Informacje

GAZETA BANKOWA: Trudne inwestycje w innowacje

Gazeta Bankowa

Gazeta Bankowa

Najstarszy magazyn ekonomiczny w Polsce.

  • Opublikowano: 25 lutego 2018, 08:54

  • 1
  • Powiększ tekst

Polacy są dobrzy we wszystkich przedsięwzięciach, które są nowe i nie do końca uregulowane – mówi Tomasz Poniński, prezes Fundacji Innowacyjna Polska, szef funduszu Orenore Polska Sp. z o.o., działającego w obszarach life science, biotechnologia, Internet i energia odnawialna

Czym różni się innowacyjność od przedsiębiorczości? To prawie to samo, czy jednak innowacyjność jest krok przed przedsiębiorczością?

Tomasz Poniński: Różnica między innowacyjnością a przedsiębiorczością sprowadza się do tego, że przedsiębiorczość wykorzystuje istniejące klasyczne przewagi konkurencyjne, a innowacyjność jest jej drugim, wyższym etapem, który wprowadza nowe rozwiązania. W Polsce w latach 90. mieliśmy do czynienia z wybuchem przedsiębiorczości. Stopniowo jednak klasyczne czynniki przewagi konkurencyjnej, jak na przykład tańsza siła robocza, zaczęły się wyczerpywać. Wtedy zaczęto sięgać po innowacje jako ten element, który może przyspieszyć wzrost gospodarczy i zaoferować uzyskanie przewagi konkurencyjnej. Zgodnie z klasycznymi zasadami ekonomii w gospodarce istnieje kilka zmiennych (kapitał, siła robocza, zasoby), które są czynnikami wzajemnego konkurowania i powodują wzrost gospodarczy. Natomiast nauka i innowacje dają możliwość przyśpieszenia: można zyskać więcej, i to nie kosztem innych. Na tym polega zaleta innowacyjności.

Czyli innowacyjność ma same plusy…

Nie, posiada też pewne wady: poza ryzykiem, które się z nią wiąże, powstała moda na innowacyjność, a to oznacza między innymi, że pojawiła się pokusa aby „robić”, a nie „zrobić”. Na przykład zaproponować trochę lepsze rozwiązanie jakiegoś problemu, ale tylko trochę lepsze, niewystarczające, aby stanowiło to zmianę sił na rynku. I okazuje się, że nikt nie chce tego wykorzystać, i to nie dlatego, że założenia albo koncepcja jest zła, ale dlatego, że ryzyko jej wdrożenia jest większe niż korzyści.

Jest jeszcze jeden powód, dla którego pomysły innowacyjne często nie są realizowane: gdy jakiś problem jest rozwiązany, odpowiednia technologia jest już wprowadzona, producenci nie zawsze chcą wdrażać jeszcze lepsze rozwiązanie ponieważ muszą najpierw zamortyzować wcześniejsze. Np. w Polsce nie opłaca się zmieniać technologii UHT, która kilka lat temu została wprowadzona na rynku mleka. Wdrażanie nowych technologii, np. paskalizacji, jest po prostu nieracjonalne z ekonomicznego punktu widzenia. Po co zastępować coś, co dobrze działa? Oczywiście, zdarzają się firmy gotowe ponieść większe ryzyko, by wyprzedzić konkurencję, ale generalnie w takich sytuacjach dużo trudniej znaleźć partnera do takich inwestycji.

Innowacyjność stała się dzisiaj synonimem start-upu, czyli małej, dynamicznej firmy, która nie boi się wyzwań. Skąd się to wzięło?

Duże firmy są raczej nastawione na proces, a nie na projekt. Ich wydajność w wynajdywaniu i wdrażaniu innowacji jest niższa niż małych spółek. Wynika to z charakteru małych firm, ich gotowości do częstych zmian, dużej elastyczności i większego apetytu na ryzyko. Duże firmy znają się na ponoszeniu ryzyka i na zarabianiu na ryzyku wynikającym z ryzyka biznesowego, rynkowego. Dużo mniej są gotowe do ponoszenia ryzyka technologicznego. Proszę sobie wyobrazić firmę która ma ugruntowaną pozycją rynkową i nagle postanawia zrobić coś bardzo innowacyjnego, co jednak okazuje się niewypałem, nie sprawdza się, zostaje źle przyjęte przez rynek. Taka sytuacja automatycznie rzutuje na całą markę, czyli na to, co firma wytrwale buduje i co pielęgnuje. Dla firmy najważniejsza jest marka, czyli postrzeganie przez rynek, sprzedaż, zaufanie klientów. Wprowadzając przełomowe innowacje, wchodzi na grząski grunt, a ryzyko, które podejmuje, może spowodować, że porażka mocno odbije się na jej głównym biznesie. Stąd innowacje kojarzone są przede wszystkim z małymi firmami, zazwyczaj start-upami.

