Informacje

giełda / autor: pixabay
giełda / autor: pixabay

KRYNICA: Rynki kapitałowe, region powinien iść razem

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 4 września 2018, 10:58

    Aktualizacja: 4 września 2018, 11:14

  • 0
  • Powiększ tekst

Giełdy środkowoeuropejskie powinny pomyśleć o regionalnej konsolidacji. Ich dalsze pozostawanie na marginesie światowego rynku kapitałowego nie będzie służyło gospodarkom regionu

Trwa globalizacja na rynkach finansowych. Im podmiot większy, tym ma większe szanse na to, że będzie się liczył w grze prowadzonej na światowej szachownicy. Ten, kto się nie rozwija ani nie rośnie, stoi w miejscu, a po pewnym czasie – znika. Ta prawda dotyczy także rynków kapitałowych.

Europa znaczy coraz mniej na gospodarczej mapie świata. Tak jest też w przypadku rynku kapitałowego. Na koniec maja 2018 r. wartość akcji notowanych na parkietach obu Ameryk wynosiła 4,19 bln dol., na giełdach azjatyckich 2,83 bln dol., a na Starym Kontynencie ledwie 1,2 bln dol. – wynika z danych World Federation of Exchanges (WFE). W ciągu 12 miesięcy, od maja 2017 r. do maja 2018 r., kapitalizacja giełd amerykańskich poszła w górę o 16 proc., azjatyckich o 23 proc., a europejskich ledwie o 9 proc. To pokazuje, że rynek kapitałowy na Starym Kontynencie może nie tkwi zupełnie w miejscu, ale nie rozwija się tak szybko jak konkurencja.

Giełdy osobno znaczą niewiele

Na tle Europy zarówno warszawska giełda – która i tak jest największa i najbardziej płynna w Europie Środkowej – jak i giełdy z naszego regionu są niewielkie. Tak skromne parkiety powinny się jak najszybciej konsolidować, najlepiej z większymi i lepiej rozwiniętymi graczami, bo inaczej będą zostawały w tyle, a na dodatek mogą dość mocno ucierpieć podczas kolejnego kryzysu – tak twierdzi dr Tomasz Chruściński w książce „Współzależność giełd papierów wartościowych na świecie w aspekcie procesów globalizacyjnych”.

Z badania przeprowadzonego przez dr. Chruścińskiego wynika, że od 2000 r. warszawska giełda znajduje się w defensywie. W latach 2000–2010 traciła na znaczeniu wobec 49 pozostałych największych giełd świata. Działo się tak na skutek kryzysu z lat 2007–2009 oraz fuzji gigantów, takich jak NYSE-Euronext i Nasdaq-OMX. Skoro takie zjawisko występowało w przypadku najważniejszej i największej giełdy w regionie Europy Środkowej, to chyba nie trzeba przekonywać, że jest ono jeszcze bardziej dotkliwe dla mniejszych parkietów: praskiego, budapeszteńskiego i innych.

Wielu ekspertów nie ma wątpliwości, że giełdy regionu Europy Środkowej – jeśli nie chcą w przyszłości stać się jeszcze bardziej zmarginalizowane – muszą dążyć albo do fuzji ze znaczącymi graczami, albo do utworzenia wspólnego rynku regionalnego. Przy czym oczywiście w ramach fuzji z giełdami z Zachodu nie mogłyby liczyć na tak duży stopień autonomii, jak w przypadku wariantu konsolidacyjnego.

Sektor finansowy w Europie jest bankocentryczny. Tymczasem spółkom z naszego regionu powinno zależeć na pozyskiwaniu długoterminowego, stabilnego finansowania. Do realizacji tego celu idealne są giełdy. Kraje Europy Środkowej powinny iść w kierunku uruchamiania lokalnego kapitału i ściągania zagranicznych funduszy private equity, a powoli odchodzić od finansowania bankowego – twierdzą autorzy raportu „Future of the Visegrad Group”, który powstał w 2016 r. pod auspicjami Fundacji im. Lesława Pagi.

Gdyby doszło do integracji giełd środkowoeuropejskich, powstałby rynek o kapitalizacji równej mniej więcej połowie kapitalizacji rynku rosyjskiego. Wciąż byłby znacząco mniejszy od rynku niemieckiego. Ale byłby większy od rynku izraelskiego czy austriackiego.

