Informacje

autor:  	PAP/EPA/RITCHIE B. TONGO
autor: PAP/EPA/RITCHIE B. TONGO

Zaostrza się sytuacja w Hongkongu

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 1 lipca 2019, 10:23

  • Powiększ tekst

W Hongkongu mała grupa protestujących przeciw prawu umożliwiającemu ekstradycję do Chin próbowała w poniedziałek rozbić szyby i wedrzeć się do siedziby lokalnego parlamentu. Tymczasem tysiące ludzi gromadzi się w Parku Wiktorii, by przejść w dorocznym marszu demokratycznym.

Na nagraniach opublikowanych w internecie przez lokalne media widać grupę osób, które przy użyciu metalowego wózka usiłują staranować szklaną ścianę budynku. Wewnątrz stoi około 100 funkcjonariuszy oddziałów prewencji, uzbrojonych w pałki. Policjanci umieścili za szybą czerwony plakat, ostrzegający demonstrantów, by przestali nacierać, bo w przeciwnym razie użyją siły.

Policja poprosiła również organizatorów marszu demokratycznego, aby ze względu na akty przemocy, do jakich dochodziło od rana w centrum miasta, przełożyli zaplanowaną na popołudnie demonstrację na inny termin, zmienili jej trasę lub pozostali w Parku Wiktorii. Wszystkie te sugestie zostały odrzucone - podały lokalne media.

Rano ze względu na deszcz i niepokoje społeczne oficjalna uroczystość z okazji rocznicy przyłączenia Hongkongu do Chin 1 lipca odbyła się po raz pierwszy wewnątrz budynku centrum kongresowo-wystawienniczego. Flaga została wciągnięta na maszt jak zwykle na nabrzeżu, ale miejscy urzędnicy z szefową lokalnej administracji Carrie Lam na czele obserwowali to na ekranach monitorów.

Przed uroczystością demonstranci starli się z policją, która użyła przeciwko nim gazu pieprzowego. Według komunikatu władz protestujący obrzucili funkcjonariuszy „przedmiotami z nieznanym płynem”, w wyniku czego 13 z nich trafiło do szpitala. Dziennik „South China Morning Post” podał, że nieznana substancja to prawdopodobnie środki do udrożniania rur.

Wśród postulatów dorocznego marszu demokratycznego jest w tym roku m.in. wycofanie popieranego przez Pekin projektu nowelizacji prawa ekstradycyjnego, który umożliwiłby m.in. przekazywanie podejrzanych Chinom kontynentalnym, a także wypuszczenie osób zatrzymanych za udział w demonstracjach oraz rezygnacja władz z używania słowa „zamieszki” dla określenia protestów i starć z policją z 12 czerwca.

Władze zawiesiły prace nad projektem w efekcie największych demonstracji w Hongkongu od jego przyłączenia do Chin w 1997 roku. Według organizatorów w marszu przeciw ekstradycji do Chin kontynentalnych 16 czerwca wzięło udział prawie 2 mln osób, czyli mniej więcej jeden na czterech Hongkończyków. W starciach z 12 czerwca policja użyła przeciwko protestującym gazu łzawiącego, gumowych kul i pałek; rannych zostało co najmniej 81 osób.

Zawieszony projekt zakłada umożliwienie ekstradycji osób podejrzanych o przestępstwa do krajów i regionów, z którymi Hongkong nie ma obecnie podpisanych umów ekstradycyjnych, w tym do Chin kontynentalnych. Przewiduje też możliwość zamrażania i konfiskaty aktywów na wniosek organów ścigania ChRL. Dotyczyłoby to zarówno mieszkańców Hongkongu, jak i przebywających w tym mieście obywateli Chin i obcokrajowców.

Rząd Hongkongu utrzymuje, że zmiana jest konieczna, by załatać luki prawne, umożliwiające zbiegłym kryminalistom ukrywanie się w regionie. Wielu sądzi jednak, że zagraża ona praworządności, na której opiera się pozycja Hongkongu jako międzynarodowego centrum finansowego.

SzSz PAP

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.