Informacje

autor: MF
autor: MF

"Teraz to będą inwestycje do kwadratu"

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 10 grudnia 2017, 20:20

    Aktualizacja: 10 grudnia 2017, 20:26

  • 3
  • Powiększ tekst

Obecność na stanowisku premiera Mateusza Morawieckiego, człowieka o charakterze bardziej technokraty niż polityka, ma być dla inwestorów krajowych i zagranicznych uspokojeniem - zapewnieniem, że właśnie teraz gospodarka będzie priorytetem „do kwadratu” - powiedział Jerzy Michałowski z KUL

Jednym z problemów polskiej gospodarki są kulejące inwestycje. Fakt, że premierem został Mateusz Morawiecki, który ma dobre kontakty z szeroko rozumianym środowiskiem biznesowym może pomóc w ich odblokowaniu- ocenił ekonomista z Instytutu Ekonomii i Zarządzania KUL.

Jak podkreślił, premier Morawiecki sam jest człowiekiem biznesu, który ma bardzo dobre kontakty zagraniczne z czasów, kiedy był rasowym finansistą - bankowcem. Poza tym to pierwszy premier, który tak dobrze włada językiem angielskim, więc nie ma bariery bezpośredniego kontaktu, co jest również nie do przecenienia - powiedział Michałowski.

Ekspert zwrócił uwagę, że zachwyty, jakie wzbudziła eksplozja PKBIII kw. br. (4,9 proc. r/r) są w pełni uzasadnione. Przyznał jednak, że łyżką dziegciu w tej beczce miodu są wspomniane inwestycje i ich struktura. Dobrą wiadomością jest to, że wyniki za III kw. świadczą, że jest nieco lepiej i w tym obszarze. Inwestycje wreszcie wzrosły (3,3 proc. r/r), bo wcześniej mieliśmy nawet bezwzględne spadki. Jednak za cały okres styczeń-wrzesień 2017, rok do roku, mamy jeszcze spadek o 1 pkt procentowy. Nakłady inwestycyjne w III kw. wystrzeliły, zwłaszcza w samorządach - wskazał. Dodał, że w tym obszarze nastąpił niewiarygodnie duży procentowy wzrost - o 45 proc.. Zaznaczył jednak, że trzeba pamiętać, że wzrost startował z niskiej podstawy; w ubiegłym roku w inwestycjach samorządowych też były spadki. Ogólnie słabe wyniki w tym obszarze potwierdza też niski stopień wykorzystania środków unijnych - podkreślił.

Również inwestycje prywatne - jak wskazał - ciągną się w ogonie.

Inwestycje zależą w skrócie od czynników koniunkturalnych i strukturalnych. Koniunktura jest w szczycie i nie bardzo wiadomo, dlaczego biznes krajowy tak mało inwestuje - powiedział Michałowski.

Co do czynników strukturalnych, to, jak wskazał, przede wszystkim trzeba mieć środki na inwestycje w gospodarce, a te się biorą z oszczędności.

A my mamy za niski w stosunku do aspiracji i do naszego poziomu rozwoju poziom oszczędzania - ocenił. Dodał, że oszczędności nie tylko nie rosną w relacji do PKB, ale wręcz spadają. - Tu czeka każdy polski rząd olbrzymia praca, na wiele lat - ocenił. - Udział oszczędności zamiast być powyżej 20 proc. jest obecnie w granicach 17 pkt. proc. A to jest strasznie mało. Wprawdzie nakręcamy inwestycje ogółem inwestycjami publicznymi, ale dla pełni gospodarczego szczęścia musi się włączyć, z przyrostem dwucyfrowym w skali roku, silnik inwestycji prywatnych - zaznaczył Michałowski.

Jak podkreślił, przedsiębiorstwa dysponują bardzo dużymi środkami własnymi na rachunkach bankowych (ok. 262 mld zł depozytów), ale nie kwapią się, żeby je inwestować. Pokazuje to również kwota kredytów ogółem zaciągniętych w bankach na cele inwestycyjne. Rośnie ona bardzo powoli - wskazał.

Co mogłoby zachęcić inwestorów prywatnych do rozwoju?

Łatwiej powiedzieć, co ich blokuje. Ekonomiści wskazują, na stosunkowo wysoką niepewność co do reguł działania(np. niejasne i często zmieniane przepisy, praktyka działania urzędów skarbowych). A zbyt wysoka niepewność to istotna przeszkoda nawet w okresie bardzo dobrej koniunktury. Wszak inwestycje to przecież najpierw wydatek. Przychód zaś jest przyszły i zawsze w jakimś stopniu zawsze niepewny. Inwestycja jest ryzykiem, a zatem trzeba się sto razy zastanowić, czy ją podjąć - zaznaczył.

