Informacje

Fot.sxc.hu
Fot.sxc.hu

Belka o drukowaniu pieniędzy i nowelizacji: Co to znaczy po cichu?

Polska Agencja Prasowa

  • Opublikowano: 18 lipca 2013, 17:57

    Aktualizacja: 18 lipca 2013, 18:02

  • 2
  • Powiększ tekst

Prezes NBP Marek Belka uważa, że budżet na 2013 r. trzeba urealnić, bo był oparty na zbyt optymistycznych założeniach. Jego zdaniem nowelizacja budżetu nie będzie jednak żadną tragedią.

Belka nie ma jednak wątpliwości, że dla opozycji decyzja o znowelizowaniu ustawy budżetowej będzie "cudowną okazją, by przejechać się po ministrze finansów, jak po łysej kobyle".

Szef NBP przyznał w czwartek w TVP Info, że tegoroczny budżet okazał się oparty na zbyt optymistycznych założeniach i to zarówno pod względem tempa wzrostu PKB, jak i tempa inflacji.

Ocenił jednocześnie, że to nie tragedia. "Wszyscy się tego spodziewaliśmy" - podkreślił. Przypomniał również, że on także kiedy był ministrem finansów, w 2001 r. stanął przed koniecznością nowelizowania budżetu, więc podchodzi do tego "w sposób filozoficzny".

"Jeśli chodzi o meritum tej nowelizacji, to ja się niemal w pełni z nią zgadzam. Tu nie ma dyskusji: to co zaproponował rząd, to co zaproponował minister Rostowski, jest słuszne" - ocenił szef NBP. "Ja także uważam, że to jest dobre, że w większości to urealnienie polega na zwiększeniu deficytu, a w mniejszości (...) polegać będzie na cięciu wydatków" - zaznaczył.

Proszony o komentarz do słów wicepremiera i ministra finansów Jacka Rostowskiego, że Rada Polityki Pieniężnej za późno zareagowała na spadek inflacji, Belka powiedział, że jest ponad to. "Wszyscy na świecie myśleliśmy, że PKB będzie rósł szybciej - nie tylko w Polsce, ale także w całej Europie - że inflacja będzie wyższa (...) Jestem przeciwny takiemu ping-pongowi politycznemu, w którym minister Rostowski także bierze udział, próbując tę piłeczkę przerzucić na Radę Polityki
Pieniężnej" - powiedział Belka.

Prezes Belka uważa, że obecnie nie ma potrzeby dalszego zaciskania pasa i cięcia wydatków budżetowych, jednak trwałe zniesienie wszystkich progów ostrożnościowych uznałby za błąd. Jego zdaniem, kraj nie potrzebuje dalszych oszczędności budżetowych i obniżki wydatków, dlatego że rynki kapitałowe traktują nas bardzo dobrze. "Właściwie wszystkie potrzeby pożyczkowe państwa minister finansów już zaspokoił, więc nie ma co bawić się w masochizm" - powiedział Belka.

Jak podkreślił, nie radziłby zniesienia wszystkich progów ostrożnościowych, bo dyscyplina budżetowa jest bardzo cenna. Zwrócił uwagę, że dobra polityka budżetowa powinna zacząć się w dobrych czasach, tymczasem u nas zdestabilizowano politykę budżetową kilka lat temu, gdy w okresie dobrej koniunktury obniżono podatki.

Decyzję o zniesieniu trzeciego progu podatkowego i obniżeniu składki rentowej zaproponowała w czasie rządów PiS ówczesna minister finansów Zyta Gilowska, a zmiany te weszły w życie już w czasie, gdy u władzy była koalicja PO-PSL.

Pytany przez dziennikarza, o ewentualne pożyczanie pieniędzy np. z NBP, czy Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Belka powiedział, że w przypadku NBP zabrania tego Konstytucja. "Z MFW mamy otwartą linię kredytową, ale tylko na wypadek jakiś zdarzeń klęskowych. Tutaj na pewno nie wchodzi to w rachubę" - zaznaczył.

Na pytanie czy możliwe jest dodrukowanie pieniędzy, jak to się dzieje w Stanach Zjednoczonych, odparł: "nie ma takiego mechanizmu". Dopytywany: "czy w ogóle, nawet po cichu?", Belka ripostował: "Co to znaczy po cichu?". "My nic nie robimy po cichu" - zaznaczył.

W ocenie Belki resorty nie powinny mieć problemu ze znalezieniem blisko 8 mld zł oszczędności. Cięcia wydatków na taką kwotę oczekuje premier Donald Tusk. "W budżecie jest wystarczająco dużo takich zakładek, które pozwalają na niemalże bezbolesne (...) obniżenie wydatków państwa o te 8 mld zł. Mówię niemal, bo nie zawsze to są niewykorzystanie rezerwy. Ale np. wyobrażam sobie, że może zostać dotknięty budżet wojska" - powiedział Belka.

Według niego koszt obsługi długu publicznego będzie niższy od zakładanego.

"Poza tym, w budżecie jest szereg rezerw na różnego rodzaju wydatki, także związane z funduszami unijnymi, które prawdopodobnie nie będą wykorzystane. Te 8 mld zł da się wyskrobać bez większego problemu" - powiedział szef NBP.

(PAP)

Powiązane tematy

Komentarze