Państwo Polskie twarde wobec śmieciowych buntowników - ruszyły przyspieszone i tajne kontrole
18 gmin nie przeprowadziło przetargów na śmieci. Teraz czekają je wzmożone kontrole - w Polskę już ruszyły szwadrony kontrolerów - gminy są na celowniku rządu i inspekcji środowiska.
Rząd w niewielu przypadkach wykazuje takie zdecydowanie jak w tej. Sprawę opisuje dzisiejszy "Dziennik Gazeta Prawna".
Ponad połowa z 2,5 tys. gmin ma własne spółki komunalne. To one najbardziej sprzeciwiały się konieczności przeprowadzania przetargów na wybór firmy, która od 1 lipca ma wywozić śmieci. Inowrocław, nieformalny lider „buntowników”, skierował sprawę do Trybunału Konstytucyjnego.
Jedną z takich gmin jest Sopot w którym od lat rządzi Platforma Obywatelska.
Jedną z nich jest Sopot. – Zadanie powierzyliśmy naszemu zakładowi budżetowemu, który nie jest spółką. Mamy opinie prawne, że to prawomocne – mówi Magdalena Czarzyńska-Jachim, rzecznik prasowy miasta. Dodaje, że przetargi mogą obrócić się przeciwko mieszkańcom, np. gdy gmina źle rozpisze specyfikację istotnych warunków zamówienia i śmieci zamiast z posesji odbierane będą z ulicy. – Nie wykluczamy, że np. za pół roku ogłosimy przetarg. Na razie chcemy sprawdzić, jak system zadziała, by mieć nad nim kontrolę – zapowiada.
Jednak gminy mają swoje sposoby na poradzenie sobie ze śmieciową rewolucją.
Samorządowcy wskazują, że skurczenie się listy „buntowników” z 1,2 tys. do 18 jest pozorne. Gminy wiedzą, jak chronić interesy swoich spółek, a wskazówki dał im sam ustawodawca. Gminy „mogą zajmować się np. administrowaniem i organizacją nowego systemu gospodarki odpadami komunalnymi, prowadzeniem punktów selektywnego zbierania odpadów, świadczeniem dodatkowych usług w zakresie odbierania ich od właścicieli nieruchomości (nieobjętych opłatą za gospodarowanie odpadami komunalnymi), odbieraniem odpadów od właścicieli nieruchomości, na których nie zamieszkują mieszkańcy, jeżeli rada gminy w drodze uchwały nie włączy tych nieruchomości do systemu gminnego”. – Czasem zamiast robić Rejtana, wystarczy pomyśleć – ironizuje jeden z samorządowców.
Dziennik Gazeta Prawna/ as/