Informacje

autor: reklama
autor: reklama

Bezduszny pracodawca dostał zarzuty

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 23 lutego 2018, 15:45

  • 2
  • Powiększ tekst

Zarzut nielegalnego zatrudniania pracowników usłyszał w piątek Jędrzej C., właściciel wielkopolskiej firmy, w której pracowała obywatelka Ukrainy. Na początku stycznia kobieta doznała udaru, pracodawca miał przewieźć ją na przystanek i zainscenizować przypadkowe znalezienie chorej

Niewykluczone, że mężczyźnie przedstawione będą kolejne zarzuty; śledztwo w tej sprawie dotyczy też bezpośredniego narażenia na utratę życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Postępowanie prowadzi pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Środzie Wielkopolskiej policja w Kleczewie.

Mężczyzna usłyszał w piątek zarzut zatrudnienia bez stosownej procedury i rejestracji poszkodowanej obywatelki Ukrainy i jej siostry. Złożył krótkie oświadczenie, nie podajemy jego treści - powiedział rzecznik prasowy wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak.

Według prawa, za taki czyn mężczyźnie grozi grzywna, ograniczenie wolności albo dwuletnie więzienie.

Obywatelka Ukrainy mieszkała na terenie zakładu w gminie Kleszczewo (Wielkopolskie), w którym była nielegalnie zatrudniona. Gdy na początku stycznia tego roku, poza godzinami pracy nagle źle się poczuła, pracodawca nie zdecydował się na wezwanie pomocy. Z ustaleń prokuratury wynika, że zabrał pokrzywdzoną do swojego samochodu i zawiózł do Środy Wielkopolskiej gdzie zatrzymał się w pobliżu przystanku autobusowego. Stamtąd zatelefonował pod numer alarmowy prosząc o przybycie pogotowia ratunkowego. Pokrzywdzona w poważnym stanie została przewieziona do szpitala w Poznaniu.

W ramach prowadzonego postępowania przesłuchano dotąd m.in. obecnych na miejscu pracowników firmy oraz osoby zarządzające pracą. Zabezpieczono też zapis rejestratora z terenu miejsca pracy pokrzywdzonej, ewidencję pracowników i dokumentację związaną z przepisami bezpieczeństwa i higieny pracy. Zwrócono się do szpitala o nadesłanie dokumentacji medycznej pokrzywdzonej oraz do Rejonowej Stacji Pogotowia Ratunkowego o wskazanie składu zespołu, który udzielał pomocy medycznej oraz danych osoby, która wzywała pomocy, i nagrania.

Przed ewentualnym przedstawieniem mężczyźnie kolejnych zarzutów prowadzący sprawę czekają na opinie biegłych dotyczące stanu zdrowia poszkodowanej. Biegli ocenią skutki doznanego przez kobietę uszczerbku na zdrowiu, ocenią też, jaki był wpływ zachowania pracodawcy na jej stan. Jeśli mężczyzna usłyszy zarzut narażenia Ukrainki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, grozić mu będą nawet trzy lata więzienia.

Śledczy wystąpili również do Państwowej Inspekcji Pracy w Poznaniu o przeprowadzenie kontroli pod kątem legalności zatrudniania pracowników w firmie, gdzie pracowała poszkodowana kobieta.

Jacek Strzyżewski z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Poznaniu potwierdził w piątek PAP, że trwa postępowanie, zastrzegł jednak, że do czasu zakończenia kontroli trudno jest mówić o jej ustaleniach.

Przed tygodniem w poznańskim szpitalu przesłuchano poszkodowaną Ukrainkę; wcześniej nie było to możliwe ze względu na jej stan zdrowia. Pełnomocnik kobiety adw. Patryk Graczyk mówił wówczas , że w trakcie przesłuchania kobieta poinformowała m.in., że od dłuższego czasu choruje na nadciśnienie. Według nieoficjalnych informacji, w pracy musiała dźwigać ciężkie rzeczy.

W ubiegłym tygodniu pracodawca poszkodowanej Ukrainki wydał oświadczenie, w którym napisał, że jest mu „niezmiernie przykro” z powodu zdarzenia, które dotknęło kobietę.

Pragnę zapewnić, że moim i mojej firmy priorytetem jest udzielenie poszkodowanej odpowiedniego wsparcia” - dodał. Oświadczył też, że firma pokryje „niezbędne koszty leczenia szpitalnego oraz rehabilitacji kobiety, zapewni również niezbędną pomoc jej najbliższym.

SzSz (PAP)

Powiązane tematy

Komentarze