Informacje

autor: fot. Pixabay
autor: fot. Pixabay

Coraz dłuższa lista zatrzymanych

Emil Szweda, Obligacje.pl

  • Opublikowano: 22 marca 2019, 18:18

    Aktualizacja: 22 marca 2019, 18:22

  • 1
  • Powiększ tekst

Siedem z (co najmniej) jedenastu zatrzymań zarządów spółek, których obligacje były notowane na Catalyst, miało miejsce w ostatnich 12 miesiącach, choć większość spraw dotyczy działań odległych nawet o pięć lat.

Nie jest to czas na narzekanie na tempo działań prokuratury, nie mamy jeszcze tego komfortu by mówić, że kiedyś od defaultu i złożenia zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa do zatrzymania członków zarządu emitenta, który miał się fraudu dopuścić mijały miesiące, a teraz trwa to lata. Możemy pokusić się o stwierdzenie, że kiedyś więcej uchodziło na sucho, a władze (i często właściciele) niektórych spółek mieli przekonanie o własnej bezkarności tak głębokie, że dopuszczali się w zasadzie jawnych czynów karalnych, jak wyprowadzenie gotówki ze spółki na kilka dni czy tygodni przed ogłoszeniem niewypłacalności. Dlatego dziś, mówmy raczej o postępie w pracach prokuratury. Jest to bowiem bardzo ważne, kluczowe wręcz dla przyszłości rynku obligacji w Polsce, aby zarówno inwestorzy jak i władze spółek miały świadomość, że decydując się na dokonanie przestępstwa, narażają nie tylko swoje dobre imię, ale też i wolność.

Oczywiście od zatrzymania i postawienia zarzutów do postawienia aktów oskarżenia droga daleka. Nie mówiąc o uzyskaniu wyroków skazujących. Ta praktyka jeszcze przed nami, może się też przecież okazać, że fraudy emitentów obligacji zdarzały się nie tylko dlatego, że firmami kierowali nieuczciwi ludzie, ale dlatego, że na ich dokonanie pozwalały przepisy prawa. O tym rozstrzygać będą sądy. Nie ma jednak innej drogi do naprawienia renomy rynku obligacji korporacyjnych w Polsce niż sądowa ocena tego rodzaju przypadków, ukaranie winnych lub – w ostateczności – uszczelnienie prawa. Same regulacje rynku kapitałowego nie wystarczą. Wiadomo zresztą z góry, że chętni na „łatwe pieniądze” zawsze będą się pojawiać, a inwestorzy będą nadal nabierać się na obietnice zysków. WGI, AmberGold, GetBack, kolejna piramida finansowa, której głośny upadek usłyszymy w kolejnej dekadzie zapewne już buduje swoje podstawy. To nie obligacje są winne, ale ludzka natura.

Choć defaulty i – tym bardziej – aresztowania tworzą margines rynku, przyciąga on największą uwagę, co widać po statystykach czytelnictwa. Warto więc pamiętać, że odsetek defaultów na Catalyst jest kilkuprocentowy, przy czym największe z nich mają przyczyny biznesowe, a nie przestępcze. GetBack jest tu przypadkiem wyjątkowym, próbą wykorzystania dobrej opinii, jaką cieszą się firmy o odpowiednio dużej skali działania. Inwestorzy, którzy nie są tylko gapiami szukającymi sensacji, winni zauważać także tę wielokrotnie większą i zdrowszą część rynku, która także przechodzi dynamiczne zmiany. Na światowych rynkach obserwujemy zwrot w polityce największych banków centralnych na bardziej łagodne nastawienie, co z kolei zachęca inwestorów do dokonywania bardziej ryzykownych inwestycji. Rentowność 10-letnich obligacji USA spadła już do 2,46 proc., co jest poziomem najniższym od ponad roku i tylko o 11 bps wyższym od rentowności papierów dwuletnich i zahacza o wysokość głównej stopy procentowej Fed (2,25-2,5 proc.). Nie jest to raczej szukanie bezpieczeństwa, ale zysków z trendu wzrostowego notowań obligacji. Wszak towarzyszy mu także silne odbicie na rynkach akcji. Dla posiadaczy kapitału, którzy nie dowierzają rynkom akcji jest to powód by interesować się obligacjami korporacyjnymi, które wciąż oferują u nas lepsze warunki, niż „przed GetBackiem”, choć osiągane wyniki finansowe nie wskazują bynajmniej na wzrost ryzyka kredytowego emitentów.

Powiązane tematy

Komentarze