Informacje

USA coraz bardziej boi się cyberataków

Rafał Zaza

  • Opublikowano: 18 lutego 2018, 09:22

  • 0
  • Powiększ tekst

Mamy już nie tylko wojny informacyjne i nie tylko wojny handlowe. Coraz częściej w konflikty włączane są nowoczesne i wyrafinowane broni. I nie są to już najnowsze systemy zawiadujące rakietami dalekiego zasięgu, czy pociski sterowane, precyzyjnie trafiające w cel, nie są to nawet owiane tajemnicą systemy rażenia elektromagnetyczną falą. Używana jest groźniejsza broń.

Hakerskie, paraliżujące kluczowe instytucje i firmy ataki, zasiewają nową formę terroru zagrażając firmom energetycznym, a pośrednio także ludności cywilnej. „Mistrzami” w stosowaniu agresji informatycznej są Rosjanie, ale i Chińczycy. Departament Energii USA (DOE) powołał niedawno biuro ds. obrony krajowych sieci elektroenergetycznych oraz innej infrastruktury przed cyberatakami i klęskami żywiołowymi – donosi agencja Reuters.

W amerykańskim projekcie nowego budżetu przeznaczono 96 mln dolarów na stworzenie Biura ds. Cyberbezpieczeństwa, Bezpieczeństwa Energetycznego i Reagowania Kryzysowego. Nie jest to zbyt wiele. Szczególnie - w skali budżetu nowej strategii obronnej Stanów Zjednoczonych. Pokazuje jednak, że nasi zamorscy sojusznicy coraz poważniej traktują zagrożenie.

Departament Energii odgrywa kluczową rolę w ochronie infrastruktury energetycznej kraju przed cyberzagrożeniami, fizycznymi atakami i klęskami żywiołowymi – mówi Rick Perry Sekretarz ds. Energii.

Jeszcze w lipcu 2017 r. DE wspierał aktywnie amerykańskie spółki o znaczeniu strategicznym przed atakami hakerów. Koncentrowały się one często na kluczowych przedsiębiorstwach zawiadujących zasilaniem kraju w prąd. Stwierdzono przy tym, że co najmniej jeden atak nastąpił na elektrownię jądrową. Departament Energii USA co prawda uspakajał, że ataki nie miały znaczącego wpływu na produkcję energii, ani na sieci elektroenergetyczne. Ale czy na pewno? Czy zawsze tak będzie?

W ubiegłym miesiącu Departament Bezpieczeństwa Krajowego oraz Federalne Biuro Śledcze (FBI) ostrzegły firmy przemysłowe, przekazując im raport o przeprowadzanych od kilku miesięcy próbach agresji hakerów na reaktory jądrowe i inną infrastrukturę energetyczną USA. Wrogowie atakują już nie tylko serwery pocztowe, ale wpuszczając wirusy, dążą do pozyskania danych uwierzytelniających i błyskawicznego „wyssania” poufnych danych o strategicznych i operacyjnych planach spółek. Szybkość ataku odgrywa tu zasadniczą rolę. Muszą zdążyć przez zorganizowaniem kryzysowej obrony IT w zaatakowanej firmie.

Czasem hakerom na usługach obcych państw udaje się sparaliżować, przynajmniej na jakiś czas, funkcjonowanie intranetu w istotnych, z ich punktu widzenia, spółkach, wprowadzając chaos i w efekcie generując w nich wymierne straty finansowe.

Reaktory są w pewien sposób odporne na cyberataki, ponieważ ich systemy operacyjne pracują oddzielnie od cyfrowych sieci biznesowych. Nie wykluczam jednak, że z czasem hakerzy znajdą i tu rozwiązanie, aby móc zaatakować instalacje jądrowe - ostrzega Dave Lochbaum, ekspert ds. energetyki jądrowej z Union of Concerned Scientists.

Wysublimowane, wymagające wiedzy i wysokich kompetencji, ataki informatyczne nie są wcale mniej groźne, niż lokalne konflikty oparte o „wojnę hybrydową”. Są nawet groźniejsze. Udany i skoordynowany atak np. na systemy zawiadywania energetyką w świecie, którego cywilizacja jest oparta jest przede wszystkim o wykorzystanie prądu, może przynieść pewnego dnia apokaliptyczne konsekwencje, przy których sceny napięcia i strachu pokazane w znanym kiedyś filmie filmu „ Gry wojenne”, to bajeczka dla grzecznych dzieci.

Powiązane tematy

Komentarze