Informacje

Pieniądze / autor: Pixabay
Pieniądze / autor: Pixabay

Niemieckie media atakują AfD

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 15 listopada 2018, 11:10

    Aktualizacja: 15 listopada 2018, 11:12

  • 2
  • Powiększ tekst

Według ustaleń niemieckich mediów lokalny oddział prawicowo-populistycznej Alternatywy dla Niemiec (AfD) w ostatnim roku otrzymał dwie budzące wątpliwości darowizny z zagranicy, o których nie poinformował i które zwrócił dopiero po kilku miesiącach.

Chodzi o dwie darowizny wpłacone na konto okręgowego oddziału Weidel w Konstancji, w landzie Badenia-Wirtembergia na południowym zachodzie kraju.

Pierwsza darowizna, w łącznej wysokości 130 tys. euro, trafiła w ratach na konto lokalnych struktur partyjnych między lipcem a wrześniem 2017 roku. Jako nadawca widniała zarejestrowana w Zurychu firma PWS Pharmawholesale International AG, a jako cel wpisano „darowiznę na rzecz kampanii wyborczej Alice Weidel”.

W myśl obowiązującej w Niemczech ustawy o finansowaniu partii politycznych niedozwolone jest przyjmowanie przez nie darowizn z krajów spoza Unii Europejskiej. Tymczasem, jak wynika z informacji przekazanych przez samą Weidel, przelew ze Szwajcarii został w całości odesłany nadawcy dopiero po kilku miesiącach, w kwietniu br.

O sprawie jako pierwsi poinformowali regionalni nadawcy WDR, NDR wraz z dziennikiem „Sueddeutsche Zeitung”.

Ponadto w środę na jaw wyszła kolejna budząca wątpliwość transakcja. Jak ustaliły te same media, okręg wyborczy Weidel 13 lutego otrzymał na konto 150 tys. euro od belgijskiej fundacji Stichting Identiteit Europa.

Jak podała AfD w wydanym w środę wieczorem oświadczeniu, partia przeanalizowała transakcję i zdecydowała się w całości zwrócić pieniądze nadawcy, ponieważ nie udało się „ponad wszelką wątpliwość ustalić tożsamości ani pobudek darczyńcy”. Według informacji AfD zwrot nastąpił jednak dopiero w maju, a więc trzy miesiące po wpłynięciu pieniędzy na partyjne konto.

Belgia należy do UE, ale niemieckie prawo wymaga od partii zgłaszania Bundestagowi otrzymanych darowizn powyżej 50 tys. euro.

Portal tagesschau.de publicznego nadawcy ARD poinformował, powołując się na ustalenia NDR, WDR i „SZ”, że partia wydała 16 tys. euro ze szwajcarskiej darowizny na opłacenie obsługi prawnej. Pod koniec 2017 roku na koncie okręgu miało znajdować się już tylko 107 tys. euro, a więc zbyt mało na zwrot całego przelewu ze Szwajcarii. W lutym na konto wpłynęło 150 tys. euro z Belgii. Następnie w kwietniu lokalne struktury AfD zwróciły darowiznę ze Szwajcarii, a miesiąc później z Belgii.

Prokuratura w Konstancji jeszcze przed ujawnieniem belgijskiego przelewu ogłosiła, że zachodzi podejrzenie złamania przez Weidel przepisów ustawy o finansowaniu partii, w środę zaś skierowała do Bundestagu dokumenty w tej sprawie, co - jak podkreśla agencja dpa - jest warunkiem koniecznym do wszczęcia dochodzenia wobec deputowanego. Czynności w tej sprawie prokuratura może zgodnie z prawem wszcząć po upływie 48 godzin, a więc w piątek.

Z powodu kolejnych rewelacji wokół finansowania okręgu AfD w Konstancji ze Szwajcarii i Belgii partia wszczęła wewnętrzne śledztwo. Profesor prawa Karl Albrecht Schachtschneider, któremu powierzono to zadanie, przekonywał, że opóźnienie w odesłaniu pieniędzy „nie wynikało z zaniedbania ani celowego działania, a tym samym nie stanowi zawinionego zwlekania”.

Prominentni działacze AfD w Badenii-Wirtembergii twierdzą, że nic nie wiedzieli o przelewie z Belgii.

Liberalna FDP zaapelowała do prezydenta Wolfganga Schaeublego, by nakazał zbadanie finansowania AfD w ogóle.

SzSz(PAP)

Powiązane tematy

Komentarze