Ekspert nie do końca zgadza się z tym, że inwestycje blokuje najbardziej niepewność polityczna, na co nacisk kładzie opozycja. Czy wobec tego jest to niepewność czysto ekonomiczna, związana z niepewnością koniunktury? Trudno przyjąć taki argument, bo koniunktura jest bardzo dobra. Co więcej, wzrost jest wokół nas. Nie tylko Polska się rozwija, rozwija się cały region, a np. Rumunia nawet szybciej - powiedział. I dodał:

Koniunktura ogólna jest zatem dobra. Pytanie o inwestycje prywatne pozostaje więc otwarte i nowy premier musi dokładnie przeanalizować sytuację na tym odcinku, zwłaszcza wobec małych przedsiębiorstw i rolników, u których inwestycje tkwią w głębokiej stagnacji już od ok. 4 lat - podkreślił.

Według Michałowskiego niepewność wśród przedsiębiorców ma więc raczej charakter ekonomiczny.

Przedsiębiorcy, widząc wzrost skali redystrybucji, mimo dobrej sytuacji budżetowej, obawiają się, że hossa może się skończyć nim skorzystają z owoców poczynionych inwestycji. Nastąpi wyhamowanie czy odwrócenie koniunktury, skończą się też pieniądze unijne i może nadejść nieubłagane podnoszenie podatków, żeby +dopiąć+ ewentualnie deficyty, które mogą powstać w finansach publicznych. W związku z tym wolą nie rozkręcać jeszcze inwestycji - ocenił.

Ekonomista jest jednak optymistą.

Jak wspomniałem, inwestycje - również te prywatne - przyczyniły się już w pewnym stopniu do wzrostu PKBIII kw., czyli jest pewna jaskółka. Musimy jednak poczekać na dane o inwestycjach, zwłaszcza za IV kw., kiedy to, pod koniec każdego roku, zawsze są żniwa inwestycyjne, oraz na 2018 rok. Zobaczymy wówczas, czy ten silnik inwestycyjny mocniej się rozkręci. I to jest jedno z kluczowych zadań dla nowego rządu i premiera - podkreślił.

Ekspert wskazał na podstawowe składniki popytu. Mamy idealną sytuację po stronie konsumpcji, coraz lepszą w finansach publicznych, chociaż dalej trzeba dążyć do ich równowagi i zatrzymania wzrostu długu, na co jest szansa. Mamy też nadspodziewanie bardzo dobrą i to już od wielu lat, sytuację w handlu zagranicznym w postaci wzrostu wymiany handlowej z zagranicą. Od niedawna mamy też dodatni eksport netto, a więc nadwyżkę eksportu nad importem, która też przyczynia się do wzrostu PKB.

Jednak czwarty silnik, inwestycje prywatne powinien dociągnąć do średniej - czyli zrealizować jeśli nie 5 to ok. 4 pkt. proc. tempa wzrostu w skali roku, żeby wyrównać do pozostałych kategorii - wskazał.

Jak ocenił, sama obecność na stanowisku premiera kogoś o charakterze bardziej technokraty niż polityka ma być uspokojeniem - zapewnieniem, że właśnie teraz gospodarka będzie priorytetem do kwadratu, chociaż bez jednoczesnej rezygnacji z pozostałych dotychczasowych, celów. Dodał, że ma to uspokoić rynki, inwestorów, dać im poczucie pewności priorytetów i reguł. Premier będzie musiał wykonać pewne ruchy w stosunku do sektora prywatnego. Podatkowe i szereg innych - np. ulgi, gwarancje inwestycyjne, dodatkowe współfinansowanie, łatwiejsze kredyty - wyjaśnił.

To musi być forma ekonomicznej polityki propodażowej, wyraźnie adresowanej do tego sektora. Jeśli ten czynnik ruszy, to przed nami są kolejne i długotrwałe rekordy wzrostu - ocenił.

Michałowski odniósł się też do możliwości wzrostu inwestycji zagranicznych. Wicepremier Morawiecki dzięki swoim podróżom zagranicznym, tak jak międzynarodowi politycy, już +załatwił+ sporo zamówień. Jeśli zaufanie inwestorów i stabilność otoczenia biznesowego wzrośnie, to obecność Morawieckiego na stanowisku premiera powinna również przyczynić się do wzrostu inwestycji zagranicznych, zwłaszcza tych bezpośrednich - bo na to czekamy - podkreślił.

PAP, mw

Powiązane tematy

Komentarze