Informacje

ONZ/Nowy Jork / autor: Pixabay
ONZ/Nowy Jork / autor: Pixabay

Na Bałkanach znowu wrze

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 14 grudnia 2018, 17:06

  • Powiększ tekst

Minister spraw zagranicznych Serbii Ivica Daczić zapowiedział w piątek, że jego kraj zwróci się o zwołanie w trybie pilnym posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ w związku z podjętą w Kosowie decyzją o utworzeniu tam regularnej armii.

Daczić oświadczył, że utworzenie armii Kosowa, którego niepodległości Belgrad nigdy nie uznał, jest „najbardziej bezpośrednim zagrożeniem dla pokoju i stabilności w regionie i dla bezpieczeństwa narodu serbskiego”.

Parlament Kosowa przyjął w piątek ustawę o utworzeniu przez to państwo własnej armii. Serbia protestuje i ostrzega, że nie przyczyni się to do zwiększenia bezpieczeństwa w regionie.

Marko Djurić, odpowiedzialny w serbskim rządzie za sprawy Kosowa, uznał, że decyzja kosowskiego parlamentu jest naruszeniem międzynarodowych porozumień, które zakończyły wojnę z lat 1998-1999. Władze Serbii uważają, że jedyną siłą zbrojną w Kosowie mogą być tylko międzynarodowe siły pokojowe KFOR pod dowództwem NATO, które w 1999 roku otrzymały mandat ONZ na podstawie kończącej wojnę rezolucji 1.244 Rady Bezpieczeństwa.

Tzw. wojsko Kosowa stanowi nielegalną, okupacyjną formację zbrojną na terytorium Serbii - oświadczył Djurić na konferencji prasowej.

Powiedział, że Serbia żąda od sił pokojowych NATO w Kosowie zapobieżenia wszelkim działaniom kosowskiej armii i rozbrojenia jej żołnierzy.

Serbska premier Ana Brnabić oświadczyła: „Serbia będzie próbowała dalej podążać drogą pokoju i stabilności, drogą ku dostatkowi”. Dodała jednak, że decyzja kosowskiego parlamentu nie przyczyni się do poprawy sytuacji.

Dzisiejszy dzień nie przyczynia się do współpracy i stabilności w regionie - mówiła.

Nikola Selaković, doradca prezydenta Serbii Aleksandara Vuczicia, powiedział w serbskiej telewizji publicznej, że wśród możliwych reakcji są uznanie przez Serbię Kosowa za terytorium okupowane i użycie sił zbrojnych, choć jak zastrzegł, obie wymagałyby zgody rządu i parlamentu. Sam zaś Vuczić, który w czwartek mówił, że utworzenie kosowskich sił zbrojnych będzie prowokacją i może zaszkodzić bezpieczeństwu w regionie, w najbliższym czasie ma odwiedzić serbskie oddziały stacjonujące w pobliżu granicy z Kosowem.

Jednak zdaniem analityków, serbska interwencja w Kosowie jest mało prawdopodobna. Uregulowanie wzajemnych stosunków jest jednym z warunków wejścia obu krajów do Unii Europejskiej, o co zabiegają zarówno Belgrad i Prisztina.

Rząd w Prisztinie kategorycznie zaprzecza zarówno temu, jak i obawom, że wojsko mogłoby zostać wykorzystane przeciw samej Serbii.

Armia Kosowa nigdy nie będzie użyta przeciwko nim (Serbom) - oświadczył premier Ramush Haradinaj, dodając: „Armia Serbii będzie miała teraz partnera – armię Kosowa - w procesie pokojowym i nie upłynie wiele czasu zanim będziemy służyć razem”.

Zgodnie z przyjętą w piątek ustawą, istniejące obecnie, liczące 4000 osób, lekko uzbrojone Siły Bezpieczeństwa Kosowa - które zajmują się głównie obroną terytorialną i reagowaniem na sytuacje kryzysowe - zostaną przekształcone w regularną armię. Docelowo ma ona liczyć 5000 osób stałego personelu i 3000 rezerwistów. Według rządu w Prisztinie, proces tworzenia armii potrwa co najmniej 10 lat. Utworzone zostanie też ministerstwo obrony, którego obecnie w Kosowie nie ma. Od czasu interwencji NATO w 1999 r. za bezpieczeństwo Kosowa odpowiadają kierowane przez Sojusz siły międzynarodowe.

Na podst. PAP

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.