Jakie problemy mają inwestorzy z innowacjami? Czy są w stanie wycenić ich wartość? Potencjalne zyski?

Firmy technologiczne nie są najczęściej nastawione na tworzenie sieci sprzedaży czy na budowę marki (istnieją oczywiście branże jak np. IT, gdzie jest inaczej). Bardziej interesują je badania i rozwijanie technologii. Pojawia się więc potrzeba finansowania, czyli pozyskanie kapitałów, a co za tym idzie inwestorów. Czasami są nimi nawet firmy przemysłowe, jednak obecnie rozwija się model start-upu finansowanego przez fundusze venture capital lub Aniołów Biznesu. Wycena start-upu – mówiąc żartem – jest trochę wróżeniem z fusów. Oczywiście, zależy na jakim etapie znajduje się projekt i w jakiej branży start-up działa. Jeżeli jest to farmacja, generalnie można przyjąć, że prawdopodobieństwo osiągnięcia sukcesu – czyli wprowadzenie leku na rynek – wynosi około 1 proc. Z drugiej strony, patrząc na statystyki funduszy venture capital inwestujących w innowacje, średnia dla nich to 10–20 proc. (taki odsetek pomysłów innowacyjnych odnosi sukces rynkowy). Dotyczy to branż już nie tak bardzo uregulowanych, jak leki i rynek farmaceutyczny. Prawdopodobieństwo porażki jest więc niższe niż w przypadku farmaceutyków, ale ciągle bardzo wysokie. Proszę zwrócić również uwagę, że mówimy o projektach, które są wyłącznie kosztotwórcze, nie generują przychodów, zwłaszcza na etapach bardzo początkowych. Każdy projekt technologiczny oznacza długi okres kosztów, który niekoniecznie przełoży się na jakikolwiek zysk. (…)

Jakie innowacje w Polsce mają największe szanse powodzenia, mogą odnieść międzynarodowy sukces?

Polacy są dobrzy we wszystkich przedsięwzięciach, które są nowe i nie do końca uregulowane. Np. odnosili wielkie sukcesy w snowboardzie na samym początku, gdy dopiero raczkował, podobnie było w ekstremalnych wyścigach rowerowych. We wszystkich tych dyscyplinach, które pojawiły się jako nowość, Polacy byli w czołówce. Później to się zmienia, gdy w grę zaczyna wchodzić masowość dyscypliny i są rozwijane związane z nimi procedury. Podobnie z branżami. Polacy mocni są w programowaniu, w kryptowalutach, które pojawiły się stosunkowo niedawno, w całej sferze związanej z FinTechem, czyli innowacjami w branży finansowej. We wszystkich tych miejscach jesteśmy dobrzy.

Jednym słowem, Polacy potrafią osiągnąć bardzo dużo albo w miejscach innowacyjnych albo bardzo mało wyeksplorowanych. Jednak późniejsze ułożenie się rynku w innych krajach powoduje, że to one wygrywają. Gdy zaczynają pojawiać się pieniądze, duże pieniądze, zaczynamy przegrywać. Po prostu proceduralnie tak jest ustawiony system działający w Polsce.

Rozmawiał Stanisław Koczot

Pełny tekst wywiadu o finansowaniu start-upów oraz więcej informacji i komentarzy o polskiej gospodarce i sektorze finansowym znajdziesz w bieżącym wydaniu „Gazety Bankowej” do kupienia w kioskach i salonach prasowych

Gazeta Bankowa” dostępna jest także jako e-wydanie, także na iOS i Android – szczegóły na http://www.gb.pl/e-wydanie-gb.html

Powiązane tematy

Komentarze