Informacje

Protestujący w Hong Kongu / autor: PAP/EPA/MIGUEL CANDELA
Protestujący w Hong Kongu / autor: PAP/EPA/MIGUEL CANDELA

Pekin znowu o „działaniach zbliżonych do terroryzmu”

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 14 sierpnia 2019, 11:30

  • 0
  • Powiększ tekst

Władze Chin stanowczo potępiły w środę protesty i brutalne starcia z policją na hongkońskim lotnisku z poprzedniego dnia, określając je jako „działania zbliżone do terroryzmu”. Państwowe media wzywają Pekin do zdecydowanych działań i ukarania demonstrantów.

Demonstracje przeciw projektowi nowelizacji prawa ekstradycyjnego, które od 10 tygodni regularnie przeradzają się w brutalne starcia, pogrążyły Hongkong w największym kryzysie politycznym od jego przyłączenia do ChRL w 1997 roku. Uznawane są również za największe wyzwanie dla Xi Jinpinga, odkąd objął władzę w ChRL w 2012 roku.

We wtorek wieczorem do chaotycznych starć doszło po raz pierwszy na lotnisku międzynarodowym w Hongkongu, jednym z największych portów lotniczych na świecie pod względem liczby pasażerów, gdzie z powodu protestów odwołano setki lotów. W czasie interwencji policjanci użyli gazu pieprzowego i pałek.

Biuro ds. Hongkongu i Makau - najwyższy rządowy organ odpowiedzialny za zarządzanie tymi dwoma specjalnymi regionami administracyjnymi ChRL - potępiło działania protestujących na lotnisku, w tym brutalny atak na dziennikarza i innego mężczyznę z Chin kontynentalnych. Określono to jako „działania kryminalne zbliżone do terroryzmu”.

Biuro łącznikowe centralnego rządu ludowego ChRL w Hongkongu oceniło natomiast, że uczestnicy protestu na lotnisku niczym nie różnią się od terrorystów.

Działania protestujących potępiła również hongkońska policja, która napisała w komunikacie, że duża grupa „zatrzymała, nękała i atakowała osobę odwiedzającą i dziennikarza, wyrządzając im krzywdę fizyczną i psychiczną”. Policja wkroczyła, by pomóc służbom medycznym dotrzeć do jednego z przetrzymywanych mężczyzn - wyjaśniono.

Część protestujących podejrzewała, że mężczyzna ten jest działającym pod przykryciem agentem służb specjalnych lub policjantem z Chin kontynentalnych. Drugi jest natomiast hongkońskim korespondentem związanego z Komunistyczną Partią Chin (KPCh) dziennika „Huanqiu Shibao” oraz jego anglojęzycznej wersji „Global Times”. Jego tożsamość potwierdził na Twitterze redaktor naczelny gazety Hu Xijin.

Protestujący stali się szczególnie wyczuleni na infiltrację po niedzielnych starciach na ulicach Hongkongu, w czasie których policjantom pomagali mężczyźni przebrani za demonstrantów. Policja przyznała później, że w niedzielnej operacji brali udział funkcjonariusze odgrywający „różne role”, ale zapewniła, że nie prowokowali oni demonstrantów do radykalnych zachowań.

Pobicie dwóch mężczyzn z Chin kontynentalnych wywołało falę krytyki w Hongkongu - podała hongkońska publiczna stacja RTHK. Ataki potępiło również wielu uczestników protestu, a w mediach społecznościowych pojawiły się teksty i plakaty z przeprosinami.

Policja odniosła się również do sytuacji, w której jeden z funkcjonariuszy wycelował w protestujących swój służbowy pistolet. Na nagraniach publikowanych przez hongkońskie media widać, jak policjant podbiega od tyłu do jednej ze znajdujących się w tłumie kobiet i powala ją na ziemię. W odpowiedzi rzucają się na niego inni demonstranci, a jeden z nich bije go odebraną mu pałką. Wtedy policjant wyciąga broń, a protestujący uciekają.

W środę lotnisko wznowiło działalność, a służby porządkowe usunęły z podłogi ślady krwi i porozbijane szkło. Rano przed stanowiskami odpraw ustawiły się długie kolejki pasażerów, których loty zostały we wtorek odwołane.

Państwowe chińskie media wyrażają w środę poparcie dla hongkońskiej policji i wzywają do ukarania brutalnych demonstrantów. Zagraniczna edycja oficjalnego dziennika KPCh, „Renmin Ribao”, ocenia w komentarzu na pierwszej stronie, że Hongkong znalazł się w krytycznej sytuacji.

Użycie oręża prawnego, by powstrzymać przemoc i przywrócić porządek, to zdecydowanie najważniejsze i najpilniejsze zadanie Hongkongu - napisano.

Global Times” nazwał zajścia w Hongkongu „typową kolorową rewolucją”. Dziennik „China Daily” zacytował natomiast eksperta z Uniwersytetu Shenzhen, który ocenił, że rząd centralny powinien podjąć bardziej zdecydowane działania w sprawie problemu w Hongkongu. Chińskie media nie wezwały jednak do pacyfikacji protestów przy użyciu wojska.

Tymczasem prezydent USA Donald Trump napisał na Twitterze, powołując się na dane amerykańskiego wywiadu, że rząd Chin kieruje żołnierzy na granicę z Hongkongiem. Wcześniej państwowe chińskie media informowały, że Chiny gromadzą siły paramilitarne w mieście Shenzhen przy granicy. Nasiliło to obawy, że Pekin może stłumić protesty przy pomocy zbrojnej interwencji.

PAP, MS

Powiązane tematy

Komentarze