Informacje

Chile / autor: pixabay
Chile / autor: pixabay

Chile rezygnuje z organizacji światowych konferencji

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 30 października 2019, 20:30

  • 1
  • Powiększ tekst

Prezydent Chile Sebastian Pinera ogłosił w środę, że z uwagi na trwające w kraju antyrządowe protesty musi odwołać dwie światowe konferencje - szczyt Wspónoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku (APEC) i  szczyt klimatyczny COP.

Z głębokim poczuciem bólu, gdyż dla Chile jest to bolesne, nasz rząd postanowił nie organizować szczytu APEC (…) ani szczytu COP25 powiedział chilijski prezydent.

Szczyt APEC miał odbyć się w Santiago w dniach 16-17 listopada, a szczyt COP25 w dniach 2-13 grudnia.

To była decyzja bardzo trudna do podjęcia. Decyzja, która powoduje wiele problemów, gdyż w pełni rozumiemy znaczenie APEC i COP dla Chile i dla świata” - podkreślił prezydent Pinera.

Dodał, że „prezydent musi zawsze na pierwszym miejscu stawiać potrzeby swoich rodaków”.

W szczycie klimatycznym COP25 miało wziąć udział ok. 25 tys. delegatów, w tym młoda szwedzka aktywistka Greta Thunberg.

Sekretarz wykonawcza ds. Ramowej konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu (UNFCCC) Patricia Espinosa poinformowała w oświadczeniu, że w związku z wycofaniem się Chile z goszczenia szczytu klimatycznego COP25 rozważane są inne, alternatywne opcje.

Jak podaje agencja AP, powołując się na niewymienionego z nazwiska dyplomatę ONZ, na nowe miejsce klimatycznego szczytu brane są pod uwagę takie miasta, jak Nowy Jork, Genewa, Bonn, Wiedeń czy Nairobi.

W szczycie APEC miało wziąć udział 20 światowych przywódców, w tym prezydenci USA i Chin, Donald Trump i Xi Jinping.

Po oświadczeniu prezydenta Pinery Biały Dom zadeklarował, że mimo odwołania szczytu APEC w Chile administracja prezydenta Trumpa ma nadzieję na podpisanie w grudniu wstępnego porozumienia handlowego z Chinami. „Z niecierpliwością oczekujemy na zakończenie pierwszej fazy historycznej umowy handlowej z Chinami w tym samym przedziale czasowym” - zaznaczono w komunikacie.

Chile jest od 12 dni targane protestami po decyzji o podwyżce cen biletów stołecznego metra. Zadanie przywrócenia spokoju prezydent powierzył wojsku, na co społeczeństwo odpowiedziało jeszcze większymi demonstracjami, protestując przeciwko represjom i polityce socjalnej rządu, rosnącym kosztom utrzymania i opieki medycznej, narastającym nierównościom społecznym oraz niewydolnemu systemowi emerytalnemu.

W protestach zginęło 18 osób, ponad 7 tys. zostało aresztowanych. Straty w gospodarce oszacowano na 1,4 mld dolarów.

PAP, DS

Powiązane tematy

Komentarze