Informacje

www.sxc.hu
www.sxc.hu

NFZ będzie oszczędzał też na najmłodszych pacjentach

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 15 lipca 2013, 14:01

  • 0
  • Powiększ tekst

Narodowy Fundusz Zdrowia wprowadza na porodówkach oraz oddziałach dla noworodków ostre limity, w których lekarze nie są w stanie się zmieścić. Gdyby szpitale podążały za wskazówkami NFZ musiałyby zrezygnować np. z pozajelitowego żywienia wcześniaków.

Dramatyczna sytuacja w służbie zdrowia dotknęła także porodówki i oddziały dla noworodków. Nie starcza pieniędzy na ratowanie życia najmłodszym, czy na opiekę kobiet w ciąży.

"Kontrakty z NFZ dzielą się na to, co jest w budżecie i zrobione ponad. Na porodówkach nielimitowane zabiegi to wszystkie przyjęcia zakończone porodem. Ale na toczenia krwi po porodzie, wszelkie patologie ciąż czy krótkoterminowe przyjęcia mamy określony budżet, oczywiście niewystarczający" - tłumaczy w "Super Expressie" mgr Ewa Peńsko ze szpitala przy ul. Madalińskiego. Prowadzi to do sytuacji, w której lekarze, chcąc przestrzegać limitów, musieliby odmawiać opieki kobietom z zagrożoną ciążą.

Limitowana jest także opieka noworodków po porodzie: "Na przykład żywienie pozajelitowe wcześniaków, a takiego malucha trzeba nakarmić nawet 12 razy na dobę" - tłumaczy Ewa Peńsko, dodając: "jesteśmy w trudnej sytuacji. Gdybyśmy chcieli zmieścić się w kontrakcie, musielibyśmy co drugiej mamie odmawiać udzielenia pomocy."

NFZ gwarantuje szpitalom zwrot kosztów tylko za świadczenia wykonane w przypadku ratowania życia - według instytucji, pozajelitowe karmienie noworodka taką procedurą nie jest.

Jak z tak skandalicznych ograniczeń wobec maluchów tłumaczy się NFZ? "Wskazane świadczenia należą do zakresów nielimitowanych. Zgodnie z zapisami ogólnych warunków umów Fundusz finansuje świadczenia do wysokości kwoty zapisanej w umowie. Oddział Funduszu nie jest w stanie sfinansować tych, które wykonane zostały ponad limit, z uwagi na ograniczone środki" - wyjaśnia Agnieszka Gołąbek z Mazowieckiego Oddziału NFZ.

Dramatyczna sytuacja jest też na oddziałach pediatrycznych. Szpitale mają aż kilkadziesiąt procent nadwykonań, za które płacą sami, gdyż NFZ nie chce zwracać za świadczenia wykonane ponad limit.

"Przychodzi taki moment, że przestaje się płacić za prąd czy wodę albo leki, tylko po to, by móc ratować pacjentów, bo przecież od tego jesteśmy" - wyjaśnia mgr Peńsko.

mc,"Super Express"

Powiązane tematy

Komentarze