Informacje

autor: www.sxc.hu
autor: www.sxc.hu

W Kanadzie wielka afera

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 5 października 2019, 20:00

  • 1
  • Powiększ tekst

Kanada usiłuje sobie poradzić ze wzrostem cen nieruchomości napędzanym przez zagranicznych inwestorów. W tle jest wieloletni problem z Chinami i na nowo analizowana umowa o ochronie inwestycji z 2012 roku.

Od lat wielu analityków ostrzega, że rynek nieruchomości w Vancouver (Kolumbia Brytyjska) i aglomeracji Toronto (Ontario) stały się miejscami prania pieniędzy m.in. przez skorumpowanych chińskich urzędników i chińskie mafie narkotykowe. W ostatnich dniach burmistrz Vancouver Kennedy Stewart ostrzegł Montreal przed drastycznym wzrostem cen nieruchomości, coraz mniej dostępnych dla przeciętnego nabywcy. Tylko w ciągu pierwszych siedmiu miesięcy obecnego roku średnia cena stopy kwadratowej (w Kanadzie powierzchnię nieruchomości podaje się w stopach kwadratowych, nie w metrach - PAP) wzrosła w Montrealu o 8,3 proc. - wynika z danych firmy Royal LePage.

Już lipcu 2016 roku Kolumbia Brytyjska wprowadziła dla zagranicznych nabywców dodatkowy 15-procentowy podatek od kupna nieruchomości, a od lutego br. wynosi on 20 proc. Miasto Vancouver z kolei w 2016 roku wprowadziło jednoprocentowy podatek od niezamieszkanych nieruchomości, Kolumbia Brytyjska uchwaliła natomiast podatek dla nierezydentów wynoszący 0,5 proc., a od 2020 roku - 2 proc. Dwa lata temu 15-procentowy podatek od wartości transakcji kupna zaczęto naliczać dla nierezydentów w Ontario, w regionie tzw. Greater Golden Horseshoe (od miasta Niagara Falls na zachodzie, przez Toronto, do Peterborough na wschodzie).

Podatki spełniają swoje zadanie: jeśli w latach 2011-2015 aż 13,8 proc. domów jednorodzinnych w Vancouver kupowali nierezydenci, to w latach 2016-2017 odsetek ten spadł do 10,3 proc., a do budżetu Kolumbii Brytyjskiej w pierwszej połowie br. wpłynęło 115 mln dolarów - o 28 mln dolarów więcej niż zakładano. Według danych szwajcarskiego banku UBS od wzrostów cen wynoszących rocznie 10 proc. Vancouver przeszło do spadków (ok. 7 proc.).

To jednak nie znaczy, że Kanada jest wolna od ryzyka wystąpienia bańki spekulacyjnej. Jak pod koniec września podawał UBS w analizie 24 miast na świecie, Vancouver spadło z czwartego na szóste miejsce pod względem ryzyka, ale Toronto przeniosło się z trzeciego na drugie miejsce, za Monachium. W latach 2000-2017 ceny nieruchomości w Toronto wzrosły trzykrotnie.

Dostępność mieszkań i domów dla Kanadyjczyków stała się więc jednym z tematów kampanii wyborczej. Liberałowie zapowiedzieli już 1-procentowy podatek od nieruchomości należących do obcokrajowców. Lewicowa Nowa Partia Demokratyczna chce pójść dalej i proponuje 15-procentowy podatek dla zagranicznych firm kupujących nieruchomości oraz nierezydentów, szacując, że wpływy z podatku sięgnęłyby pół miliarda CAD rocznie. Burmistrz Montrealu Valerie Plante domaga się zaś od rządu prowincji Quebec uprawnień do nakładania podatków na obcokrajowców.

Obserwatorzy rynku zastanawiają się, dlaczego Kanada w ostrzejszy sposób nie utrudni zagranicznym inwestorom, w tym Chińczykom, spekulacji na rynku mieszkaniowym. Kolumbia Brytyjska w maju zapowiedziała publiczne dochodzenie w sprawie prania miliardów dolarów w tej prowincji. Rząd w Ottawie obiecał wsparcie. Obecnie jednak nie ma nowych informacji na temat dochodzenia.

W ostatnich dniach, w miarę zbliżania się zaplanowanych na 21 października wyborów parlamentarnych, w ramach walki o głosy przeciwnicy konserwatystów przypomnieli o porozumieniu o ochronie i promocji inwestycji, które rząd Kanady podpisał w 2012 roku z Chinami. Konserwatywny rząd Stephena Harpera długo nie podawał szczegółów dokumentu. W 2012 roku znany komentator telewizyjny Rick Mercer zwracał uwagę, że do wycofania się z NAFTA wystarczy półroczna nota, ale by wycofać się z umowy z Chinami potrzeba 15 lat. W dodatku porozumienie, które weszło w życie w październiku 2014 roku, zostało podpisane przez Harpera podczas misji gospodarczej do Rosji.

Zdaniem specjalistów obawy budzi ochrona chińskich inwestycji w Kanadzie, jakiej nie mają kanadyjscy inwestorzy w ChRL. W dodatku porozumienie zezwala chińskim firmom na sprzeciw wobec wszelkich nowych ustaw i przepisów w Kanadzie, które zagroziłoby ich zyskom. Chodzi m.in. o rozwiązania podatkowe czy chroniące środowisko. Chińczycy zainwestowali znaczne kwoty w kanadyjskie spółki surowcowe i paliwowe. W 2013 roku chiński koncern naftowy CNOOC kupił kanadyjski Nexen za ponad 15 mld CAD, stając się właścicielem trzeciej co do wielkości firmy naftowo-gazowej w Kanadzie.

Jednak poza wielkimi inwestycjami w przemysł Chińczycy mają w Kanadzie także nieruchomości, tak jak zatrzymana w grudniu 2018 roku wiceprezes Huawei Meng Wanzhou, która nie mogąc wyjechać z Vancouver i czekając na decyzję o ekstradycji, mieszka tam w jednym ze swoich dwóch luksusowych domów.

PAP/ as/

Powiązane tematy

Komentarze