Informacje

autor: fot. Pixabay
autor: fot. Pixabay

Portugalczycy chcą socjalizmu

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 4 października 2019, 08:42

  • 8
  • Powiększ tekst

Partia Socjalistyczna (PS) premiera Antonia Costy ma największe szanse na zwycięstwo w niedzielnych wyborach parlamentarnych w Portugalii. Sondaże wskazują, że socjaliści będą mieli jednak problemy ze sformowaniem większościowego rządu.

Rządzący krajem poprzez mniejszościowy gabinet Costy socjaliści są faworytami niedzielnego głosowania. Wszystkie przeprowadzane w bieżącym roku sondaże dawały im pewne zwycięstwo w zaplanowanych na 6 października wyborach. Jedyną wątpliwość stanowi kwestia zapewnienia większościowego poparcia w 230-osobowym jednoizbowym parlamencie.

Z opublikowanego w czwartek sondażu firmy Intercampus wynika, że socjaliści zwyciężą w niedzielę z poparciem na poziomie 35 proc. Oznacza to, że w nowym Zgromadzeniu Republiki PS miałaby 104 deputowanych, czyli o 18 więcej niż obecnie.

Według tego sondażu drugie miejsce w wyborach zdobędzie najprawdopodobniej centroprawicowa Partia Socjaldemokratyczna (PSD), na którą chce oddać głos ponad 26 proc. wyborców. Oznacza to, że ugrupowanie kierowane przez Ruiego Rio miałoby 77 mandatów w parlamencie, czyli o 15 mniej od aktualnego stanu posiadania.

Badanie spółki Intercampus dowodzi, że nowy parlament zdominują ugrupowania lewicowe, w tym partie radykalne, takie jak Komunistyczna Partia Portugalii (PCP) i Blok Lewicy (BE). Startujący w bloku o nazwie CDU komuniści mogą wspólnie z Zielonymi liczyć na 8 proc. poparcia dla swojego sojuszu wyborczego. Da im to 16 mandatów, czyli o jeden więcej niż aktualnie.

Dwa mandaty, zgodnie z sondażem, straci w parlamencie Blok Lewicy, zapewniając sobie 17 miejsc w Zgromadzeniu Republiki. Poparcie dla tego ugrupowania deklaruje 8,7 proc. wyborców.

Od września sondaże jednoznacznie wskazują, że największym przegranym niedzielnych wyborów będzie centroprawicowy blok chadecko-ludowy CDS-PP. Ugrupowanie to może liczyć na poparcie zaledwie 4,5 proc. wyborców, co przełożyłoby się tylko na 7 mandatów. Dotychczas miało ono 18 reprezentantów w parlamencie.

Czarnym koniem” głosowania może okazać się mająca dotychczas tylko jednego posła partia Ludzie, Zwierzęta, Przyroda (PAN). Z poparciem 5,6 proc. głosujących miałaby ona, według sondażu, 9 miejsc w parlamencie.

Komentatorzy interpretują wyniki przedwyborczych sondaży jako „zwrot w kierunku lewicy”. Przypominają, że choć kierowana przez premiera Costę Partia Socjalistyczna przegrała wybory w 2015 roku, to blokowi socjaldemokratów i chadeków nie udało się wówczas zdobyć wotum zaufania dla gabinetu Pedra Passosa Coelho. Po zaledwie miesiącu sprawowania władzy przez jego drugi rząd lider socjaldemokratów podał się do dymisji, a prezydent Anibal Cavaco Silva powierzył Coscie misję utworzenia rządu.

Działacz społeczny z Lizbony Antonio Silva wskazuje, że możliwe zwycięstwo socjalistów wynika z bazowania na niepokojach, związanych z możliwym powrotem do władzy centroprawicy, która w latach 2011-2015 wdrażała surowy program oszczędnościowy z powodu widma bankructwa kraju. Przypomina, że przetrwanie mniejszościowego rządu Costy możliwe było dzięki poparciu komunistów i Bloku Lewicy.

Portugalczycy mają bardzo krótką pamięć. Zapomnieli już, że to właśnie obecny premier Antonio Costa był wówczas prawą ręką premiera Jose Socratesa, który na krótko przed swoim odejściem zawarł z Międzynarodowym Funduszem Walutowym i Unią Europejską umowę kredytową zobowiązującą państwo do dużych cięć. Po przegranej socjalistów w wyborach w 2011 roku wdrażaniem tego niepopularnego w społeczeństwie programu musiał się zająć centroprawicowy gabinet Passosa Coelho” - powiedział PAP Silva.

Mieszkaniec Lizbony wskazał też na osłabienie portugalskiej centroprawicy w efekcie opuszczenia szeregów PSD przez byłego premiera Pedro Santanę Lopesa, który założył własne ugrupowanie o nazwie Alianca. Niektóre sondaże dają tej partii jeden mandat w nowym parlamencie.

Z kolei lizboński ekonomista Miguel Monteiro uważa, że popularność socjalistów wynika z niektórych sukcesów gospodarczo-społecznych rządu Costy. Zaznaczył jednak, że zostały one okupione największym, po Grecji i Włoszech, zadłużeniem wśród państw UE.

W porównaniu z 2013 rokiem PKB Portugalii zaczął rosnąć. Wtedy spadek wynosił 0,9 proc. PKB, z kolei w 2018 roku wzrost gospodarczy sięgnął 2,4 proc. PKB. W tym samym okresie nastąpił też spadek bezrobocia z 16 do 7 proc.” - powiedział PAP Monteiro.

Pochodząca z Castelo Branco emerytowana nauczycielka Maria Azevedo przypomina o „niekonsekwencji” Portugalczyków, którzy choć masowo strajkowali w ostatnich miesiącach przeciwko rządowi Costy, to jednak wciąż deklarują największe poparcie dla jego ugrupowania. Odnotowuje też dużą niechęć społeczeństwa wobec udziału w wyborach.

W majowych wyborach do PE w Portugalii głosowała rekordowo niska liczba wyborców, zaledwie 31,6 proc. uprawnionych. To sprawia, że elektorat, szczególnie centroprawicowy, gubi się i rozprasza, podczas gdy sympatycy skrajnie lewicowych partii mobilizują się do oddania głosów na partie, które głoszą postulaty satysfakcjonujące wąskie grupy społeczne, takie jak np. posiadaczy psów. Nie przeprowadziły one, tak jak partia PAN, żadnych poważnych inicjatyw ustawodawczych. Zasłynęły jedynie z +medialnych inicjatyw+, takich jak zagwarantowanie ustawą prawa do wprowadzania czworonogów do restauracji” - powiedziała Azevedo.

PAP/ as/

Powiązane tematy

Komentarze