanych, żeby udzielić odpowiedniej ilości kredytów, to teraz tak naprawdę będzie można wyemitować tyle transakcji, ile będzie można ich energetycznie obsłużyć – zobrazował prof. Chorowski.

Więc jeżeli chcielibyśmy się w tym wyścigu gdzieś znaleźć, to właściwie musielibyśmy rozwijać równolegle te dwie niezależności, czyli zapanowania nad danymi oraz nad ich energetyczną obsługą. To świat, który trzeba zobaczyć jako powiązany, a nie świat jakichś procesów dziejących się równolegle, ze sobą nieskorelowanych – podsumował.

Na podst. PAP

Powiązane tematy

Komentarze