Informacje

Imperium Gazpromu podgryza dynamiczna firma rosyjska z sektora LNG / autor: materiały prasowe Gazprom
Imperium Gazpromu podgryza dynamiczna firma rosyjska z sektora LNG / autor: materiały prasowe Gazprom

Jak Rosjanie obalają własny monopol gazowy

Gazeta Bankowa

Gazeta Bankowa

Najstarszy magazyn ekonomiczny w Polsce.

  • Opublikowano: 22 czerwca 2019, 19:59

    Aktualizacja: 22 czerwca 2019, 19:59

  • 2
  • Powiększ tekst

Przedstawiciele Gazpromu już oficjalnie przyznają, że skroplony gaz ziemny LNG zaczyna stanowić dla rosyjskiego giganta gazowego poważną konkurencję na strategicznym rynku europejskim. Paradoksem jest, że państwowy Gazprom wypiera oferta rosyjskiej firmy gazowej należącej do… przyjaciół prezydenta Putina – pisze w „Gazecie Bankowej” Marek Budzisz

Niemcy nazywają to fryzowaniem bilansów. W sprawozdaniach i raportach wszystko wygląda bardzo dobrze, rzeczywistość jest nieco, delikatnie sprawę ujmując, bardziej skomplikowana.

Lektura dokumentów finansowych Gazpromu, rosyjskiego giganta gazowego, skłania do takich właśnie refleksji. Ubiegły 2018 rok był dla koncernu rekordowy. Zysk firmy wyniósł 1,46 bln rubli (ok. 21,5 mld dolarów). To dwa razy więcej niż rok wcześniej. Udało się nawet przebić rekordowy rok 2011, kiedy czysty zysk Gazpromu osiągnął poziom 1,3 bln rubli (jednak w dolarach było to wówczas znacznie więcej, bo w międzyczasie kurs rubla spadł o 70 proc.). Przychód koncernu wzrósł o 20 proc., a sprzedaż gazu o ponad 30 proc.. Na kluczowym dla firmy europejskim rynku wzrost ten był jeszcze wyższy. Gazpromowi udało się sprzedać w Europie i Turcji 201,7 mld m³ gazu (w 2017 roku było to 192,2 mld m³), co dało ponad połowę przychodów grupy. W efekcie rosyjski koncern kontroluje dziś 36,7 proc. europejskiego rynku, a chciałby jeszcze więcej. Jak oświadczył pod koniec ubiegłego roku Władimir Putin, jeśli będzie taka potrzeba, to Rosja gotowa jest dostarczać Europie jeszcze więcej paliwa i może zapełnić w stu procentach wszystkie istniejące rurociągi – zarówno biegnące przez Ukrainę, jak i budowane szlaki przesyłowe („potoki”) – Północny i Turecki. Rosjanie są bardzo zadowoleni, bo wyniki udało się poprawić w sytuacji spadku zapotrzebowania na gaz w Europie (o 3,4 proc.) oraz niższych cen, niż rok wcześniej.

Pompowanie danych

Jednak rzeczywistość jest bardziej skomplikowana, niż wynikałoby to z hurraoptymistycznych komunikatów koncernu. Jak informuje rosyjska Agencja Interfax, Gazprom chcąc zameldować na Kremlu o wypełnieniu planu sprzedaży do Europy 200 mld m³ gazu w ubiegłym roku musiał uciekać się do sztuczek. Polegały one na tym, że pod koniec grudnia sprzedał 4,5 mld m³ swoim firmom – córkom w Niemczech i Austrii. Bez tego „papierowego” eksportu rok ubiegły byłby tylko o 1,2 proc. lepszy od roku poprzedniego.

