Informacje

Fot.wikipedia.org
Fot.wikipedia.org

Obama apeluje, straszy, ostrzega. Trwa budżetowy impas w USA

Polska Agencja Prasowa

  • Opublikowano: 9 października 2013, 08:10

  • 1
  • Powiększ tekst

Apelując do Republikanów o zgodę na wzrost limitu zadłużenia kraju, prezydent Barack Obama ostrzegł we wtorek, że utrata płynności finansowej przez USA miałaby katastrofalne skutki. Przywódca Republikanów w Izbie Reprezentantów John Boehner zrzucił winę za impas na prezydenta.

Obama przyznał, że trwający kryzys budżetowy szkodzi wizerunkowi USA na świecie. "Zegar tyka. (...) Tak długo jak Republikanie nie zgodzą się na podniesienie limitu długu tak długo nad ekonomiczną wiarygodnością USA będą wisiały chmury" - powiedział Obama podczas konferencji prasowej we wtorek.

Prezydent ostrzegł, że jeśli Kongres nie porozumie się w sprawie podniesienia limitu długu publicznego do 17 października, kiedy to według departamentu skarbu państwu zabraknie pieniędzy na bieżące regulowanie swych zobowiązań, to będzie to "historyczny precedens", grożący katastrofalnymi skutkami. "Znacznie gorszymi - dodał - niż trwająca od tygodnia blokada wydatków rządowych z powodu nie przyjęcia przez Kongres nowej ustawy budżetowej".

Jak podkreślił Obama na przedłużającej się niepewności dotyczącej sytuacji budżetowej Stanów Zjednoczonych, "cierpi wizerunek USA na świecie". "Stwarzamy wrażenie tak jakbyśmy nie wiedzieli, gdzie zmierzamy" - powiedział.

"Mieliśmy już takie sytuacje w przeszłości. Każdy kraj, każda demokracja przechodzi przez problemy budżetowe. Ale to, co nowe i to co dziwi przywódców na świecie, to to, że jedna partia w Kongresie grozi wysadzeniem wszystkiego w powietrze jeśli nie dostanie tego czego chce. Tego nigdy jeszcze w USA nie widziano" - powiedział Obama. Kolejny raz o obecny kryzys oskarżył Republikanów, którzy żądają od niego i Demokratów ustępstw w sprawie przyjętej już reformy systemu opieki zdrowia nazywanej Obamacare.

Zachowanie Republikanów, jak ocenił Obama jest "nieodpowiedzialne", "oderwane od rzeczywistości" i sprawia, że nie tylko on, ale i kupujący amerykańskie obligacje mogą zacząć czuć się niespokojnie.

By uspokoić wierzycieli USA Obama podkreślił jednocześnie, że USA "zawsze płaciły swoje rachunki i tak też będzie i tym razem". "Ale różni liderzy na świecie nie patrzą tylko na mnie, ale też na to co zrobi Kongres, a to zależy od przewodniczącego Izby Reprezentantów (Johna) Boehnera" - powiedział apelując do Boehnera o poddanie pod głosowanie ustawy budżetowej w wersji przyjętej przez Senat (bez zapisów niekorzystnych dla Obamacare), a także ustawy o podniesieniu limitu długu publicznego (obecny wynosi 16,7 bln dol.).

Obama powiedział, że niezależnie od rozpowszechnianych różnych spekulacji co rząd będzie mógł zrobić, gdyby jednak Kongresowi nie udało się podnieść na czas limitu długu, to rząd "nie ma ukrytych królików w kapeluszu", które zapobiegną szkodom wynikającym już z samej niepewności, co do niewypłacalności USA.

"Nie ma magicznych rozwiązań. Jest tylko jedno: Kongres musi głosować" - powiedział Obama.

PAP/Opr. Jas

Powiązane tematy

Komentarze