Integracja bez Warszawy? Niemożliwa

Oczywiście, jeśli w regionie wybrano by drogę integracji (konsolidacji), nie sposób byłoby zrealizować ją bez udziału parkietu warszawskiego. A nawet więcej: konsolidacja musiałaby być przeprowadzona pod batutą GPW. To przy ul. Książęcej jest notowanych najwięcej spółek (nawet więcej niż w Wiedniu!) o największej kapitalizacji, polski parkiet jest najbardziej płynny i najnowocześniejszy, ma największy wybór różnorodnych instrumentów finansowych.

Wydaje się, że niedawno zapaliło się światełko w tunelu – giełdy środkowoeuropejskie powoli zbliżają się do siebie. W lutym tego roku w czeskiej Pradze giełdy warszawska i praska zorganizowały pierwszy szczyt parkietów z regionu. Wzięli w nim udział prezesi giełd z Czech, Polski, Węgier, Słowacji, Rumunii i Chorwacji. Rozmawiano m.in. o możliwości utworzenia regionalnego indeksu opartego na najbardziej płynnych spółkach, który w przyszłości byłby podstawą dla funduszu ETF. To rozwiązanie miałoby przyciągnąć większe rzesze inwestorów z Zachodu na parkiety środkowoeuropejskie. Gdyby dobierać do indeksu spółki według klucza kapitalizacji, Polsce przypadłoby zapewne dziewięć miejsc (PKO BP, PKN Orlen, PZU, BZ WBK, PGNiG, Pekao, KGHM, PGE, mBank), po trzy miejsca miałyby Węgry (OTP Bank, MOL, Gedeon Richter) i Czechy (CEZ, Komerčni Banka, O2). Chorwaci (Zagrebačka Banka oraz INA) i Rumuni (Petrom i Romgaz) dostaliby po dwa miejsca, a Słowacja miałaby tylko jedno (Tatra Banka).

Warto pamiętać, że kilka lat temu giełdy naszego regionu wycofały się z drogi konsolidacji. W 2010 r. powstała organizacja Central and Eastern European Stock Exchange Group (CEESEG), jednocząca giełdy z Wiednia, Pragi, Bratysławy i Budapesztu. W 2014 r. fiaskiem zakończyły się rozmowy o wejściu do tego grona GPW. W 2015 r. z CEESEG wystąpiły giełdy słowacka i węgierska…

Wizja stworzenia jednolitego rynku kapitałowego w Europie Środkowej upadła. To pokazało, że udana i efektywna kombinacja pięciu giełd, a więc i pięciu systemów nadzoru, kilku systemów tradingowych jest niezwykle trudna do osiągnięcia. Ten przykład stawia pod znakiem zapytania możliwość utworzenia wspólnego rynku finansowego w regionie – twierdzą autorzy raportu Fundacji im. L. Pagi.

Istnieją przykłady, które dają nadzieję na udaną integrację giełd środkowoeuropejskich. Jednym z nich jest rynek Nasdaq OMX Nordics, który funkcjonuje z powodzeniem od 2003 r. Z drugiej strony są też przykłady, które pokazują, że taka konsolidacja nie będzie łatwa. Można wspomnieć chociażby nieudaną próbę stworzenia unii giełdowej w Ameryce Południowej, pomiędzy Chile, Peru i Kolumbią.

Innym problemem jest zamiłowanie do inwestowania na rodzimych rynkach, które charakteryzuje niemal wszystkich Europejczyków, ale jest szczególnie silne u osób z naszego regionu. Występowania takiego zjawiska dowodzi raport „Making a reality of Europe’s Capital Markets Union” autorstwa analityków think tanku Brugel z kwietnia 2018 r. Europejscy inwestorzy popełniają w ten sposób tzw. błąd udomowienia (home bias), nie dywersyfikując należycie swoich portfeli. Wydaje się więc, iż połączenie środkowoeuropejskich rynków mogłoby napotkać również na przeszkody natury kulturowej. Być może potrzebne byłyby odpowiednie działania edukacyjne ze strony operatorów giełdowych, skierowane ku inwestorom?

Giełdy środkowoeuropejskie czym prędzej powinny powrócić na ścieżkę regionalnej konsolidacji. Szczególnie leży to w interesie parkietu warszawskiego, który ma największy potencjał rozwojowy i mógłby odgrywać rolę konsolidatora. Warto zacząć od indeksu regionalnego.

Powiązane tematy

Komentarze