Tegoroczne perspektywy są jeszcze gorsze. Ciepła tegoroczna zima spowodowała, że zapotrzebowanie europejskiego rynku na gaz jest mniejsze. W efekcie, już 6 marca Gazprom zmuszony został do rozpoczęcia cyklicznie powtarzającego się procesu zapełniania swoich podziemnych europejskich magazynów. Zazwyczaj robił to wraz z początkiem wiosny, ale w tym roku już do 15 kwietnia zgromadził w zbiornikach 6,4 mld m³. Nie on jedyny. W magazynach gazu w połowie kwietnia, jak wynika z informacji podanych przez Gas Infrastructure Europe, europejskiego związku firm zajmujących się przesyłem i magazynowaniem tego paliwa, znajdowało się 38,2 mld m³ gazu; poziom najwyższy od siedmiu lat, a gdyby odnosić to do początku roku 2018, to jest to 2,5 razy więcej. Taka sytuacja nie mogła nie odbić się na eksporcie rosyjskiego giganta, któremu według oficjalnego komunikatu, udało się w pierwszym kwartale sprzedać 57 mld m³ paliwa, ponad 9 proc. mniej niż rok wcześniej. Co gorsze, obecne ceny są niższe od tych, które zakładali w prognozach analitycy Gazpromu. Pod koniec lutego ceny gazu w kontraktach krótkoterminowych w holenderskim hubie TTF spadły do poziomu poniżej 200 dolarów za 1000 m³, co stanowi dla budżetu Gazpromu fundamentalne zagrożenie, jako, że na 2019 rok budowany był on przy założeniu średnich cen na poziomie 248 dolarów za 1000 m³. W ubiegłym roku „dziura” w budżecie Gazpromu wyniosła 518 mld rubli – taką kwotę koncern chcąc realizować ambitne plany inwestycyjne musiał pożyczyć na rynku. W roku bieżącym plany inwestycyjne firmy wynoszą 1,325 bln rubli. Po to aby je zrealizować, koncern planował pożyczyć na międzynarodowych rynkach finansowych ok. 4,5 mld dolarów. Jednak zapowiadane nowe amerykańskie sankcje, ale przede wszystkim spadające ceny gazu w Europie, która odpowiada za lwią część sprzedaży holdingu może te plany postawić, delikatnie całą sprawę określając, pod znakiem zapytania.

Konkurencja LNG

Spadki cen kontraktów krótkoterminowych notowano nie tylko na naszym kontynencie. Kluczowe znaczenie ma tutaj sytuacja w Azji, w której notowania cen gazu LNG obniżyły się do tego stopnia, że dla części eksporterów rynek ten przestał być atrakcyjny. Zaczęli poszukiwać możliwości sprzedaży w Europie, co nie tylko spowodowało presję na obniżenie ceny i na naszym kontynencie, ale przyczyniło się do tego, że Gazprom zaczął tracić część rynku. W ostatnich oficjalnych wystąpieniach przedstawiciele rosyjskiego giganta gazowego musieli przyznać, że skroplony gaz ziemny LNG zaczyna stanowić dla niego istotną konkurencję. W ubiegłym roku jego sprzedaż w Europie wzrosła o 11 proc., do poziomu 72 mld m³. (…)

Oświadczenie kierownictwa Gazpromu o tym, że LNG zaczyna stanowić dla niego coraz większa konkurencję ma też inny, niezwykle interesujący wymiar. Koncern, który ma monopol na eksport gazu za pośrednictwem rur, przez długi czas lekceważył i blokował rozwój rosyjskiego sektora LNG. W efekcie Rosja, na tle innych wiodących światowych producentów jest w tym obszarze znacznie zapóźniona. Nie dysponuje odpowiednią liczbą instalacji do skraplania, nie zbudowała terminali i nie ma odpowiednio wielkiej floty zbiornikowców, aby skroplony gaz transportować. Ale tym segmentem rynku, który dla Gazpromu nie był interesujący, zainteresował się inny rosyjski podmiot – prywatny koncern Novatec, kontrolowany przez oligarchów Leonida Michelsona i Giennadija Timczenkę (trzecie i piąte miejsce na rosyjskiej liście najbogatszych magazynu „Forbes”), prywatnie przyjaciół Władimira Putina. I teraz 95 proc. gazu LNG, który na europejskim rynku wypiera surowiec dostarczany przez Gazprom, pochodzi właśnie z tego źródła. (…)

W lutym, jak alarmował w specjalnym liście skierowanym na Kreml, wiceprezes Gazpromu Witalij Markełow, sprzedaż koncernu w Europie zmniejszyła się o 13 proc. w porównaniu z tym samym miesiącem roku poprzedniego. W liście znalazły się też precyzyjne wyliczenia, ile rosyjski budżet traci na działalności prywatnego Novatecu; koncern szacuje, że tylko w 2018 roku było to 440 mln dolarów! Chodzi o to, że Gazprom jest głównym płatnikiem podatków w Rosji, a firma Michelsona i Timczenki korzysta z licznych ulg i zwolnień związanych z inwestycjami.

Cały materiał o zmianach w rosyjskim sektorze gazowym oraz więcej informacji i komentarzy o światowej i polskiej gospodarce i sektorze finansowym znajdziesz w bieżącym wydaniu „Gazety Bankowej” - do kupienia w kioskach i salonach prasowych

„Gazeta Bankowa” dostępna jest także jako e-wydanie, także na iOS i Android – szczegóły na http://www.gb.pl/e-wydanie-gb.html

Powiązane tematy

Komentarze